sobota, 3 marca 2012

Rozdział 12




Obudziłam się, i zobaczyłam, że na moich nogach śpi Lou. Najwidoczniej zasnął i nie zdążył zejść do salonu. Zaśmiałam się. Był taki słodki jak spał.
-Ej marchewo wstawaj. – poklepałam go lekko po policzku, a on wtulił się w moje nogi.  Wpatrując się w Lou, przerwał mi mój telefon.
- Halo? Mia? Co się stało? – zapytałam
- Za 2 godziny masz przywieźć Miguela do domu, twój ojciec jest kompletnie pijany, nie chce żeby stała się mojemu synkowi krzywda. – powiedziała
- No to nie może zostać ze mną? 
- Nie, z twoim tatą nie układa się nam najlepiej, ciągle się kłócimy i postanowiliśmy się rozstać , ukrywaliśmy to przed wami, bo nie chcieliśmy was narażać na stres. Postanowiłam wyprowadzić się z Londynu, i Miguel wyjeżdża ze mną.
- Ale jak to? Nie możesz mi go zabrać ! Rozumiesz ?! Ja go strasznie kocham, jest wyjątkową osobą w moim życiu! – krzyczałam do słuchawki, ale ona się rozłączyła.
Przekręciłam się na brzuch, i zaczęłam płakać w poduszkę. Mój płacz obudził Louisa.
- O rany, Ola czemu płaczesz? – wypytywał mnie zmartwiony Lou.
- Mam zawieść Miguela za 2 godziny do domu, Mia wyprowadza się z Londynu , nie chce mieć z nami nic wspólnego , i na dodatek rozstała się z moim tatą.  – sprawiło to, że zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
- Ola nawet nie wiesz jak mi przykro. – przytulił się do mnie. – Wstawaj, teraz musimy spędzić z Miguelem jak najwięcej czasu.
- Masz rację. – Wstałam szybko z łóżka  i poszłam do łazienki gdzie odświeżyłam się i ubrałam.
Gdy wyszłam z łazienki, poszłam do pokoju w którym był mój brat.
- Hej. Jak się spało? – zapytałam siadając naprzeciwko niego.
- Super! – powiedział Migu bawiący się nowymi zabawkami.
- Muszę Ci coś powiedzieć… - objęłam jego twarz moimi dłońmi – Twoja mama… postanowiła się wyprowadzić z Londynu, za dwie godziny mam Cię odwieźć do domu. Jejku Miguel co ja bez ciebie zrobię ? Przecież życie bez ciebie nie ma sensu. Ale obiecuję Ci, że będziemy dzwonić do siebie i będę Cie odwiedzać, nie ważne gdzie będziesz, ale na zawsze zostaniesz w moim serduszku. Pamiętaj kocham Cię nad życie. – powiedziałam patrząc się w jego zapłakane oczu, ja też w tym momencie zaczęłam płakać.
- Ale dlaczego? Ja nie chcę wyjeżdżać ! Ja chcę zostać tutaj, z tobą, ty jesteś lepsza od mamy ! ty chociaż poświęcasz dla mnie czas i jesteś ze mną zawsze, a ona nawet nie ma dla mnie czasu. – mówił Migu płacząc.
- Wiem kotku ale nic na to nie poradzimy. – powiedziałam przytulając go z całej siły.
Zeszliśmy na dół, w jadalni czekało na nas śniadanie.
- Ale ślicznie pachnie. – oznajmiłam uśmiechając się.
Usiedliśmy do stołu i zjedliśmy z wielkim apetytem.
Po zjedzeniu poszliśmy do salonu, zagraliśmy w różne gry i porobiliśmy sobie śmieszne zdjęcia.
- Czas się zbierać braciszku. – powiedziałam smutnym głosem.
Miguel ze spuszczoną głową ruszył się ubierać do wyjścia, Lou poszedł na górę po zabawki Migu.
Gdy wsiedliśmy do samochodu  serce mi się rozrywało, patrzyłam na Migusia, który spoglądał przez szybę.  Dojechaliśmy, przed płotem czekała na nas już Mia z walizkami .
- Hej skarbie , chodźmy bo spóźnimy się na samolot. – wyciągnęła ręce do przytulenia Miguela
- Nigdzie nie jadę , zostaje tutaj ! Zostaję z Olą ! Nie chcę z tobą jechać ! –powiedział, widziałam jak starsznie zabolało to Mie.
- To ty  lafiryndo nastawiłaś go przeciwko mnie ! To wszystko przez ciebie! Widzisz co narobiłaś ? mogłaś nie spędzać z nim aż tyle czasu ! On ma mnie ! – krzyczała mi prosto w oczy
- Tylko nie lafiryndo ! Nie pozwalaj sobie za dużo ! Ja nic nie zrobiłam ! Gdybyś nie zauważyła to jest mój brat ! I najwidoczniej nie zajmowałaś się nim dobrze. – wykrzyczałam jej w tą twarz i kucnęłam przed Miguelem, i przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam. – Pamiętaj kocham Cię najbardziej na świecie, ale tam stoi osoba która Cię urodziła, musisz z nią jechać. Zapamiętaj to, że na zawsze jesteś w moim serduszku, i dzwoń kiedy chcesz. – powiedziałam mu na ucho i dałam buziaka.
Miguel przez 10 minut nie puszczał mnie z uścisku, płakałam jak małe dziecko.
- Chodź Miguel, bo się spóźnimy ! – powiedziała Mia ciągnąc go za rękę.
- Kocham Cię siostrzyczko ! – krzyknął Migu wsiadając do samochodu, i odjechali.
Gdy straciłam samochód z pola widzenia, wtuliłam się w Lou.
- Ciichutko, będzie dobrze. – uspokajał mnie.
- Muszę jeszcze wejść do tego domu i wziąć swoje rzeczy. Ty możesz już jechać, nie będę zawracać Ci głowy. – powiedziałam i odwróciłam się na pięcie.
Gdy weszłam do domu byłam w szoku, panował wielki bałagan, w całym domu śmierdziało alkoholem, nie dało się przejść, wszędzie było rozbite szkło. Wpadłam do mojego pokoju i zabrałam najważniejsze rzeczy i spakowałam do walizki.
Wyszłam z domu i zobaczyłam , że Louis jeszcze nie pojechał.
- Lou, czemu nie pojechałeś? – zapytałam. – Ja przejdę się do hotelu. – dodałam
- Do żadnego hotelu. Zostajesz u mnie – odpowiedział.
- ale…
- żadne ale, wsiadaj ! – powiedział otwierając bagażnik i włożył moje walizki.
- Ohohoho co ja widzę.. Ola wyprowadzasz się?  -zapytał Harry wyłaniający się zza rogu i zrobił smutną minkę.
- O Harry. – wymusiłam uśmiech
- Co się stało? Ty płakałaś? – podszedł do mnie i przytulił
- Długa historia. – powiedziałam i wtuliłam się w niego, nie wiem kiedy ale zaczęłam płakać.
- Wsiadajcie do samochodu- powiedział Lou.
Gdy jechaliśmy, w pojeździe panowała cisza.  Za niecałe 30 minut byliśmy już pod domem Louisa.
- Harry, a ty nie jesteś w szkole? – zapytałam
- Oj głuptasie, przecież dzisiaj sobota. – uśmiechnął się
Weszliśmy do domu i od razu skierowałam się do salonu. Byłam wykończona rozstaniem z Miguelem i kłótnią z Mią. Gdy siadałam na kanapie zauważyłam Przytulankę Miguela, której nigdy nie opuszczał. Miałam jedną rzecz mojego braciszka, łza spłynęła mi po policzku i usnęłam.
Obudziłam się gdzieś o 17. Spałam bardzo długo. Usiadłam na kanapie i przeciągnęłam się.
- Wyspałaś się? – zaśmiał się Louis.
- Tak bardzo, szczególnie gdy zasnęłam na ładowarce od telefonu. – powiedziałam
- Mmmm co tak ładnie pachnie ? – zapytałam
- Harry gotuje ‘’obiad’’ w kuchni. – uśmiechnął się Louis.
Poszłam do kuchni, aby pomóc Harremu. Wzięłam talerze i zaniosłam do jadalni .  Gdy zjedliśmy, poszłam pozmywać naczynia, co jak co ale loczek gotował wspaniale. Wychodząc z kuchni słyszałam tylko śmiechu chłopaków dochodzące z salonu .
- Co was tak bawi? – uśmiechnęłam się
- Oglądamy śmieszny film. – powiedział śmiejącym głosem Louis.
Usiadłam na fotelu, z filmu nic nie zrozumiałam, bo  chłopacy komentowali każdy szczegół. Poszłam do pokoju w którym spałam. Zauważyłam, że w rogu stoi gitara, wzięłam ją i usiadłam na łóżku. Zagrałam piosenkę ‘’One Thing ‘’, bardzo mi się podobała, więc postanowiłam się jej nauczyć.
- Musisz zagrać ją w twoim wykonaniu na naszym koncercie. – powiedział wchodzący do pokoju Harry.
- Nie żartuj sobie,  ja nawet nie umiem śpiewać, a co dopiero miałabym wystąpić na wielkiej scenie.
- No zobaczymy juto, mamy próbę do koncertu, pójdziesz z nami. – uśmiechnął się Louis.
- Chłopaki, bez przesady. – powiedziałam z niezadowoleniem .
- Zaraz przyjdą pozostali członkowie One Direction. – powiedział uśmiechając się Lou.
Była godzina 20, usłyszeliśmy pukanie do drzwi, to byli chłopcy.
- Witajcie. – powiedzieli wchodząc do domu.
- Jest coś do jedzenia? ! – dodał Niall
- Zaraz wychodzę do sklepu. – powiedział Harry. – Ola idziesz ze mną ? – zapytał
- Mogę iść. – uśmiechnęłam się
Poszliśmy do pobliskiego sklepu. W środku otoczyły nas fanki, ja zostawiłam loczka samego i poszłam poszwendać się po sklepie. Za 15 minut dołączył do mnie Harry.  Kupiliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i wyszliśmy ze sklepu. Na dworzu było pełno śniegu, zrobiłam kulkę i rzuciłam w Harrego, Zaśmiałam się bo trafiłam w jego twarz.
- Ola,  bój się, to nie obejdzie się bez rewanżu. – uśmiechnął się.
- Co tak długo? – zapytał Liam , gdy wchodziliśmy do domu.
- Fanki. – odparł Hazza
Gdy odłożył zakupy, wziął mnie na ręce i wyszedł na dwór.
- Hahahaha mówiłem, że nie obędzie się bez rewanżu. – zaśmiał się. W ręce wziął śnieg i gonił mnie.
- Aaaa ! Harry przestań – krzyczałam gdy ten rzucał we mnie śnieżkami jedna po drugiej .
- No dobra wracajmy.  – uśmiechnął się.
Przebrałam się w suche ciuchy i zeszłam do chłopaków.
- Co oglądamy? – powiedziałam rozkładając się na kanapie
- jakiś Horror   -  oznajmił Harry włączający film
- Ałaa ! – krzyknęłam z bólu gdy loczek usiadł na moich nogach.
- No to się posuń . – uśmiechnął się
Harror nie był straszny, no dobra niektóre momenty były przerażające, ale miałam przy sobie poduszkę do której się wtulałam. Gdy sięgnęłam po miskę w chrupkami, była pusta. Spojrzałam na Nialla wrogim wzrokiem a on się tylko zaśmiał.
Poszłam do pokoju, wzięłam piżamę i ruszyłam do łazienki. Wzięłam kąpiel, tego było mi potrzeba. Ubrałam piżamę, umyłam zęby  i założyłam jeszcze szlafrok. Zeszłam na dół do chłopaków.
- Dobranoc. – uśmiechnęłam się do nich stojąc na schodach.
- Dobranoc ! – krzyknęli wszyscy i pobiegli przytulić się do mnie.
Ostatni przytulił mnie Louis i powiedziałam mu na ucho
- Dziękuję Ci za wszystko co dla mnie robisz, dziękuję za to,  że w takich momentach przy mnie jesteś, dziękuję, że mogę u ciebie zostać, po prostu dziękuję, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła, pewnie siedziałabym w hotelowym pokoju i płakała z powodu Miguela i mojego taty.
On na moje słowa tylko się uśmiechnął. Poszłam do pokoju i położyłam się, słyszałam śmiechy chłopaków dochodzące z dołu, pewnie oglądali jakąś komedię. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.

____________

i jest dłuższy. :) :*

2 komentarze:

  1. Twoje opowiadania są super.
    Czekam na następne <3

    OdpowiedzUsuń
  2. super super i jeszcze raz super.piszesz naprawde niesamowicie

    OdpowiedzUsuń

A tu macie moje gadu-gadu 11600783. ;)