-Co wy tu robicie? – powiedziałam stojąc w pidżamie, przed
sobą widziałam 5 chłopaków.
- Ty nie przyszłaś do nas, to my przywędrowaliśmy do ciebie.
– powiedział Louis
-Dobra wejdźcie, ale cicho mi tu, bo Miguel spi.- zaprosiłam
ich do środka
- Dobra, dobra będziemy cicho. – powiedzieli chórem
Usiedliśmy wszyscy w salonie.
- To może zagramy w butelke? – zapytał Niall
- To dobry pomysł- przytaknęli pozostali prócz mnie
- To ja kręcę – powiedział pan marchewka, wypadło na Harrego
- Harry, hmm , pocałuj Olę. – dodał,
Zatkało mnie i widziałam, że Harrego też.
-Może obejrzymy jakąś komedię. – powiedziałam od razu, chłopacy przytaknęli że to dobry pomysł,
włączyłam jakąś komedię, i usiadłam miedzy nogami Harrego a Louisa, tsaaa
niestety inaczej się nie dało.
Komedia była nawet
zabawna. Zbliżała się 2 w nocy. Chłopacy już spali, to postanowiłam, że
nie będę ich budzić i poszłam do swojego pokoju. Nie mogłam zasnąć i słyszałam
jak ktoś chodzi po domu. Zeszłam po cichu na dół i zobaczyłam tam nie śpiącego
Liama.
- Ej co jest? – powiedziałam – czemu nie śpisz?
- Nie mogę zasnąć, ja pójdę do domu nie obrazisz się? –
zapytał
- skąd, ale jesteś pewien ? jest noc, będę się bała. To
chociaż napisz smsa jak dotrzesz do domu dobrze?
- Napisze, obiecuje. – powiedział i wyszedł
Był już ranek , wstałam z łóżka i zobaczyłam jak chłopacy
nie śpią.
- Cześć, jak się spało? –zapytałam
- Gdzie Liam? Spało się dobrze, ale troche nie wygodnie .
–oznajmili
- Właśnie Liam – pobiegłąm do pokoju i dorwałam się do
telefonu, na szczęście sms był od niego
że dotarł do domu. Poszłam na dół i odpowiedziałam im na pytanie.
- U siebie w domu, nie mógł tu zasnąć. – uśmiechnęłam się.
- Niall chce jeść, jeść, jeść !! – krzyczał Niall, i wszyscy
zaczęli się śmiać
Poszłam do kuchni i zrobiłam naleśniki, nagle ktoś objął
mnie w tali i zapytał
- Pomóc Ci? – wiedziałam kto to był. To Harry.
- Nie dziękuję. – Uśmiechnęłam się – Gotowe! – krzyknęłam
Zaniosłam do salonu, a Harry niósł za mną talerze.
Po zjedzonym śniadaniu musiałam iść do pracy i akurat
rodzicie wrócili do domu to zajęli się Miguelem. A chłopacy mnie odprowadzili.
W pracy było spokojnie. Do domu wróciłam akurat na obiad.
Zmęczona wdrapałam się po schodach do mojego pokoju, i odpaliłam komputer, nic
nowego – powiedziałam pod nosem.
Wyciągnęłam moją gitarę z pokrowca i zaczęłam grać, nawet
nie zauważyłam kiedy w drzwiach stanął Hazza.
-Co ty tu robisz?! – przestałam grać
-Otworzyła mi drzwi twoja mama- powiedział – jest bardzo
miła- dodał
- To nie jest moja prawdziwa mama. To moja macocha, można
tak powiedzieć, moja mama nie żyje…-i w
tym momencie rozkleiłam się i zaczęłam płakać . – Mia jest straszna, nienawidzę jej , i ona nienawidzi mnie.
- Ojej tak mi przykro… - podszedł do mnie Harold i mnie
przytulił, w jego objęciu czułam się bezpieczna, i wreszcie miałam kogoś z kim
mogłam porozmawiać.
________
Strasznie krótki.. ale obiecuję, że będą o wiele dłuższe. :) może dodam dzisiaj jeszcze 6 rozdział. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz