poniedziałek, 21 maja 2012

Rozdział 36




- Louis ! - krzyknęłam, gdy ten skakał po łóżku
- Nie ma spania, wstawaj.
- Jeszcze chwilka.
- Śniadanie gotowe.
- Już idę. - wyszczerzyłam się i wyszłam z łóżka
Zeszliśmy do jadalni, i zjedliśmy posiłek który przygotował Lou.
- Pyszne. - uśmiechnęłam się
- Masz jakieś plany na dzisiaj? - zapytał
- Raczej nie. - pomyślałam
- Nie? To dobrze.
- Czekaj, czekaj... Mam !
- Jakie? - posmutniał
- Spotykam się z Klarą
- Klarą? - spojrzał pytająco
- Mówiłam Ci o niej wczoraj
- Coś wspomniałaś.
Po zjedzeniu, naczynia zaniosłam do kuchni, gdzie umyłam je. Poszłam do swojego pokoju, wzięłam ciuchy i weszłam do łazienki. Po 30 minutach wzięłam do ręki telefon i zadzwoniłam do różowowłosej dziewczyny. Umówiłyśmy się u niej w pracy. Uśmiechnięta weszłam do pokoju Louisa.
- Co Ci tak wesoło? - siedział na łóżku z obrażoną miną
- Tak jakoś. A Tobie co się stało?
- Nic. - wymamrotał obojętnie
- Widzę, że coś się dzieje. - usiadłam koło niego łapiąc go za rękę i gładząc ją
- Zostaw mnie. - popatrzył mi w oczy
- Louis.. - powiedziałam w szoku i go puściłam
- Jak mogłaś.
- Co ja zrobiłam?
- Coś okropnego !
- Mów co !
- Oj ty dobrze wiesz co !
- Właśnie nie wiem ! - wstałam
- Jesteś.. jesteś nie dobra !
- Lou! Mów co ja Ci zrobiłam !
- Domyśl się.
- Hmm.. nic .. może, że marchewkę Ci zjadłam? - zaśmiałam się
- TAK ! - powiedział oburzony a ja nie mogłam powstrzymać się od śmiechu
- Louis, odkupię Ci ją.
- Nie musisz, kocham Cię .- pocałował mnie
- Ja ciebie też
- Idź bo się spóźnisz.
- Pa. - pomachałam mu i wyszłam z domu
Włączyłam muzykę, i pogrążyłam się w myślach. Po niedługim czasie stałam już pod kawiarnią. Zdejmując słuchawki, złapałam jedną ręką klamkę i otworzyłam drzwi.
- Cześć Ola. - powiedziała Klara
- Hej. - uśmiechnęłam się i podeszłam do blatu
- Za chwilę kończę i możemy iść. Chcesz coś do picia?
- Może być woda.
Pijąc wodę patrzyłam na Klarę, która biegała do klientów z rachunkami.
- OK, możemy iść. - uśmiechnęła się dziewczyna
- To idziemy do kina i potem do chłopaków? - wyszczerzyłam się gdy wyszłyśmy z lokalu
- Pewnie.
Droga do kina zeszła nam szybko, ciągle śmiałyśmy i wygłupiałyśmy się. Stanęłyśmy przed kasą, aby kupić bilety. Klara zaczęła flirtować ze sprzedawcą, a ja wybuchnęłam głośnym śmiechem.
- Ej, przeszkodziłaś mi. - szturchnęła mnie
- Sory, ale nie mogłam się powstrzymać. - wycierałam oczy od łez
- Wow, umiem doprowadzić człowieka do płaczu. - oznajmiła
- Nie gadaj, tylko chodź.
- To ty mówisz jak najęta, ja po prostu chciałam zniżkę na bilety.
- Wariatka. - pociągnęłam ją do sali
W sali kinowej puścili film, tak tak Klara wybrała jakąś denną bajkę, ale zamiast ją oglądać komentowałyśmy każdy szczegół. Dzieci siedzące za nami rzucali w nas popcornem abyśmy się uciszyły, ale nie dałyśmy za wygraną, różowowłosa wzięła kubek coli i wylała na chłopca siedzącego za nami, szybkim ruchem wstałyśmy i wybiegłyśmy.
- Już nigdy nie idziemy na bajkę. - śmiałam się wyciągając ziarenka popcornu z moich włosów.
- Należało mu się. - wybuchnęła śmiechem
- Ale my nie dobre.
- Przesadzasz. - wyszczerzyła się i pociągnęła mnie do sklepów
Obładowane papierowymi torbami z ciuchami w środku, wyszłyśmy z centrum handlowego.
- Olu, muszę Ci coś powiedzieć.
- Mów
- Ale powiedz mi co o tym myślisz.. ok?
- Ok
- No więc, Michał nie jest taki idealny jak Ci się wydaję. Wobec mnie jest okrutny, ale bardzo mocno go kocham. Od jakiegoś czasu nie układa nam się najlepiej, powinnam zerwać? Jak go opuszczę to on mi nie da żyć. - powiedziała smutno
- Tylko mi tu nie smutaj. Ja uważam, że dla ciebie będzie lepiej jak się rozstaniecie, nie martw się nic Ci nie grozi. Masz mnie, obie damy sobie radę.
- A jak wyglądało twoje rozstanie z Harrym?
- Odeszliśmy od siebie w zgodzie, do tej pory mamy świetny kontakt, tylko, że już nie ma między nami chemii.
- Jejku, jak ja Ci zazdroszczę
- Głowa do góry, wszystko będzie dobrze. Idziemy do Milkshake City?
- Jasne.
W drodze rozmawiałyśmy bardzo szczerze, wiedziałam, że na Klarę mogę liczyć zawsze. Mimo że nasza przyjaźń skończyła się w dziecięcych latach to i tak łączy nas nadal ta sama więź, byłyśmy jak siostry, zawsze trzymamy się razem.
- O Liam jest. - powiedziałam uśmiechnięta
- Liam? Jaki Liam? O Jezusmaria ile tu ludzi
- Członek One Direction, mój przyjaciel.
- Aaa, ile fanek.
- Hej Ola ! - pomachał do mnie i zostałam zmierzona wzrokiem każdej dziewczyny
- Cześć. - powiedziałam gdy do nas podszedł. - To Klara. - dodałam
- Liam. - podał jej rękę, a dziewczyna uśmiechnęła się
- Klara, chcesz Shake? - zapytałam
- Za dużo ludzi, odechciało mi się. - wystawiła język
- To idziemy do Lou. - uśmiechnęłam się
- Właśnie też miałem iść, chłopcy już tam są.
- To idziesz z nami
Był ciepły, słoneczny dzień, więc postanowiliśmy wrócić na pieszo.
- Jesteśmy. - oznajmiłam zamykając drzwi
- Widzę, że z nową koleżanką. - powiedział Harry
- To jest Klara. Klara to jest Louis, Harry, Zayn i Niall. - wskazałam na każdego po kolei
- Cześć. - uśmiechnęła się
- Kupiłaś coś do jedzenia? - zwrócił się do mnie Niall
- Nie, ale mogę zaraz iść.
- To pójdę z tobą. - powiedział Louis
- My się zaopiekujemy Klarą. - oznajmił Zayn z uśmiechem
Szłam z Lou za rękę, w ciszy.
- Nadal jesteś obrażony z marchewkę?
- A nie widać?
- Lou !
- No co ! To nie ja jem czyjeś najwspanialsze własności.
- No dzięki. - powiedziałam oburzona
- I tak Cię kocham.
Weszliśmy do sklepu i kupiliśmy potrzebne rzeczy, bo jak się dowiedziałam miał być grill. Z zakupami wróciliśmy do domu. Zdziwiłam się, bo Klara dogadywała się z chłopakami wspaniale, bardzo się ucieszyłam.
- No nareszcie ! - oznajmił Niall
- Ty też uwielbiasz jedzenie? - zapytała Klara
- Czy uwielbia? On kocha ! - zaśmiał się Harry
- Moja bratnia dusza, nie no człowieku kocham Cię. - wszyscy wybuchnęli śmiechem
Razem z Louisem i Zaynem poszliśmy rozpalić grilla, Niall z Klarą przyrządzali jedzenie, a Harry z Liamem grali na konsolach.
- Zayn uważaj !
- O boże ! Ratuj mnie ! - krzyczał gdy nie chcący podpalił sobie bluzę
- Orzeźwisz się trochę. - powiedział Louis i wylał na niego całe wiadro zimnej wody
- Louis jesteś okropny !- wybuchnęłam śmiechem
- No co, palił się.
- Co tu się dzieje? Czemu on jest mokry? - zapytał Niall wchodzący do ogródka z miską jedzenia
- Po prostu lekko się podpalił.
- Zepsuliście mi fryzurę ! - wbiegł do domu a Klara była dość zdziwiona
- Nie pytaj. - oznajmiłam ze śmiechem
- Robimy to żarełko czy co. - powiedział Niall
- Już robimy. - odpowiedział Lou
- Przepraszam na chwilkę. - wyszła z ogródka Klara
- Zaraz przyjdę, dzwoni mój brat. - oznajmiłam i poszłam do swojego pokoju
- Cześć Miguel.
- Hej Ola. - powiedział
- Jak tam ?
- Dobrze, ale mama dała mi karę
- Dlaczego? Co narozrabiałeś?
- Dokuczałem koleżance
- Oj Migu, nie można tak
- Wiem, ale ona się na mnie uwzięła
- Ale poza tym jest wszystko dobrze ?
- Nie – oznajmił
- Co się dzieje ?
- Mama ciągle na mnie krzyczy i …
- I co?
- I ma nowego chłopaka
- Cierpisz, co nie? Dogadujesz się z nim?
– Tak, ale ja chcę mamę tylko da siebie
- Wiem, ale ona też kotku potrzebuje szczęścia.
- To ja jej nie wystarczam ?
- Oczywiście, że wystarczasz, ale nie chcesz chyba żeby twoja mama była samotna do końca życia, też musi mieć wsparcie i osobę która jej pomoże.
- Ola, muszę kończyć bo ona tu idzie. Pa
- Pa, kocham Cię.
Zeszłam na dół i zauważyłam jak Klara chodzi cała zdenerwowana po pokoju.
- Co się stało? Coś z Michałem?
- Muszę iść. - oznajmiła
- Mów co Ci mówił
- Groził mi, że jak nie wrócę dzisiaj to będzie ze mną źle
- Klara nie idziesz nigdzie, tu jesteś bezpieczna. Zanocuj u nas
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Zostań. - uśmiechnęłam się
- No dobrze.
- Chodź do chłopaków
Weszłyśmy do ogródka i usiadłyśmy na ławce i obserwowałyśmy wygłupiających się chłopców. Widziałam, że Klara uśmiecha się na przymus, martwiła się.
- Ej kochana będzie dobrze. - przytuliłam ją
- Co tu się dzieje? - podszedł oburzony Louis
- Klara zostaje u nas … - zawahałam się - yy no u ciebie na noc. - wyszczerzyłam się
- No pewnie, niech zostaje. - powiedział uradowany. - Chłopaki robimy nocke ! - krzyknął
- O tak ! - krzyknęli pozostali , mi z Klarą pozostało tylko czekać na nowy dzień
- Jedzonko gotowe !
- Wreszcie, jestem głodna. - wstała Klara i poszła do Nialla
- A ty nie jesz? - zapytał Harry siadający koło mnie
- Zaraz.
- Lepiej się pośpiesz, '' zaraz '' to tego nie będzie.
Wieczór robił się coraz chłodniejszy, ubrałam bluzę i zrobiłam sobie z Klarą kakao. Usiadłyśmy w salonie.
- Ktoś puka. - powiedziałam i wstałam
Niepewnie podeszłam do drzwi, za nimi stał wysoki, wysportowany chłopak.
- Cześć, jest tu Klara? - zapytał
W tamtej chwili wiedziałam, że to Michał. Ale zastanawiało mnie to, skąd on wiedział gdzie ona teraz jest?, nie byłam ucieszona jego wizytą, wręcz przeciwnie, byłam oburzona. Po mojej głowie przelatywało tysiąc myśli na sekunde, ale jedno się powtarzało '' Po co on tu ?! ''
- Eee no jest, ale ty kim jesteś? - zapytałam chociaż znałam odpowiedź
- Michał – chłopak Klary
- Michał ? Jak ja Cię dawno nie widziałam ! - zrobiłam z siebie idiotkę, ale w tamtym czasie myślałam o tym żeby Klara poszła do chłopaków, więc napisałam jej po kryjomu sms'a.
- Znamy się?
- Ola, przyjaźniliśmy się jako dzieci.
- Nie poznałem Cię, wyrosłaś
- Wiesz. Zmalałam
- Nadal taka zadziorna
- Pff.
- Nie pluj. Mogę wejść? - zaśmiał się
- No możesz. - powiedziałam głośniej
Weszliśmy do środka i odetchnęłam z ulgą, w salonie Klary już nie było. U chłopaków była bezpieczna.
- Gdzie ona jest?
- Nie wiem.
- To jej poszukaj, muszę z nią porozmawiać. - powiedział poważnie
Musiałam go tam zaprowadzić, innego wyjścia nie miałam, sory ale z takim mięśniakiem na solo nie pójdę.
- Kto to jest? - zapytał Zayn
- Michał. Chłopak Klary -powiedziałam, zauważyłam jak momentalnie Niallowi znikł z twarzy uśmiech
- Dawaj mała, idziemy. - powiedział
- Nigdzie nie idę.- sprzeciwiała się
- Chodź ! - krzyknął na nią i podnosił już rękę, ale chłopcy pomimo że byli już trochę pod wpływem alkoholu stanęli w jej obronie
- Wyjdź !! - krzyknął Harry
- Ona idzie ze mną.
- Nigdzie nie idzie, zostaje tutaj ! - krzyknął Niall
- Co taki blondasek może mi zrobić. - zadrwił Michał
W tamtym momencie Niall rzucił się na Michała, próbowałyśmy ich rozdzielić, ale byli silniejsi.
- Niall uspokój się ! Jesteś pijany ! - krzyknęłam
- Dobra idę, nie będę Ci przeszkadzał . - zwrócił się do Klary Michał i wszedł
- To było straszne. Niall nic Ci nie jest? - zapytała Klara
- Kretyn. - powiedział. -Nic mi nie jest.- dodał
Cieszyłam się, że Klara dogaduje się z Niallem, widać było, że wpadła mu w oko. Reszta też ją polubiła.
- Zimno Ci kotku? - zapytał Louis
- Troszeczkę.
- Co do tego '' mojego domu '' , nie mój tylko nasz. - uśmiechnął się i mnie przytulił
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też. Jestem trochę zmęczony.
- Ja też.
- Przepraszam gołąbeczki, że wam przerywam, ale pozwolicie, że pójdę spać? - zapytała Klara
- No pewnie, chodź pokażę Ci pokój.
Zaprowadziłam ją do pokoju gościnnego.
- Wow, zwalam się wam na głowę i jeszcze dajesz mi pokój do przenocowania? Jesteś wspaniała. - przytuliła mnie.
- Nie ma sprawy. - odwzajemniłam uścisk
Pożegnałam się z chłopakami i poszłam do pokoju. Umyłam się i położyłam w łóżku, nie mogłam zasnąć, za oknem ciągle słyszałam wygłupiających się chłopców. Zasłoniłam twarz poduszką, ale to nic nie dawało. Usłyszałam jak ktoś wszedł do pokoju.
- Śpisz?
- Nie , chodzę po ścianie i głaszcze żyrafy .
- Naprawdę?
- Nie wiedziałeś, że tak można?
- Nie pamiętam, ja chodzę po wodzie i liże chmury.
- Idź spać Louis, gadasz już bzdury.
- Dobranoc. - dał mi buziaka
- Śmierdzisz.
- A idź ty.
- Ok.
- Nie ! Zostań – przytrzymał mnie
- Dobranoc głuptasie.- powiedziałam i zasnęliśmy


_____________
Jejku, popłakałam się :( prawie 10000 wyświetleń ?!  nie wierzę. Ale jestem okrutna, tyle czasu nie dodawałam ;c   wielkie PRZEPRASZAM ale sprawy rodzinne, szkoła, występy nie pozwalały mi na to.. Rozdział napisałam, nareszcie.. mam nadzieję, że się spodoba, ale każdy ma swój gust i na słowa krytyki jestem w 100 % przygotowana i piszcie jak coś się nie podoba, postaram się to zmienić.. Dziewczyny pisały, że Louis i Ola to za słodka parka, a więc na początku każdego związku chyba tak jest ciągle.. nie martwcie się, to wszystko się inaczej potoczy :)   może zmartwię nie które osoby, ale niestety napiszę jeszcze parę rozdziałów i będzie to koniec tego bloga.. :C ale pisać będę ( mam nadzieję) następne opowiadanie, lecz tym razem nie o 1D tylko o życiu zwykłej dziewczyny. :)   Jeszcze raz was bardzo mocno przepraszam , i Dziękuję ! ♥♥ 


wtorek, 1 maja 2012

Rozdział 35




Promienie słoneczne przebijały się przez pół zasłonięte okna. Dłoń Louisa delikatnie gładziła mój policzek. Powoli otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego Lou i jego radosne oczy.
- Cześć marcheweczko, jak się spało? - zapytał nadal uśmiechając się
- Bardzo dobrze, a tobie?
- Znakomicie, mógłbym leżeć tak do końca życia.
- Nie dał byś rady.
- Nie wierzysz we mnie?
- Oczywiście, że wierzę, ale tak bez jedzenia? - zaśmiałam się
- Zadzwonimy po służącego, i będzie fajnie. - poruszył brwiami
- Haha, Lou ty to masz pomysły
- No co, a nie? Wyobrażasz sobie tą przyjemność? Codziennie dostajesz jedzenie do łóżka, dookoła panował by porządek, człowiek na zawołanie, i oczywiście całe dnie spędzone z Tobą Olu.
- William , to tylko marzenia.
- William mam na drugie imię.
- No co ty?
- No, a na pierwsze Louis, wiedziałaś?
- A nazwisko? Zapomniało mi się
- Wydaje mi się, że Tomlinson.
Zaczęliśmy głośno się śmiać. Louis.... Lou to wyjątkowy człowiek w moim życiu. Z nim mogę porozmawiać o wszystkim, zwierzyć się i wiem, że nikomu nie powie. Jego głupota czasami jest naprawdę dziwna, ale za to zabawna. Kocham go taki jaki jest, nie chcę aby się zmieniał.
- O czym tak myślisz? - objął mnie
- O tym jaki ten sufit jest pociągający. - wyszczerzyłam się
- No wiesz? Zdradzasz mnie ?!
- A jak tak, to co ?!
- To ! To... to się obrażę !
- No a nie uważasz, że on jest idealny ?
- Idealny ? Niby czemu? - parsknął obojętnie
- Zawsze Cię wysłucha, nie zdradzi, zawsze będzie biały, nie będzie krzyczał, no patrz taki on, a tyle daje radości.
- Sufit ?!
- No a co.
- To ja biorę się za podłogę. - sturlał się z łóżka
- No wiesz co.
- No co, przecież ona też jest idealna.
- Mam pomysł. - usiadłam na łóżku
- Jaki?
- A może połączymy oto ten idealny sufit z przepiękną podłogą?
- Doby pomysł. - wybuchnęliśmy nie kontrolowanym śmiechem
W piżamach zeszliśmy na dół i udaliśmy się do kuchni. Oparłam się o lodówkę i patrzyłam na Lou.
- Co robimy na śniadanie? - zapytał
- Obojętnie. - zaczęłam bawić się magnesami
- Naleśniki?
- Jak chcesz.
Wyciągnęliśmy potrzebne produkty i zaczęliśmy robić posiłek. Przy przygotowywaniu nie obyło się bez śmiechów. Byliśmy cali w mące. Wzięłam bitą śmietanę z lodówki i zaniosłam wraz z Louisem jedzenie do jadalni.
- Wyglądasz jak bałwan. - oznajmił śmiejąc się i nakładając naleśnika na swój talerz
- Stylóweczka jest.
- A ty dzisiaj nie w szkole?
- Wolne. - uśmiechnęłam się
- Opuszczasz zajęcia? - wstał z poważną miną i popatrzył na mnie
- Nie, po prostu dziś i jutro nie ma lekcji. A co ty się tak troszczysz?
- Dbam o moją małą królewnę.
- Tylko nie małą. - wstałam i opryskałam go śmietaną
- Ale jestem słodki. - powiedział szczerząc się przy tym
- Jedz. - zaśmiałam się
Po zakończonym posiłku poszłam do mojego pokoju po czyste ciuchy. Wyciągnęłam niebieskie rurki i białą bluzkę. Weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Przebrana, uczesana i pomalowana wyszłam z łazienki. Wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam do mojego brata, lecz nie odbierał. ''Może jest w szkole'' pomyślałam i głośno westchnęłam. Z mojego pokoju wzięłam laptopa i zeszłam do salonu. Rozłożyłam się na kanapie i włączyłam urządzenie.
- Co czytasz? - pytał Lou siadający na fotelu i oglądający jakiś serial
- Różne rzeczy. - odpowiedziałam. - Louis ! Czy to prawda, że przespałeś się z Seleną Gomez? - dodałam po chwili
- Oczywiście, o każdej porze dnia i nocy. Mało doinformowana jesteś.
Zaczęliśmy się śmiać. Na jednej ze stron mój wzrok przykuła reklama jednej Londyńskiej kawiarni. Postanowiłam, że wybiorę się tam dziś.
- Louis co robisz za godzinę?
- Chłopacy przychodzą, a co?
- Nic, nic. Zniknę na jakieś 30 min.
- Czemu?
- Chcę odwiedzić pewną kawiarnię. - uśmiechnęłam się
Resztę czasu przesiedzieliśmy oglądając telewizję. Przy ubieraniu butów, ktoś zapukał do drzwi.
- Wychodzisz gdzieś? - zapytał Zayn
- Tak, za niedługo będę. - pożegnałam i jednocześnie przywitałam się z każdym po kolei
Siedząc już w lokalu, podeszła do mnie kelnerka i podała kartę. Zamówiłam ciasto marchewkowe. Szperając po mojej torebce w poszukiwaniu telefonu, natknęłam się na pewne zdjęcie, było ono jeszcze z czasów gdy byłam dzieckiem. Na zdjęciu byłam ja i Klara, moja przyjaciółka. Znałyśmy się od dziecka i w sumie spędzałyśmy ze sobą każdy możliwy dzień, lecz od mojego wyjazdu z Polski nigdy więcej jej nie widziałam. Naszym znakiem przyjaźni były bransoletki zrobione własnoręcznie przez nas. Przeszukałam dokładnie moją torbę i znalazłam poprzeplatane, małe cudo. Może było to dziwne, ale założyłam ją na moją rękę i przyglądałam się zdjęciu. Kelnerka przyniosła mi ciasto i odeszła. Stojąc za ladą obserwowała mnie. Co ja kurde jakaś miss?, żeby mi się przyglądać. - pomyślałam. Zajadając się nadal na sobie czułam wzrok dziewczyny. Po chwili podeszłam do kasy i zapłaciłam.
- Ładna bransoletka. - powiedziała dziewczyna
- Dziękuję, jest stara ale bardzo ważna. - uśmiechnęłam się
- Ja Cię chyba skądś znam. - oznajmiła przyglądając mi się z zaciekawieniem
- Wydaje mi się, że chyba nie. - pokiwałam głową przecząco
- Jestem pewna. Jeszcze ta bransoletka...
- A co ma do tego bransoletka?
- Miałam taką samą, lecz zgubiłam ją po tym jak moja przyjaciółka wyjechała z Polski gdy byłyśmy dziećmi. Czekaj, czekaj... Ola ?
- Tak, Ola. Ale ty kim jesteś?
- Klara.. - powiedziała niepewnie
- Nie poznałam Cię. - oznajmiłam będąc w szoku
- Nie mogę uwierzyć, że po takim czasie Cię znowu widzę
- Dla mnie to nierealne. - zaśmiałam się. - Co ty tu robisz? Co robisz w Londynie? - dodałam
- Przeprowadziłam się z moją rodziną i chłopakiem.
- Czemu się w ogóle nie odezwałaś?
- A skąd miałam mieć twój numer?
- Aaa, moja głupota mnie czasem przeraża. - zrobiłam facepalm'a
- Jesteś zajęta? Zaraz kończę pracę. - zapytała uśmiechając się
- Oczywiście, że nie.
Poczekałam chwilę na Klarę i poszłyśmy się przejść. Dowiedziałam się co działo się przez ten czas u niej, gdy nie miałyśmy ze sobą kontaktu.
- Wspomniałaś, że przeprowadziłaś się tutaj z chłopakiem. Mów kto jest tym szczęściarzem. - wyszczerzyłam się
- Pamiętasz Michała z naszego podwórka?
- O rany, Misiek ?! No co ty gadasz.
- Tak.
- Ej nie wierzę, naprawdę? Tyle lat. Pamiętam go, wiesz nie da się zapomnieć największego ciacha za dawnych dziecięcych czasów.
- Teraz to jest przystojniak. - zaśmiała się
Tak zleciała nam rozmowa, wspominanie dawnych lat. Nadeszła pora rozstania. Zamieniłyśmy się numerami i obiecałyśmy sobie, że jutro się ponownie spotkamy.
- Do zobaczenia jutro wariatko. - powiedziałam przytulając ją
- Na razie cymbale. - wybuchnęła śmiechem
- Spadaj na swoim jednorożcu. - wyszczerzyłam się
- Ale ja naprawdę nie kochałam się w Pawle ! Przysięgam. - klęknęła przede mną
- Klara ! Ciołku ! Każdy to wie ! - śmiałam się
- Przepraszam bardzo, to ja jakaś ułomna jestem, bo do mnie jakoś to nie dotarło. - powiedziała
- Dobra idź, siarę mi robisz. Przed nikim tego nie ukryjesz.
- Ukryje.
- KLARA KOCHA PAWŁA ! - krzyknęłam
- Ola!
- No co. Teraz już wszyscy wiedzą. - wyszczerzyłam się
- Dobra idę, do jutra. - uśmiechnęła się i pomachała mi
Radosna skierowałam się w stronę domu. Włożyłam słuchawki do uszu i porwałam się w takt muzyki. Nim się obejrzałam a stałam już pod drzwiami. Wciągnęłam słuchawki i weszłam do domu.
- Jestem. - oznajmiłam
- Fajne niedługo. - powiedział Niall
- Ile mnie nie było? - zapytałam
- Około 2 godzin. - odpowiedział Louis
- Przepraszam. - uśmiechnęłam się i usiadłam w salonie na podłodze
- Grasz z nami w Wii? - zapytał Harry
- No pewnie. - stanęłam obok Liama
- Nie wygrasz ze mną. - zaśmiał się sarkastycznie chłopak który panikuje na widok łyżki
- Jesteś za bardzo pewny siebie. - uśmiechnęłam się i zaczęliśmy grać
Było tak jak za moich podejrzeń, wygrałam.
- I kto jest mistrzem? Ola ! - krzyknęłam uradowana
- O nie, ze mną nie dasz rady. - powiedział Harry
- Zobaczymy.
Niestety, tym razem wygrał Harry.
- Jesteś naprawdę dobry. - uśmiechnęłam się lekko
- Widzisz, ja jestem mistrzem . -odpowiedział
Graliśmy jeszcze jakąś godzinę. Gdy chłopcy wyszli zostałam sama z Louisem.
- Co robiłaś przez te dwie godziny? - zapytał gdy siedzieliśmy w ogrodzie
- Spotkałam moją przyjaciółkę, mam nadzieję, że jutro się poznacie. - oznajmiłam z uśmiechem
- Będzie na pewno miło.
- Ona to kompletna wariatka. - zaśmiałam się i wzięłam do ręki gitarę i zaczęłam po cichu grać
- Fajna bransoletka. - dotknął mojej dłoni. - Olu.. - zaczął niepewnie
- Słucham Cię.
- Nie mogę już, muszę się Ciebie o to zapytać. Czujemy do siebie to samo, gdy Cię widzę moje serce bije coraz szybciej. Każda sekunda spędzona z tobą jest wspaniała. Jesteś wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Kocham Cię. Olu zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak Louis, zostanę twoją dziewczyną. - rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam
- Jestem najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi. - patrzył mi się w oczy
- A ja dziewczyną. O rany, Louis, kocham Cię najbardziej na świecie. Już od dawna darzyłam Cię tym uczuciem, ale bałam Ci t... - nie dokończyłam po Louis zajął moje usta pocałunkiem
- To już nie ważne. - kontynuował
Czułam wtedy ogromne szczęście. Cieszyłam się, że wreszcie to nastąpiło. Nie musimy już ukrywać swoich uczuć.
- Ola, moja nowa wspaniała dziewczyna. - uśmiechnął się
- Louis, mój najukochańszy na świecie chłopak. - odwzajemniłam uśmiech
Leżeliśmy na trawie wtuleni w siebie czasami obdarowując siebie pocałunkami.
- Co jadłaś w tej kawiarni? - zapytał
- Ciasto marchewkowe.
- I mi nie przyniosłaś. - posmutniał
- Możemy je teraz zrobić.
- Masz przepis?
- A od czego jest internet?
Przytuleni poszliśmy poszukać przepisu. Przygotowanie okazało się być proste.
- Kucharz Louis i kucharka Ola wkraczają do akcji. - podał mi fartuszek
Jak zwykle cała kuchnia byłą w mące. Na dodatek Louis przez przypadek zaciągnął się cynamonem i zaczął kichać, śmialiśmy się do woli. Ciasto było gotowe po godzinie.
- Pyszne. - powiedział jedząc
- To prawda, bo zrobione wspólnie.
- Kocham marchewki.
- Wiem.
- Ale Ciebie kocham bardziej.
- O jak miło. - zaśmiałam się
Wspólnie posprzątaliśmy kuchnie i po skończonej jak to powiedział Lou ''strasznie męczącej pracy'' , poszliśmy obejrzeć jakiś film.
- Nie ma popcornu, nie ma filmu. - oznajmił
- Go go do sklepu. - zaśmiałam się
Poszliśmy za rękę do najbliższego sklepu , i jak mi się zdawało poszliśmy tylko po jedną rzecz, ale Lou zapełnił cały koszyk słodyczami, na szczęście ten mniejszy koszyk.
- Mało masz słodkości w domu? - zapytałam śmiejąc się
- Trzeba mieć zapas. - wystawił mi język
- Chowaj ten jęzor.
Gdy doszliśmy do domu, zakupy pochowaliśmy do szafek. I znów usiedliśmy na kanapie, na moje nie szczęście jak zwykle musiał być to horror. Bałam się, czasami aż trzęsłam się z przerażenia, a niekiedy zamykałam oczy
- Muszę iść do toalety, oglądaj dalej.
- A nie możesz tego zatrzymać? -zapytałam
- Oglądaj, opowiesz mi co było. - oznajmił i poszedł
Bałam się, a Lou dość długo nie wracał z łazienki. Krzyknęłam czy żyje, ale nic nie odpowiedział, odwróciłam się i zobaczyłam przerażającą postać. Od razu zerwałam się z kanapy i zaczęłam piszczeć, w pewnym momencie, aż się popłakałam. Wiem to dziwne, ale tak reagowałam na strach.
- Louis ! - krzyknęłam
- To ja kochanie. - przytulił mnie i włączył światło
- Głupek, o mało co zawału nie dostałam. - walnęłam go i wytarłam łzy
- Nie chciałem Cię aż tak przestraszyć. - zaczął się śmiać
- Ej to nie jest śmieszne !
- Owszem jest,
- Lou!
- Przepraszam. - przytulił mnie najmocniej jak mógł i pocałował
Poszliśmy do swoich łazienek i umyliśmy się. Wróciłam do swojego pokoju i w moim łóżku już zasypiał tam Louis.
- Ile można się myć. - zaśmiał się
- Długo. - wystawiłam mu język i weszłam pod kołdrę
- Kocham Cię. - pocałował mnie
- Ja Ciebie też. - odwzajemniłam i zgasiłam lampkę
Leżeliśmy wtuleni w siebie i rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Gdy Louis już zasypiał powiedziałam po cichu '' Ale sufit i tak jest pociągający'' i zasnęłam.


 _____________
 Aaa nareszcie go napisałam :) Nawet mi się podoba. ;p Dobra, przepraszam was jeszcze raz :c, teraz nie będę dodawała nowych rozdziałów tak często, niestety :( ale damy radę. :D Jejku, ponad 7200 wyświetleń... nie wierzę, ej to naprawdę mój blog?.:D ♥ Jesteście najwspanialsze <3 nic tylko was kochać. :D <3 O tak, pojawiła się nowa bohaterka. :D za niedługo powinnam dodać zdjęcie jak z mojego punktu widzenia ona wygląda. :) Jeszcze raz bardzo wam dziękuję za wszystko i przepraszam. :) ♥ 

A tu macie moje gadu-gadu 11600783. ;)