Wyszłam do ogrodu i stanęłam na palcach by zobaczyć czy to
naprawdę oni. Tak to byli oni. Z rozmyśleń
czy któryś z nich tu mieszka wyrwał mnie tata.
-Ola idź do sklepu ! – krzyknął
-No na złość normalnie, sklep znajduje się koło domu w
którym są… - burknęłam sama do siebie
-Dobrze tato ! – odpowiedziałam, ale nie miałam chęci się
tam wybierać.
Tata dał mi listę zakupów i Miguel poszedł ze mną , gdy
weszliśmy do Tesco poszliśmy od razu po
potrzebne rzeczy..
- Dobrze masło mamy,
pieczywo mamy, ser mamy… Marchewki.. nie mamy- Poszłam po marchewki a Migu
szedł obok mnie , gdy nakładałam marchewki ktoś zaczepił mnie od tyłu.
-Zostaw trochę dla mnie- powiedział uradowany Louis, który
zaczął się śmiać.
- Nie martw się, bierzemy tylko trochę.. – uśmiechnęłam się
-Bierzemy? – powiedział z zaciekawieniem patrząc na mnie
Odwróciłam wzrok w stronę Migu, ale go nie było. Wzięłam
zakupy i poszłam go szukać. Louis pomógł mi a po drodze powiedziałam kim jest
Miguel. Na szczęście znalazłam go całego i zdrowego przy .. wielkim Króliku z
marchewką ?! mój wyraz twarzy był na
pewno bezcenny .
-Miguel ale napędziłeś mi stracha ! – powiedziałam
-No patrz ! znalazłem marchewkę ! możemy wziąć taką
wieeeeelllkkkąą ! niż takie malutkie – zaczął pokazywać jaka to ona wielka.
Myślałam, że nie wytrzymam ze śmiechu i Louis również. Zaraz
do naszego towarzystwa dołączył
Harry ?! no to wpadłam mój kolega z ławki ? tak to był on.
- Co was tak śmieszy ? – powiedział uśmiechając się i
przybliżając do nas.
- Wieeelkaaa marchewa ! –powiedział Louis naśladując mojego
brata
- No mała to ona nie jest. – uśmiechnął się Harold pokazując
swoje białe zęby.
- Nie nabijać się z mojego brata ! – pogroziłam palcem – bo
będzie z wami źle ! – powiedziałam, i zaraz wybuchneliśmy śmiechem.
- My już idziemy, chodź Miguel. – powiedziałam do brata
który stanął koło mnie – Paa. Miło było. – dodałam
- A co z naszym ogniskiem ?! – krzyczał Louis, a ja
machnęłam tylko ramionami co miało oznaczać ‘’nie wiem’’
Gdy wychodziliśmy ze sklepu dogonił nas Harry.
- To dowiem się wreszcie jak się nazywasz? – powiedział
uśmiechając się
-Zasłużyłeś? – zaśmiałam się
- Ola – odwzajemniłam uśmiech
- Ładnie. – powiedział , aż na mojej twarzy pojawiły się
rumieńce.
-Daj poniosę – wyrwał mi z rąk siatki z zakupami .
- Oj nie trzeba zacny loczku ! – zaśmiałam się, a on tylko
się słodko uśmiechnął
Gdy podeszliśmy już pod mój dom , powiedziałam Migu żeby
poszedł do domu.
- O ! jesteśmy sąsiadami w ławce , ale też tutaj –
powiedział uradowany
- Tak?! – zatkało mnie – fajnie. – dodałam
-Chodź do mnie na ognisko. Proszę proszę proszę ! – błagał
- Nie, nie mogę, dzisiaj muszę opiekować się bratem, bo
rodzice wychodzą.
- Szkoda, to do zobaczenia. – powiedział i dał mi buziaka w
policzek
- Pa ! – uśmiechnęłam się
Wieczór spędziłam siedząc z bratem w ogrodzie i bawieniu się
, gdzie czułam się obserwowana, a
później oglądaliśmy jakąś bajkę. Dochodziła godzina 23 wiec poszłam
Miguela zaprowadzić do łóźka. Zasnął w mgnieniu
oka. Udałam się do salonu obejrzeć jakąś komedię, gdy usłyszałam pukanie
do drzwi.
_________
4 rozdział. :)
A tu mój imagine :) o Lou.
Siedzisz w Milkshake city, gdy nagle podchodzi do ciebie
Louis Tomlinson i pyta czy może się dosiąść, oczywiście że się zgadasz. Czujesz
się trochę niezręcznie bo Lou wpatruje się w ciebie bez przerwy i słodko
uśmiecha, nagle wyciąga z kieszeni swój telefon i opowiada Ci coś naprawdę
zabawnego , zaczynasz się śmiać a on w tym czasie zrobił Ci zdjęcie. Byłaś zła
na niego bo nie lubisz być fotografowana. On bezczelnie na twoich oczach
ustawia to zdjęcie na swoją tapetę, a ty udawałaś obrażoną , lecz w głębi duszy
byłaś szczęśliwa jak małe dziecko. Podszedł do ciebie i bardzo mocno Cię
przytulił i powiedział ‘’ Teraz już
zawsze będziesz przy mnie’’ po czym pocałował Cię w czoło. :)
Ten rozdział też jest super ale, trochę krótki.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że następny będzie 2 razy dłuższy :)
Będę się starała pisać dłuższe, obiecuje. :)
Usuń