sobota, 25 lutego 2012

Rozdział 5




-Co wy tu robicie? – powiedziałam stojąc w pidżamie, przed sobą widziałam 5 chłopaków.
- Ty nie przyszłaś do nas, to my przywędrowaliśmy do ciebie. – powiedział Louis
-Dobra wejdźcie, ale cicho mi tu, bo Miguel spi.- zaprosiłam ich do środka
- Dobra, dobra będziemy cicho. – powiedzieli chórem
Usiedliśmy wszyscy w salonie.
- To może zagramy w butelke? – zapytał Niall
- To dobry pomysł- przytaknęli pozostali prócz mnie
- To ja kręcę – powiedział pan marchewka, wypadło na Harrego
- Harry, hmm , pocałuj Olę. – dodał,  
Zatkało mnie i widziałam, że Harrego też.
-Może obejrzymy jakąś komedię. – powiedziałam od razu,  chłopacy przytaknęli że to dobry pomysł, włączyłam jakąś komedię, i usiadłam miedzy nogami Harrego a Louisa, tsaaa niestety  inaczej się nie dało.
Komedia była nawet  zabawna. Zbliżała się 2 w nocy. Chłopacy już spali, to postanowiłam, że nie będę ich budzić i poszłam do swojego pokoju. Nie mogłam zasnąć i słyszałam jak ktoś chodzi po domu. Zeszłam po cichu na dół i zobaczyłam tam nie śpiącego Liama.
- Ej co jest? – powiedziałam – czemu nie śpisz?
- Nie mogę zasnąć, ja pójdę do domu nie obrazisz się? – zapytał
- skąd, ale jesteś pewien ? jest noc, będę się bała. To chociaż napisz smsa jak dotrzesz do domu dobrze?
- Napisze, obiecuje. – powiedział i wyszedł
Był już ranek , wstałam z łóżka i zobaczyłam jak chłopacy nie śpią.
- Cześć, jak się spało? –zapytałam
- Gdzie Liam? Spało się dobrze, ale troche nie wygodnie . –oznajmili
- Właśnie Liam – pobiegłąm do pokoju i dorwałam się do telefonu, na szczęście sms był od niego  że dotarł do domu. Poszłam na dół i odpowiedziałam im na pytanie.
- U siebie w domu, nie mógł tu zasnąć. – uśmiechnęłam się.
- Niall chce jeść, jeść, jeść !! – krzyczał Niall, i wszyscy zaczęli się śmiać
Poszłam do kuchni i zrobiłam naleśniki, nagle ktoś objął mnie w tali i zapytał
- Pomóc Ci? – wiedziałam kto to był. To Harry.
- Nie dziękuję. – Uśmiechnęłam się – Gotowe! – krzyknęłam
Zaniosłam do salonu, a Harry niósł za mną talerze.
Po zjedzonym śniadaniu musiałam iść do pracy i akurat rodzicie wrócili do domu to zajęli się Miguelem. A chłopacy mnie odprowadzili.
W pracy było spokojnie. Do domu wróciłam akurat na obiad. Zmęczona wdrapałam się po schodach do mojego pokoju, i odpaliłam komputer, nic nowego – powiedziałam pod nosem.
Wyciągnęłam moją gitarę z pokrowca i zaczęłam grać, nawet nie zauważyłam kiedy w drzwiach stanął Hazza.
-Co ty tu robisz?! – przestałam grać
-Otworzyła mi drzwi twoja mama- powiedział – jest bardzo miła- dodał
- To nie jest moja prawdziwa mama. To moja macocha, można tak powiedzieć, moja mama  nie żyje…-i w tym momencie rozkleiłam się i zaczęłam płakać . –  Mia jest straszna, nienawidzę jej ,  i ona nienawidzi mnie.
- Ojej tak mi przykro… - podszedł do mnie Harold i mnie przytulił, w jego objęciu czułam się bezpieczna, i wreszcie miałam kogoś z kim mogłam porozmawiać.


________
Strasznie krótki.. ale obiecuję, że będą o wiele dłuższe. :) może dodam dzisiaj jeszcze 6 rozdział. :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A tu macie moje gadu-gadu 11600783. ;)