poniedziałek, 27 lutego 2012

Rozdział 7




Wstałam rano i od razu poszłam do łazienki odświeżyć się. Po przyszykowaniu ,zajrzałam jeszcze do pokoju mojego brata, bo dzisiaj miałam go obudzić do szkoły. Zobaczyłam go tam jeszcze śpiącego, więc postanowiłam obudzić go za 30 minut. Zeszłam  na dół do kuchni, zrobiłam śniadanie dla mnie i mojego brata. Poszłam zwalić go z łóżka, wstał szybciutko.
- Ale ładnie pachnie ! – krzyknął schodząc po schodach, a ja się do niego uśmiechnęłam.
Usiedliśmy razem w salonie przed telewizorem i zajadając się śniadaniem, włączyliśmy na jakiś program muzyczny.
Spojrzałam na zegarek i musiałam już wychodzić.
- Ja już idę Miguel,  ty też za niedługo musisz wychodzić , więc się nie spóźnij . – powiedziałam zakładając buty i wychodząc z domu.
Siedziałam w autobusie z myślą, że będzie ta droga do szkoły spokojna, lecz myliłam się. Koło mnie pojawiła się Ashley. Nie przepadałam  za nią, miała w sobie to coś, co mnie wkurzało.
- Hej Ola ! -  usiadła koło mnie. – Widziałam Cię z Harrym, opowiadaj !
- Nie ma co, po prostu kolegujemy się . – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem, mrużąc oczy.
Ucieszyłam się, gdy byliśmy już przy szkole, bo nie zniosłabym dalszego gderania Ash.
Na lekcjach siedziałam sama, Harolda nie było w szkole. Po skończonej szkole udałam się do pracy. Spokojnie było do momentu w którym do mojego sklepu wparowało pięciu chłopaków.
- Cześć ! – krzyknęli chórem
- Witam szanowne One Direction. – odpowiedziałam. – Pomóc wam w czymś? – spojrzałam na nich pytająco.
- Tak, idziesz z nami dzisiaj do kina, i nie ma żadnego Ale.. Nie…. Itd. – Powiedział marchewkowy potwór
- Ale…
-Powiedziałem coś !
- No dobrze – odpowiedziałam z przymusem
Zobaczyłam tylko jak się szczerzą i wychodzą ze sklepu. Godzinę później zadzwonił do mnie Zayn i poinformował, że przyjadą  po mnie do mojego domu o 18. Westchnęłam tylko i wyszłam z pracy. W domu byłam po 30 minutach.
- Jestem, ale zaraz i tak wychodzę ! – powiedziałam kierując się w stronę mojego pokoju. Po wejściu stanęłam przed szafą i znowu miałam dylemat co ubrać. Wybrałam białe rurki na których były przyczepione szelki, bluzkę w paski i czarne trampki. Włosy spięłam w wysoką kitkę , i zawiązałam na głowie białą chustkę. Pomalowałam się mocniej i przypudrowałam nos. Przez ramie przełożyłam czarną, małą torebkę. Zeszłam na dół do salonu i oglądałam jeszcze jakiś teleturniej. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Stała w nich cała gromadka wariatów.
- Gotowa? – zapytał Harry
- Tak. – uśmiechnęłam się
Siedzieliśmy w samochodzie, które miało zawieźć nas do kina. Nie miałam  wyboru musiałam siedzieć pomiędzy loczkiem a marchewkowym Lou.
- Harry dlaczego niebyło Cię dzisiaj w szkole? – zapytałam chłopaka siedzącego koło mnie, wyrwałam go z rozmyśleń.
-Nie ważne. – odparł uśmiechając się.
- Jesteśmy!! – krzyknęli uradowani chłopcy, czasami miałam wrażenie, że zachowują się gorzej niż Miguel.
Wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę kina. Nagle poczułam jakąś rękę trzymającą mnie za ramię.
- Ślicznie wyglądasz. – Powiedział zacny loczek
- Nie przesadzaj , wyglądam tak jak zawsze, i nie mów że ‘’ ślicznie ‘’ bo się rozpłynę – powiedziałam wystawiając mu język. Poczułam się dziwnie bo ktoś zaczął od tyłu ciągnąć mnie za szelki .
-Lou ! co ty robisz? – zaczęłam się śmiać
- Ja chcę takie szelki ! Ja chce takie ! – krzyczał jak małe dziecko, a wszyscy wybuchneli  śmiechem. Ludzie zaczęli się na nas dziwnie patrzeć, ale nam to nie przeszkadzało . Nagle chłopaków otoczyła gromada fanek, więc ja odsunęłam się na boczną ławkę i czekałam na niej, na kumpli.
Siedząc na niej zaczęłam rozmyślać nad moim życiem, jak to jest możliwe, że ja zwykła dziewczyna odbierana  za samotnika , czekam właśnie na przyjaciół… PRZYJACIÓŁ?! W sumie to mogłam ich tak nazwać, byli dla mnie jak bracia, chociaż znaliśmy się bardzo krótko. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Nialla i Liama.
- Kopciuszku budzimy się ! – uśmiechali się do mnie, a ja w tym momencie ocknęłam się i wstałam. Poszliśmy na jakiś horror, siedziałam koło Zayna i Nialla.
- Jak chcesz to możesz się w każdej chwili do mnie przytulić – powiedział szczerząc się Niall , zaczerwieniłam się, za nami siedział Harry który wyrwał się, mówiąc .
- Oj Niall, Niall,  jak ona będzie się bała to ma mnie, jak zobaczę czy się boi  to ją przytulę, nie martw się. – wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Horror nie był aż taki straszny i nie musiałam się do nikogo przytulać. Odwieźli mnie do domu. Pożegnałam się z każdym po kolei,  wreszcie dałam radę i spojrzałam się w te piękne oczy loczka, i po co ja się w nie tak patrzyłam, nie było to dobrym pomysłem bo nie mogłam odczepić od nich wzroku. Dobrze, że ocknęłam się w porę i pomachałam im na pożegnanie.
Po wejściu do domu, wzrok każdego domownika był skupiony na mnie, bo nie zawsze można było mnie zobaczyć uśmiechniętą od ucha do ucha.
- Co ty taka wesolutka? – zapytał tata z uśmiechem na twarzy.
- Wspaniały dzień, ze wspaniałymi osobami. – oznajmiłam i poszłam do siebie do pokoju.
Po umyciu się, zjedzeniu kolacji, poszłam do łóżka i zasnęłam z uśmiechem na twarzy, i myślą, że następny dzień również będzie tak wspaniały jak dzisiejszy.



____________
I jest 7. ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A tu macie moje gadu-gadu 11600783. ;)