środa, 29 lutego 2012

Rozdział 9




- Gotowa? – z uśmiechem na twarzy wpatrywał się w mnie
- Tak, a w ogóle to gdzie jedziemy? – powiedziałam wsiadając do samochodu w którym czekali chłopcy, po czym przywitałam się z każdym po kolei .
Chłopacy nie odpowiedzieli mi na to pytanie, w pojeździe było głośno , ponieważ idole nastolatek zaczęli śpiewać swoje piosenki, na co ja się tylko uśmiechałam. Po dłuższym czasie nastała cisza.
- Jak tam twój króliczek Lou? – powiedziałam
- A bardzo dobrze, właśnie jest tu z nami – odpowiedział, i nagle sięgnął ręką za siedzenia i wyciągnął maskotkę. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Spojrzałam na okno samochodu, byłam w szoku, wszędzie widziałam tłumy piszczących i krzyczących fanek One Direction. Prawie każda trzymała w ręku jakieś plakaty z ich zdjęciami , gdzie pisało jak to mocno ich kochają i takie tam. Spojrzałam niepewnie na chłopaków.
- Już się domyślam gdzie jesteśmy. – burknęłam pod nosem.
- Nie cieszysz się? – zrobił smutną minkę Harry.
Gdy wyszliśmy z pojazdu było bardzo głośno, nagle poczułam wibracje w mojej kieszeni , sprawdziłam kto dzwoni to tata.
- Halo? – Krzyczałam to telefonu, bo nie było łatwo powiedzieć coś spokojnym głosem
- Gdzie ty jesteś? – zapytał mnie tata , nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę, był to Harold ciągnący mnie przez tłum fanek.
- Tatuś ja właśnie idę na koncert One Direction, nie mogę rozmawiać, bo i tak nic nie słyszę. Pa ! – krzyknęłam ponownie do telefonu , i rozłączyłam się.
Byliśmy już w środku ogromnej hali . Wszyscy odetchnęli z ulgą. Chłopcy skierowali się do garderoby, gdzie szykowali się do koncertu. Ja w tym czasie oglądałam zdjęcia wykonane podczas różnych koncertów. Obejrzałam wszystkie i skierowałam się do garderoby chłopaków.
- Mogę wejść? – zapytałam uchylając niepewnie drzwi.
- Pewnie. – powiedział Liam.
Usiadłam na krześle obok jakiejś szafy, i przyglądałam się im z zaciekawieniem.
- Idziemy. – pomachał mi przed oczami Niall.
- Ok. – powiedziałam z uśmiechem.
Czekało na mnie miejsce za sceną, z którego był wspaniały widok na chłopaków.
Nagle zrobiło się ciemno,  a muzyka zaczęła grać. Fanki piszczały jak oszalałe . Muszę przyznać, że podobało mi się , nawet bardzo. Gdy koncert się skończył chłopacy zeszli ze sceny.
-Było wspaniale ! – krzyknęłam, przytulając każdego po kolei.
- Panowie, fanki czekają. – powiedział pewien ochroniarz.
Wyszli rozdawać autografy i robić zdjęcia. Nie było ich około godziny. Ja przez ten czas sprawdzałam facebooka i takie tam w telefonie. Wrócili.
- No wreszcie się doczekałam, ja też zasługuję chyba na jakieś zdjęcie – wyszczerzyłam się do nich.
Stanęliśmy wszyscy do zdjęcia.
- Genialne. – powiedziałam mrucząc pod nosem z uśmiechem
Po godzinie skierowaliśmy się do wyjścia z hali, otoczyło nas siedmiu napakowanych ochroniarzy. Znowu usłyszałam piski dziewcząt i poczułam , że ktoś ponownie łapie mnie za ręce, tym razem był to Lou i Harry , poczułam się trochę jak małe dziecko, które muszą ciągnąć za sobą rodzice. Poczułam się tak, bo było strasznie ciasno, Fanki rzucały się na nas jak opętane.
- Ufff wreszcie jest spokojnie, nikt nie popsuje mojej fryzury. – powiedział Zayn wchodzący jako ostatnio do samochodu.
Gdy jechaliśmy gdzieś, wyciągnęłam mój telefon i wstawiłam zdjęcie z One Direction na facebooka, a pod nim napisałam ‘’ Wspaniały koncert J ‘’
Dojechaliśmy do jakiejś małej restauracji. W środku czekał na nas już zarezerwowany, pełny jedzenia stolik.
- Oto mój świat. – oznajmił Niall zbliżający się do stołu.
Usiedliśmy wszyscy razem, i wypiliśmy za udany koncert.  Było bardzo miło.
Chłopacy odwieźli mnie do domu.
- No to ja lece, dziękuję za wspaniały dzień. – powiedziałam, i przytuliłam się do każdego po kolei .
- Odprowadzić Cię? – zapytał loczek.
- Nie dziękuję. Trzymajcie się . Pa! – uśmiechnęłam się do nich i poszłam do domu.
Weszłam po cichu, żeby nikogo nie obudzić, poszłam na górę, wykąpałam się , przebrałam  w pidżamę  i wskoczyłam do łóżka. Od razu zasnęłam z wielkim uśmiechem na twarzy.



__________
krótki, ale zawsze coś :)    Dziękuję za miłe komentarze :)

wtorek, 28 lutego 2012

Rozdział 8




Następne dni spędziłam spokojnie. Szkoła, praca i dom. Od tamtego czasu w kinie, nie spotkałam się z nimi. Tylko z Harrym w szkole, ale to co innego.
Nadszedł weekend. Sobota, wynurzyłam się z łóżka i założyłam szlafrok . Zeszłam na dół do salonu gdzie czekało na mnie śniadanie, i wyjątkowo przy stole siedziała cała rodzina. Byłam w szoku, bo ostatnie śniadanie które jedliśmy w gronie to było z miesiąc temu, rozumiem to, tata ma pracę i Mia też.
- No nie mogę uwierzyć, wreszcie zjemy wspólne śniadanie. – powiedziałam z wielkim uśmiechem.
Zasiedliśmy do stołu, czułam się trochę dziwnie siedząc jeszcze w szlafroku, gdy wszyscy dookoła byli ubrani w normalne, codzienne ciuchy. Ale co tam, przecież jest sobota – pomyślałam sobie.
Gdy rodzice wyszli do pracy, poszłam się wreszcie ogarnąć. Po wyjściu z łazienki, poszłam posprzątać w kuchni, na blacie dostrzegłam karteczkę na której było napisane ‘’ Córeczko idź na zakupy, na lodówce wywieszona jest lista, a i nie zapomnij odebrać Miguela o 16 z pizzerii o której Ci mówiłem, Będę w domu około  18. J Tata. ‘’ Westchnęłam tylko i zerwałam listę zakupów z lodówki. Było tego bardzo dużo, dziwiłam się czy zdołam to wszystko donieść do domu. Założyłam buty, wzięłam torebkę i ruszyłam do sklepu.
- No nie,  marchewki. Przecież nie mogę ich wykupić Louisowi. – burknęłam wchodząc do sklepu, spoglądając na listę  i zaśmiałam się po cichu.   
 Gdy wszystko było w już w koszyku, powędrowałam do kasy.
- Buuu ! – przestraszyła mnie piątka chłopków. – Masz coś na sumieniu, bo się przestraszyłaś – dodał jeden z nich.
- Zaczynam bać się was coraz bardziej. – zaśmiałam się, za mną w kolejce stał Lou, Niall i Harry.
- O nie ! Nie oddam Ci ich ! – krzyknął Louis wyciągając marchewki z mojego koszyka.
- Oj nie wygłupiaj się, idź lepiej po wieeelką marcheeewę ! – wymamrotałam pod nosem
Gdy rozpakowywałam zakupy na taśmę, zauważyłam biegnącego w naszą stronę Lou z maskotką królika z marchewką . Wszyscy wybuchneli śmiechem.
- Wariat. – oznajmiłam szczerząc się.
- Od dziś nikt już Cie nie nazwie wieeelką marcheeewą- powiedział po cichu do maskotki.
Po wyjściu ze sklepu ledwo szłam z tymi zakupami, choć mieszkałam nie daleko wiedziałam, że nie dam rady, po prostu były one za ciężkie.
- Pomogę Ci. – powiedział Harold biegnący w moją stronę i zabierający mi siatki z zakupami z rąk.
- Dziękuję, jak mogę Ci to wynagrodzić? – uśmiechnęłam się do niego.
- Bądź gotowa o 18, przyjedziemy po ciebie. – wyszczerzył się.
- Ale….. – zatrzymałam się , gdy on przerwał mi i dodał.
- Żadne ale !
Byliśmy już pod moim domem , zakupy wniósł mi do domu.
- Chcesz się czegoś napić ? – powiedziałam
- Bardzo chciałbym zostać , ale nie mogę. – odpowiedział przytulając mnie i wychodząc. – Nie zapomnij 18 ! – dodał zamykając drzwi.
Rozpakowałam artykuły które kupiłam, i potem rozłożyłam się na sofie oglądając jakiś serial. Po 30 minutach spojrzałam na zegarek  była 15:30, wstałam szybko i wyszłam z domu. Równo o 16 byłam już pod miejscem  w  którym  miałam odebrać Miguela. Czekałam jakieś 10 minut, za nim wyszedł.
- I jak było? – zapytałam kierując się w stronę domu.
- Bardzo fajnie. Wiesz, że poznałem jeszcze innych kolegów ? I pare koleżanek ? – powiedział z wielkim uśmiechem.
- To super ! Nawet nie wiesz jak się cieszę. – odpowiedziałam wchodząc do domu.
Spojrzałam na zegarek była 17, poszłam do siebie do pokoju i jak zwykle , ten sam kłopot co zawsze , co ja mam ubrac? ,  wybrałam z szafy czarne rurki, białą bokserkę i  niebieską marynarkę na jeden guzik.  Poszłam do łazienki, gdzie przebrałam się, związałam włosy w niesfornego koczka, i pomalowałam się. Zeszłam na dół do salonu chwilę posiedzieć jeszcze przed telewizorem. Poszłam jeszcze do pokoju mojego brata, oznajmić mu, że zaraz wychodzę.
- Miguel, ja zaraz wychodzę , tata będzie za niedługo w domu, nie rozrabiaj i uważaj na siebie. – powiedziałam dając mu buziaka w policzek, wiedziałam, że nic nie zrobi, ufałam mu.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Przede mną stał loczek.



____________
8. :)  Przepraszam, że takie krótkie, ale poprawię się i bedą o wiele dłuższe. :)

poniedziałek, 27 lutego 2012

Rozdział 7




Wstałam rano i od razu poszłam do łazienki odświeżyć się. Po przyszykowaniu ,zajrzałam jeszcze do pokoju mojego brata, bo dzisiaj miałam go obudzić do szkoły. Zobaczyłam go tam jeszcze śpiącego, więc postanowiłam obudzić go za 30 minut. Zeszłam  na dół do kuchni, zrobiłam śniadanie dla mnie i mojego brata. Poszłam zwalić go z łóżka, wstał szybciutko.
- Ale ładnie pachnie ! – krzyknął schodząc po schodach, a ja się do niego uśmiechnęłam.
Usiedliśmy razem w salonie przed telewizorem i zajadając się śniadaniem, włączyliśmy na jakiś program muzyczny.
Spojrzałam na zegarek i musiałam już wychodzić.
- Ja już idę Miguel,  ty też za niedługo musisz wychodzić , więc się nie spóźnij . – powiedziałam zakładając buty i wychodząc z domu.
Siedziałam w autobusie z myślą, że będzie ta droga do szkoły spokojna, lecz myliłam się. Koło mnie pojawiła się Ashley. Nie przepadałam  za nią, miała w sobie to coś, co mnie wkurzało.
- Hej Ola ! -  usiadła koło mnie. – Widziałam Cię z Harrym, opowiadaj !
- Nie ma co, po prostu kolegujemy się . – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem, mrużąc oczy.
Ucieszyłam się, gdy byliśmy już przy szkole, bo nie zniosłabym dalszego gderania Ash.
Na lekcjach siedziałam sama, Harolda nie było w szkole. Po skończonej szkole udałam się do pracy. Spokojnie było do momentu w którym do mojego sklepu wparowało pięciu chłopaków.
- Cześć ! – krzyknęli chórem
- Witam szanowne One Direction. – odpowiedziałam. – Pomóc wam w czymś? – spojrzałam na nich pytająco.
- Tak, idziesz z nami dzisiaj do kina, i nie ma żadnego Ale.. Nie…. Itd. – Powiedział marchewkowy potwór
- Ale…
-Powiedziałem coś !
- No dobrze – odpowiedziałam z przymusem
Zobaczyłam tylko jak się szczerzą i wychodzą ze sklepu. Godzinę później zadzwonił do mnie Zayn i poinformował, że przyjadą  po mnie do mojego domu o 18. Westchnęłam tylko i wyszłam z pracy. W domu byłam po 30 minutach.
- Jestem, ale zaraz i tak wychodzę ! – powiedziałam kierując się w stronę mojego pokoju. Po wejściu stanęłam przed szafą i znowu miałam dylemat co ubrać. Wybrałam białe rurki na których były przyczepione szelki, bluzkę w paski i czarne trampki. Włosy spięłam w wysoką kitkę , i zawiązałam na głowie białą chustkę. Pomalowałam się mocniej i przypudrowałam nos. Przez ramie przełożyłam czarną, małą torebkę. Zeszłam na dół do salonu i oglądałam jeszcze jakiś teleturniej. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Stała w nich cała gromadka wariatów.
- Gotowa? – zapytał Harry
- Tak. – uśmiechnęłam się
Siedzieliśmy w samochodzie, które miało zawieźć nas do kina. Nie miałam  wyboru musiałam siedzieć pomiędzy loczkiem a marchewkowym Lou.
- Harry dlaczego niebyło Cię dzisiaj w szkole? – zapytałam chłopaka siedzącego koło mnie, wyrwałam go z rozmyśleń.
-Nie ważne. – odparł uśmiechając się.
- Jesteśmy!! – krzyknęli uradowani chłopcy, czasami miałam wrażenie, że zachowują się gorzej niż Miguel.
Wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę kina. Nagle poczułam jakąś rękę trzymającą mnie za ramię.
- Ślicznie wyglądasz. – Powiedział zacny loczek
- Nie przesadzaj , wyglądam tak jak zawsze, i nie mów że ‘’ ślicznie ‘’ bo się rozpłynę – powiedziałam wystawiając mu język. Poczułam się dziwnie bo ktoś zaczął od tyłu ciągnąć mnie za szelki .
-Lou ! co ty robisz? – zaczęłam się śmiać
- Ja chcę takie szelki ! Ja chce takie ! – krzyczał jak małe dziecko, a wszyscy wybuchneli  śmiechem. Ludzie zaczęli się na nas dziwnie patrzeć, ale nam to nie przeszkadzało . Nagle chłopaków otoczyła gromada fanek, więc ja odsunęłam się na boczną ławkę i czekałam na niej, na kumpli.
Siedząc na niej zaczęłam rozmyślać nad moim życiem, jak to jest możliwe, że ja zwykła dziewczyna odbierana  za samotnika , czekam właśnie na przyjaciół… PRZYJACIÓŁ?! W sumie to mogłam ich tak nazwać, byli dla mnie jak bracia, chociaż znaliśmy się bardzo krótko. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Nialla i Liama.
- Kopciuszku budzimy się ! – uśmiechali się do mnie, a ja w tym momencie ocknęłam się i wstałam. Poszliśmy na jakiś horror, siedziałam koło Zayna i Nialla.
- Jak chcesz to możesz się w każdej chwili do mnie przytulić – powiedział szczerząc się Niall , zaczerwieniłam się, za nami siedział Harry który wyrwał się, mówiąc .
- Oj Niall, Niall,  jak ona będzie się bała to ma mnie, jak zobaczę czy się boi  to ją przytulę, nie martw się. – wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Horror nie był aż taki straszny i nie musiałam się do nikogo przytulać. Odwieźli mnie do domu. Pożegnałam się z każdym po kolei,  wreszcie dałam radę i spojrzałam się w te piękne oczy loczka, i po co ja się w nie tak patrzyłam, nie było to dobrym pomysłem bo nie mogłam odczepić od nich wzroku. Dobrze, że ocknęłam się w porę i pomachałam im na pożegnanie.
Po wejściu do domu, wzrok każdego domownika był skupiony na mnie, bo nie zawsze można było mnie zobaczyć uśmiechniętą od ucha do ucha.
- Co ty taka wesolutka? – zapytał tata z uśmiechem na twarzy.
- Wspaniały dzień, ze wspaniałymi osobami. – oznajmiłam i poszłam do siebie do pokoju.
Po umyciu się, zjedzeniu kolacji, poszłam do łóżka i zasnęłam z uśmiechem na twarzy, i myślą, że następny dzień również będzie tak wspaniały jak dzisiejszy.



____________
I jest 7. ;)



sobota, 25 lutego 2012

Rozdział 6




Poniedziałek ! jak ja nie lubię poniedziałków !  Budzik ! Tak budzików też nie lubię ! – mruknęłam pod nosem.
Zaspanymi oczami spojrzałam na zegarek była godzina 6.30 miałam na 8:00 do szkoły. Jak pomyślałam sobie, że cały dzień przesiedzę w ławce z Harrym to ciarki przeszły mi po całym ciele. Stałam przed szafą i wpatrywałam się w nią, zamiast coś z niej wyciągnąć. Oczy mi się zamykały, nie spałam  pół nocy, z niewiadomej przyczyny. Wreszcie zdecydowałam się ubrać, szare rurki, czarne trampki i granatową bluzę. Powędrowałam do łazienki. Jak zwykle poranny prysznic, ubrałam się, uczesałam i pomalowałam. Już z większą energią wyszłam z łazienki. Weszłam do kuchni w której stała Mia, jakoś na jej widok nie strzelałam entuzjazmem.
- Dzień Dobry . Jak się spało? Dlaczego jeszcze nie śpisz? – zapytałam z wymuszonym uśmiechem
- Nawet dobrze, ale krótko , mam wezwanie do pracy, i zaraz muszę wychodzić- odpowiedziała, Mia z zawodu jest pielęgniarką, więc to nic nowego w jej codziennym życiu.
Nie odzywałam się. Nie miałam po co . Już długo sobie porozmawiałyśmy .
-Ola powiedz mi, dlaczego ty mnie tak nie lubisz?. –zapytała
-yy.. – zatkało mnie- a czy ktoś mówi, że ja cie nie lubie? – skłamałam, musiałam niestety .
- ale widze jak na mnie patrzysz, ja wiem że ci się to nie podoba, że jestem żoną twojego taty, ale musisz to uszanować , chcę Ci podziękować za to jak doskonale zajmujesz się Miguelem, czasami jesteś lepsza ode mnie. – uśmiechnęła się, tez odwzajemniłam uśmiech, ale tylko z powodu Migu.
Piłam herbatę, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Mia otworzyła.
- Ola, ktoś do ciebie ! – krzyknęła , ja od razu zerwałam się z sofy.
-oo Harry. – taa Hazza po mnie przyszedł żeby iść razem do szkoły. – wejdź, ja tylko wezmę torbę z pokoju i idziemy. – próbowałam zakryć zdziwienie.
Zeszłam na dół i przed bramką zobaczyłam czarny samochód.
-To nie jedziemy autobusem ? – zapytałam prosto z mostu
- Nie głuptasie, jedziemy moim samochodem. – i znowu ten jego uśmiech
Wsiedliśmy do samochodu, wlepiłam wzrok w szybę i patrzałam jak ludzie biegną przez Londyńskie ulice do swojej pracy. Londyn to zatłoczone miejsce.  Nagle ocknęłam się, bo zauważyłam, że ktoś do mnie dzwoni. To była Ashley.
- Hej Ola ! gdzie ty jesteś? Zaraz podjeżdża autobus a ciebie jeszcze nie ma ! –krzyczała mi do telefonu
- Ashley uspokój się ! dzisiaj nie jadę z tobą. Do zobaczenia w szkole. – rozłączyłam się.
Harry co chwile na mnie spoglądał , to było dość krępujące.
Dojechaliśmy do szkoły. Hazza wyszedł pierwszy i otworzył mi drzwi.
- Cóż to za odmiana loczku. – wyszczerzyłam się do niego
- Ja od zawsze taki jestem. – również się wyszczerzył
Weszliśmy do klasy. Ashley ciągle gapiła się na Harrego, ale nie ona jedna, bo wszystkie dziewczyny z mojej klasy.
-Ola.. – zaczął niepewnie loczek.
- Słucham Cię Haroldzie.
- a nie już nic… - spuścił wzrok
- oj loczek loczek co z ciebie wyrośnie – zachichotałam
Tak mijały następne lekcje. I wreszcie nadszedł koniec, ale nie dla mnie , ja jeszcze musiałam iść do pracy.
-Odwieźć Cię teraz do domu? – Zapytał Harry
- Nie, gdybyś mógł zawieź mnie do pracy. – oznajmiłam
Znajdowaliśmy się już pod sklepem muzycznym.
- No to pa, dziękuję za podwiezienie. – pomachałam mu
- Tak szybko się mnie nie pozbędziesz. – dogonił mnie
Weszliśmy do sklepu.
-Ja zostaje dzisiaj w pracy z Tobą.
-Jeśli chcesz. – odpowiedziałam
Gdy ja obsługiwałam kientów, Harry w tym czasie wziął gitarę i zaczął śpiewać. Sprawiło  to , że uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Nie wiedziałam, że grasz na gitarze . –powiedziałam siedząc  za blatem
- Ty jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. – dodał
Po skończonej pracy loczek odwiózł mnie do domu.
-Dziękuję. – powiedziałam, po czym przytuliliśmy się i ja poszłam do domu.
Znajdowałam się już w moim pokoju, gdy usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Dostałam smsa od Harrego, w którym napisane było ‘’ Dziękuję za wspaniały dzień. Harry’’
Czytając go uśmiechnęłam się sama do siebie, poszłam do łazienki i wyjątkowo szybko się umyłam, zeszłam do kuchni coś zjeść. Znajdując się już u siebie na łóżku, zajrzałam jeszcze na różne ciekawostki w laptopie. I zasnęłam.



__________
Obiecałam i jest :)

Rozdział 5




-Co wy tu robicie? – powiedziałam stojąc w pidżamie, przed sobą widziałam 5 chłopaków.
- Ty nie przyszłaś do nas, to my przywędrowaliśmy do ciebie. – powiedział Louis
-Dobra wejdźcie, ale cicho mi tu, bo Miguel spi.- zaprosiłam ich do środka
- Dobra, dobra będziemy cicho. – powiedzieli chórem
Usiedliśmy wszyscy w salonie.
- To może zagramy w butelke? – zapytał Niall
- To dobry pomysł- przytaknęli pozostali prócz mnie
- To ja kręcę – powiedział pan marchewka, wypadło na Harrego
- Harry, hmm , pocałuj Olę. – dodał,  
Zatkało mnie i widziałam, że Harrego też.
-Może obejrzymy jakąś komedię. – powiedziałam od razu,  chłopacy przytaknęli że to dobry pomysł, włączyłam jakąś komedię, i usiadłam miedzy nogami Harrego a Louisa, tsaaa niestety  inaczej się nie dało.
Komedia była nawet  zabawna. Zbliżała się 2 w nocy. Chłopacy już spali, to postanowiłam, że nie będę ich budzić i poszłam do swojego pokoju. Nie mogłam zasnąć i słyszałam jak ktoś chodzi po domu. Zeszłam po cichu na dół i zobaczyłam tam nie śpiącego Liama.
- Ej co jest? – powiedziałam – czemu nie śpisz?
- Nie mogę zasnąć, ja pójdę do domu nie obrazisz się? – zapytał
- skąd, ale jesteś pewien ? jest noc, będę się bała. To chociaż napisz smsa jak dotrzesz do domu dobrze?
- Napisze, obiecuje. – powiedział i wyszedł
Był już ranek , wstałam z łóżka i zobaczyłam jak chłopacy nie śpią.
- Cześć, jak się spało? –zapytałam
- Gdzie Liam? Spało się dobrze, ale troche nie wygodnie . –oznajmili
- Właśnie Liam – pobiegłąm do pokoju i dorwałam się do telefonu, na szczęście sms był od niego  że dotarł do domu. Poszłam na dół i odpowiedziałam im na pytanie.
- U siebie w domu, nie mógł tu zasnąć. – uśmiechnęłam się.
- Niall chce jeść, jeść, jeść !! – krzyczał Niall, i wszyscy zaczęli się śmiać
Poszłam do kuchni i zrobiłam naleśniki, nagle ktoś objął mnie w tali i zapytał
- Pomóc Ci? – wiedziałam kto to był. To Harry.
- Nie dziękuję. – Uśmiechnęłam się – Gotowe! – krzyknęłam
Zaniosłam do salonu, a Harry niósł za mną talerze.
Po zjedzonym śniadaniu musiałam iść do pracy i akurat rodzicie wrócili do domu to zajęli się Miguelem. A chłopacy mnie odprowadzili.
W pracy było spokojnie. Do domu wróciłam akurat na obiad. Zmęczona wdrapałam się po schodach do mojego pokoju, i odpaliłam komputer, nic nowego – powiedziałam pod nosem.
Wyciągnęłam moją gitarę z pokrowca i zaczęłam grać, nawet nie zauważyłam kiedy w drzwiach stanął Hazza.
-Co ty tu robisz?! – przestałam grać
-Otworzyła mi drzwi twoja mama- powiedział – jest bardzo miła- dodał
- To nie jest moja prawdziwa mama. To moja macocha, można tak powiedzieć, moja mama  nie żyje…-i w tym momencie rozkleiłam się i zaczęłam płakać . –  Mia jest straszna, nienawidzę jej ,  i ona nienawidzi mnie.
- Ojej tak mi przykro… - podszedł do mnie Harold i mnie przytulił, w jego objęciu czułam się bezpieczna, i wreszcie miałam kogoś z kim mogłam porozmawiać.


________
Strasznie krótki.. ale obiecuję, że będą o wiele dłuższe. :) może dodam dzisiaj jeszcze 6 rozdział. :)


piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 4




Wyszłam do ogrodu i stanęłam na palcach by zobaczyć czy to naprawdę oni. Tak to byli oni. Z rozmyśleń  czy któryś z nich tu mieszka wyrwał mnie tata.
-Ola idź do sklepu ! – krzyknął
-No na złość normalnie, sklep znajduje się koło domu w którym są… - burknęłam sama do siebie
-Dobrze tato ! – odpowiedziałam, ale nie miałam chęci się tam wybierać.
Tata dał mi listę zakupów i Miguel poszedł ze mną , gdy weszliśmy do Tesco  poszliśmy od razu po potrzebne rzeczy..
-  Dobrze masło mamy, pieczywo mamy, ser mamy… Marchewki.. nie mamy- Poszłam po marchewki a Migu szedł obok mnie , gdy nakładałam marchewki ktoś zaczepił mnie od tyłu.
-Zostaw trochę dla mnie- powiedział uradowany Louis, który zaczął się śmiać.
- Nie martw się, bierzemy tylko trochę.. – uśmiechnęłam się
-Bierzemy? – powiedział z zaciekawieniem patrząc na mnie
Odwróciłam wzrok w stronę Migu, ale go nie było. Wzięłam zakupy i poszłam go szukać. Louis pomógł mi a po drodze powiedziałam kim jest Miguel. Na szczęście znalazłam go całego i zdrowego przy .. wielkim Króliku z marchewką ?!  mój wyraz twarzy był na pewno bezcenny .
-Miguel ale napędziłeś mi stracha ! – powiedziałam
-No patrz ! znalazłem marchewkę ! możemy wziąć taką wieeeeelllkkkąą ! niż takie malutkie – zaczął pokazywać jaka to ona wielka.
Myślałam, że nie wytrzymam ze śmiechu i Louis również. Zaraz do naszego towarzystwa dołączył         Harry ?! no to wpadłam mój kolega z ławki ? tak to był on.
- Co was tak śmieszy ? – powiedział uśmiechając się i przybliżając do nas.
- Wieeelkaaa marchewa ! –powiedział Louis naśladując mojego brata
- No mała to ona nie jest. – uśmiechnął się Harold pokazując swoje białe zęby.
- Nie nabijać się z mojego brata ! – pogroziłam palcem – bo będzie z wami źle ! – powiedziałam, i zaraz wybuchneliśmy śmiechem.
- My już idziemy, chodź Miguel. – powiedziałam do brata który stanął koło mnie – Paa. Miło było. – dodałam
- A co z naszym ogniskiem ?! – krzyczał Louis, a ja machnęłam tylko ramionami co miało oznaczać ‘’nie wiem’’
Gdy wychodziliśmy ze sklepu dogonił nas Harry.
- To dowiem się wreszcie jak się nazywasz? – powiedział uśmiechając się
-Zasłużyłeś? – zaśmiałam się  - Ola – odwzajemniłam uśmiech
- Ładnie. – powiedział , aż na mojej twarzy pojawiły się rumieńce.
-Daj poniosę – wyrwał mi z rąk siatki z zakupami .
- Oj nie trzeba zacny loczku ! – zaśmiałam się, a on tylko się słodko uśmiechnął
Gdy podeszliśmy już pod mój dom , powiedziałam Migu żeby poszedł do domu.
- O ! jesteśmy sąsiadami w ławce , ale też tutaj – powiedział  uradowany
- Tak?! – zatkało mnie – fajnie. – dodałam
-Chodź do mnie na ognisko. Proszę proszę proszę ! – błagał
- Nie, nie mogę, dzisiaj muszę opiekować się bratem, bo rodzice wychodzą.
- Szkoda, to do zobaczenia. – powiedział i dał mi buziaka w policzek
- Pa ! – uśmiechnęłam się
Wieczór spędziłam siedząc z bratem w ogrodzie i bawieniu się , gdzie czułam się obserwowana, a  później oglądaliśmy jakąś bajkę. Dochodziła godzina 23 wiec poszłam Miguela zaprowadzić do łóźka. Zasnął w mgnieniu  oka. Udałam się do salonu obejrzeć jakąś komedię, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.



_________
4 rozdział. :)  
A tu mój imagine :) o Lou.

Siedzisz w Milkshake city, gdy nagle podchodzi do ciebie Louis Tomlinson i pyta czy może się dosiąść, oczywiście że się zgadasz. Czujesz się trochę niezręcznie bo Lou wpatruje się w ciebie bez przerwy i słodko uśmiecha, nagle wyciąga z kieszeni swój telefon i opowiada Ci coś naprawdę zabawnego , zaczynasz się śmiać a on w tym czasie zrobił Ci zdjęcie. Byłaś zła na niego bo nie lubisz być fotografowana. On bezczelnie na twoich oczach ustawia to zdjęcie na swoją tapetę, a ty udawałaś obrażoną , lecz w głębi duszy byłaś szczęśliwa jak małe dziecko. Podszedł do ciebie i bardzo mocno Cię przytulił i powiedział ‘’ Teraz już  zawsze będziesz  przy mnie’’  po czym pocałował Cię w czoło.  :)


czwartek, 23 lutego 2012

Rozdział 3




Weekend miałam spędzić opiekując się Miguelem, ale w sobotni ranek  zadzwonił do mnie szef i powiedział, że za dwie godziny mam się stawić w pracy.  Westchnęłam tylko i poszłam do łazienki się odświeżyć . Ubrałam jasne rurki, trampki i luźną przekładaną przez głowę niebieską bluzę a pod spodem miałam białą podkoszulkę na ramiączka. Włosy związałam w wysoką kitkę , przypudrowałam nosek i zrobiłam kreski. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę, bo nie miałam ochoty na nic do jedzenia. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam na kanał muzyczny. Leciała piosenka ‘’Gotta be you’’ , nawet nie  była zła , spojrzałam na ekran i właśnie było przybliżenie na tego lokowatego . Spojrzałam na róg telewizora a a tam było napisane  One Direction, coś mi to mówiło ale nie byłam pewna czy to właśnie o tym mówiła Ashley. Rozmyślenia przerwał mi tata schodzący właśnie do kuchni.
- Córcia, a ty już nie śpisz?- powiedział
- No właśnie nie, szef do mnie zadzwonił i powiedział, że za dwie godziny mam być w pracy, o właśnie ja już musze lecieć, powiedz Migusiowi że innym razem się nim zajmę. – powiedziałam siegając po torbę i dając buziaka w policzek mojemu tacie.
- No papa ! miłego dnia i małego ruchu ! – oznajmił tata gdy wychodziłam z domu.
Złapałam po drodze jakąś taksówkę, i pojechałam do pracy.  Szef był zadowolony, że nie marudziłam aby przyjechać do pracy w sobotę. W sumie w domu i tak nie miałam co robić a siedzenie w tym sklepie dało mi odetchnąć chwilą spokoju. Zostałam w sklepie sama. Znalazłam jakiś magazyn pod kasą więc go wzięłam i zaczęłam czytać. Była to gazeta dla nastolatków, więc tym bardziej miałam ochotę ją przeczytać , bo zawsze lubiłam czytać jakieś ciekawostki o gwiazdach i w ich tamtym świecie.  Do sklepu wpadło trzech chłopaków , a ja odłożyłam otwartą gazetę na bok.
- Czy mogę w czymś pomóc? – uśmiechnęłam się do chłopaków, którzy z zaciekawienie się we mnie wpatrywali. – Coś się stało? – spojrzałam na nich trochę dziwnie
- Nie nic..- odpowiedzieli chórem – Szukamy gitary dla naszego przyjaciela, ostatnio przez przypadek ją złamałem – powiedział dość wysoki brunet, który najwięcej się z nich wygłupiał.
- Polecam tą. Ma bardzo dobre brzmienie, mam taką i mogę ją pochwalić w 100% . – powiedziałam uśmiechając się do klientów.
- O ! to się dobrze składa ! nasz przyjaciel miał taką samą- powiedział podekscytowany chłopak
- To my poprosimy ta ! – krzyknęli pozostali
Z uśmiechem na twarzy poszłam na zaplecze po gitarę, którą im doradziłam . Gdy wróciłam zobaczyłam jak czytają czasopismo które odłożyłam i z zaciekawieniem popatrzyli na mnie.
- Jesteś ich fanką? – zapytali
- Nie. – uśmiechnęłam się i spojrzałam na stronę na której była otwarta gazeta i było tam ‘’ One Direction’’ zastanawiało mnie tylko pytanie dlaczego zapytali czy jestem ich fanką?.
- Ola Moore. Hmmm- popatrzał na mnie chłopak który na koszulce miał marchewkę i wziął do ręki wizytówkę z moim imieniem i nazwiskiem a co najgorsze z moim numerem telefonu. – To ty jesteś Ola? – powiedział i się uśmiechnął
- Tak – wymusiłam uśmiech.
- Louis. Miło mi. – uśmiechnął się
- A ja jestem Zayn ! – spojrzałam na mulata który się do mnie uśmiechnął
- A ja Liam. Miło Cię poznać. – powiedział najspokojniejszy
Zapłacili mi za gitarę i wyszli ze sklepu , gdy siedziałam na swoim miejscu widziałam przez okno jak się wygłupiają, było to zabawne aż zaczęłam chichotać . Spojrzałam na czasopismo i postanowiłam czytać dalej, to co zobaczyłam mnie trochę zdziwiło, przecież ci chłopacy co przed chwilą tu byli są w tej gazecie.. przecież to niemożliwe , oni kupowali u mnie gitare? Niee, pewnie to nie byli oni , a ich imiona to tylko zbieg okoliczności, przyjrzałam się jeszcze uważnie fotografii i przewróciłam kartkę na następną stronę. Nagle poczułam wibrację w mojej kieszeni, był to sms od nieznanego numeru, otworzyłam wiadomość i było tam napisane ‘’ Miło było Cie poznac. ;) Louisx’’  bez wahania odpisałam ‘’ Mi również ;)  Ola.’’
Po pracy poszłam do domu, gdzie czekał na mnie pyszny obiadek . Po zjedzeniu, podziękowałam i udałam się na górę. Wzięłam ze sobą gitarę i poszłam do ogrodu. Zaczęłam coś na niej grać i podśpiewywać, gdy nagle usłyszałam znajome mi głosy zza płotu, z tego co udało mi się wysłuchać to byli  sami chłopacy, więc postanowiłam wynieść się z ogrodu i pooglądać jakiś film.
Nagle dostałam sms’a  z podaną nazwą ulicy i żebym przyszłą na ognisko. Chwile popatrzałam się w ekran telefonu i był to sms od Louis, a ulica którą mi podał była obok mojego domu, czyli to ich słyszałam w ogródku. Uśmiechnęłam się sama do siebie.


______________
I pojawił się rozdział 3. ;d 
   

środa, 22 lutego 2012

Rozdział 2



Do klasy wszedł dość wysoki brunet, o zabójczych lokach. Każdy wzrok był skupiony tylko na nim, ale nie mój. Spojrzałam tylko na moje koleżanki które prawie zemdlały na jego widok , zachichotałam trochę bo był to widok nie do opanowania.  Ja zagłębiałam mój wzrok tylko na bazgrołach w moim zeszycie.
-Przedstaw się nam młodzieńcze. – powiedział Pan od biologii.
- Nazywam się Harry Styles. Interesuje się muzyką. Do tej szkoły przyszedłem dlatego, że przeprowadziłem się tu wraz z moja rodzina, i właśnie tu w Londynie mam naprawdę wspaniałych przyjaciół. – przedstawił się chłopak z chrypką w głosie, a pan wskazał mu miejsce gdzie ma usiąść . Miał siedzieć ze mną w jednej ławce, ale co tam raz się żyje.
-Cześć , jestem Harry. – uśmiechnął się do mnie , siadając w ławce.
- No hej, słyszałam. – nadal miałam wzrok wlepiony w zeszyt.
- A ty jak masz na imie? – zapytał, patrząc na mnie.
- Dowiesz się jak zasłużysz . – wymuszony uśmiech pojawił się na mojej twarzy, nawet na niego nie popatrzałam , od razu spakowałam książki i wyszłam z klasy, bo akurat zadzwonił dzwonek.
-Dziękuję, Ci boże, że nie musiałam z nim rozmawiać. – burknęłam wychodząc z klasy i patrząc się w sufit, to na pewno nie wyglądało normalnie ale mnie to nie obchodzilo.
Reszta lekcji mijała w miarę spokojnie. Gdy wychodziłam ze szkoły wpadłam na jakiegoś blondyna jedzącego bułkę, tyle zdążyłam zauważyć .
-Przepraszam.- powiedziałam i od razu odeszłam.
-Nic się nie stało! – usłyszałam tylko krzyk za mną, i nawet nie odwróciłam się.
Była piękna, słoneczna pogoda, więc skorzystałam z tego i postanowiłam  pójść do domu na pieszo. Dotarłam po  godzinie, bo nie śpieszyłam się i szłam spacerując . Miguel kończył lekcje za jedną godzinę więc spokojnie miałam czas na przeczytanie najnowszych plotek co się dzieje na świecie. Otworzyłam laptopa i napotkałam jakąś plotkarską stronę internetową , i był tam artykuł ‘’ Harry Styles w nowej szkole ! ‘’
- Wielka mi sensacja- mruknęłam pod nosem i poszłam do salonu , rozkładając się na sofie włączyłam telewizor . Oglądałam jakieś durne teleturnieje.
Ze szkoły wrócił Miguś który na samą myśl o wyjściu do parku rozrywki był bardzo zachwycony .
- To co mały jemy obiadek i ruszamy w drogę ? – powiedziałam
- Ola a możemy iść do McDonald’s ? – zapytał  błagającym głosikiem .
- No dobrze chodźmy . – nie mogłam odmówić mojemu braciszkowi .
Byliśmy w McDonald’s i zamówiliśmy zestawy  z zabawką. Po zjedzonym ‘’obiedzie’’ poszliśmy do parku rozrywki .
- Jest super ! – krzyknął mój braciszek siedzący koło mnie na jednej z wielu karuzel .
- Cieszę się bardzo , że Ci się podoba ! – uśmiechnęłam się do niego.
Gdy wychodziliśmy z karuzeli zobaczyłam trochę mi znajomą twarz mojego sąsiada z ławki, ale nie byłam pewna czy to on, bo nawet się mu w szkole nie przyglądałam .
- O nie, to jednak on. – burknęłam pod nosem , gdy zobaczyłam jak do mnie macha. Wymusiłam uśmiech w jego stronę.
- Ola idziemy już?, byliśmy już na wszystkich kolejkach. – potrząsnął moją rękę Migu.
- Tak, tak idziemy. -  złapałam go za rączkę i wróciliśmy do domu.
Gdy staliśmy pod domem, nerwowo szukałam kluczy w mojej torebce.
- No nie.. zgubiłam klucze? – powiedziałam zdenerwowana
- Tu są ! – Krzyknął Miguel trzymając je w dłoni .
- Jak mogłeś napędzić mi takiego stracha? Byśmy musieli czekać na rodziców do 23. – powiedziałam biorąc od niego klucze.
Po wejściu do domu  od razu poszłam do mojego pokoju i na facebook’u napisałam ‘’szykuje się udany weekend z moim bratem. ;) ‘’  i zamknęłam laptopa. Przebrałam się w dresy i poszłam na dół zrobić popcorn i wyciągnąć całą miskę cukierków. To wszystko położyłam na stoliku  w salonie. Chwile później zawołałam Miguela do obejrzenia jakiejś bajki na telewizorze.  Tak minął piątkowy wieczór z moim bratem..


_____________
I mamy rozdział 2 :) troche takie flaki z olejem, ale dopiero się rozkręca. :)*



wtorek, 21 lutego 2012

Rozdział 1


Obudziłam się godzinę przed budzikiem. Próbowałam jeszcze zasnąć , ale było to na marne. Więc poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i ubrałam się. Zeszłam po cichu po schodach, żeby nie obudzić innych domowników. Zrobiłam sobie na śniadanie tosty i do tego herbatę. Wzięłam jedzenie ze sobą i zaniosłam do salonu, położyłam je na stoliku. Gdy chciałam usiąść na sofie, zauważyłam  śpiącego na niej mojego braciszka Miguela. Pocałowałam go w czułko i poszłam do jego pokoju po kołdrę dla niego i przykryłam go. Wiedziałam, że za chwilę i tak się obudzi, więc poszłam do kuchni i mu również zrobiłam śniadanie. Usiadłam na fotelu i jadłam, gdy skończyłam mój braciszek jeszcze smacznie spał. Podeszłam do okna z którego był widok na przepiękny ogród. Wpatrując się, powróciły do mnie wspomnienia, gdy jeszcze żyła moja mama. Po policzku spłynęła mi łza. W Londynie mieszkałam już od 9 lat, przeprowadziłam się z Polski tu z moim tatą , ponieważ mój ojciec strasznie martwił się o mnie i o moją przyszłość, przejął się faktem, że Polska będzie przypominała mi o mojej mamusi. I tak właśnie jak się tu przeprowadziliśmy, powstał mój kochany braciszek.  Uśmiechnęłam się sama do siebie. Byłam tak zamyślona, że nie usłyszałam nawet jak Miguel wstał, podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.

- Miguś czemu nie śpisz?  A tak poza tym dlaczego spałeś w salonie? – pytałam zaciekawiona, z uśmiechem na twarzy.

- Bo nie mogłem spać, a bałem się w moim pokoju, bo koledzy z klasy powiedzieli mi, że tej nocy w każdym pokoju dziecka były potwory !! – powiedział przerażony, a ja się tylko uśmiechnęłam i kucnęłam przed nim.

- Oj Migu, Migu i ty im mój mały szkrabku, wierzysz w takie głupoty?. Przecież wiesz, że w każdej chwili możesz wejść do mojego pokoju i spać razem ze mną. – wstałam i wzięłam go za rączkę do jego pokoju. – obiecuje Ci, że dzisiaj po szkole pójdziemy do wesołego miasteczka, dobrze? Dzisiaj nie mam pracy więc możemy sobie pozwolić na super dzień. Co ty na to?.

- Tak ! Dziękuje ! Jesteś kochana ! – krzyknął mały z entuzjazmem.

- A śniadanie zjedzone?- zapytałam podnosząc jedną brew.

- Co do okruszka, kochana siostrzyczko! – uśmiechnął się do mnie i przytulił z całej siły.

Byłam raczej typem samotnika, nie miałam dużo przyjaciół, lecz garstkę naprawdę dobrych  znajomych. Dużo osób odbiera mnie za osobę nieśmiałą i skrytą,  lecz w głębi duszy jestem miłą, rozrywkową dziewczyną, ale nie było tego po mnie widać. Stanęłam przed wielkim lustrem w moim pokoju

- Co za włosy ! – krzyknęłam rozczesując je , gdy właśnie zahaczyłam szczotką o kołtun . – Ola, przydałoby się trochę o siebie zadbać. – powiedziałam mrucząc pod nosem. Zrobiłam niesfornego  koczka z brązowych włosów które sięgały mi za ramiona,  przypudrowałam nosek, pomalowałam się trochę mocniej niż za zwyczaj i podkreśliłam brązowy kolor moich oczu, kredką. – no od razu troche lepiej- uśmiechnęłam się sama do siebie.  

-O nie ! Autobus, mam  10 minut! – spojrzałam na zegarek z niedowierzaniem , zabrałam torbę na ramię i zbiegłam po schodach, przy drzwiach stał Miguel.

-Pamiętasz co mi dzisiaj obiecałaś? – zaśmiał się cwaniacko i podał mi moje buty.

-Oj pamiętam misiu pysiu ! – powiedziałam , ubrałam buty i dałam buziaka w jego nosek i wybiegłam z domu. Biegłam ile sił w nogach.

-Uff, zdążyłam.- odetchnęłam z ulgą wsiadając do autobusu. Usiadłam na samym końcu , założyłam słuchawki na uszy, i wsłuchałam się w rytm melodii. Przerwała mi moja koleżanka, która z uśmiechem na twarzy zaczęła coś mówić, ale szczerze mówiąc mało mnie to obchodziło.

- Ej Ola czy ty mnie w ogóle słuchasz?!- powiedziała ściągając mi słuchawki z uszu.

- Tak, tak Ashley słucham Cię. – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.

- Właśnie widzę. – powiedziała dąsając się. – No dobra przejdźmy do rzeczy, dzisiaj w naszej klasie będzie nowy chłopak, z zespołu One Direction. – Powiedziała to jakby miała się zaraz zobaczyć z jej największym idolem, popatrzałam na nią troche dziwnie. – Ola, a ty nadal nic nie rozumiesz? One Direction nic Ci to Nie mówi?.

- No nie. – powiedziałam spoglądając na nią jak na wariatke. Za chwilę usłyszałam dzwięk w słuchawce  od jej  odtwarzacza. Puściła mi piosenkę podajże ‘’I want’’ , całkiem nie zła, od razu wpada w ucho. Gdy zobaczyłam przez okno autobusu byłyśmy już przy szkole, wiec oddałam jej słuchawki i wyszłam z pojazdu.
Lekcja biologii, ehh nie wiem dlaczego, ale nie przepadałam za tym przedmiotem. Siedziałam sama w ławce, do kiedy do klasy nie wszedł nowy chłopak.  


________
Dziękuję wam dziewczyny za mobilizacje, bo dzieki wam mam chec pisania tego opowiadania. :*


__________
Rozdział 1 :)   taki sobie, ale daje rade :) dziekuje 

PROLOG. ;)




7:00 słyszę budzik , leniwą ręką  złapałam telefon i wyłączyłam  dźwięk alarmu. Pomyślałam, że chwila poleniuchowania   w wygodnym łóżku nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Doskonale wiedziałam, że dzisiaj w szkole mam sprawdzian z chemii. Lekcje miałam dopiero od godziny 10:15, więc niechętnym krokiem ruszyłam  w stronę łazienki. Gdy zobaczyłam moją twarz w lustrze przeraziłam się, wyglądałam strasznie.  Wzięłam szybki prysznic  i poszłam do pokoju po ubrania. Do łazienki nie miałam już potrzeby wracać, bo przebrałam, uczesałam i pomalowałam się w pokoju . Gdy schodziłam po schodach na śniadanie do kuchni, usłyszałam głos mojego młodszego brata Migusia (wołałam tak na niego, bo był słodkim dziubsakiem i miał 8 lat).
- Ola ! pomóż mi w zadaniu z matematyki ! Doskonale wiem, że tam jesteś bo słysze jak schodzisz po schodach. –  krzyczał
- Mały ! Ja też się muszę uczyć ! Jak zjem śniadanie to do ciebie przyjdę. – odpowiedziałam krzycząc
- Kochanie idź pomóż swojemu braciszkowi, proszę. – i powiedziała to żona mojego taty, która mnie nie lubiła, a ja jej.
- Grr, w tym domu nawet nie można zjeść spokojnie śniadania.- burknęłam pod nosem , i obróciłam się na pięcie do pokoju mojego brata. Zadania z matematyki okazały się być proste więc poszło nam to bardzo szybko. Razem ruszyliśmy do kuchni,  gdzie czekały na nas kanapki i herbata. Po skończonym śniadaniu pobiegłam szybko do mojego pokoju, aby powtórzyć jeszcze materiał. Wiedziałam, że tego sprawdzianu nie mogę zawalić, bo gdy dostanę ocenę niedostateczną nie zdam z trudnego przedmiotu jakim jest chemia. 
- Wychodzę, lekcje kończę o 15, ale od razu po szkole idę do pracy…- powiedziałam i  wyszłam z domu aby nie spóźnić się na autobus który zawoził nas do szkoły.                                                      
Po zakończonych lekcjach, ruszyłam w stronę mojej pracy ( drobny, ale z bardzo dobrym sprzętem sklep muzyczny, który znajdował się niedaleko mojej szkoły).
Godzina 18:00  wyszłam z pracy, i zadzwoniłam po taksówkę na którą czekałam niecałe 10 minut, w domu byłam gdzieś po 15 minutach , byłam zadowolona bo nie było ruchu o tej porze w Londynie.
-Jestem!- krzyknęłam, gdy wchodziłam do domu, nagle nie wiem skąd ale poczułam, że ktoś mnie przytula, kto jak kto ale mój brat przytula cudownie i nie było to trudne do odgadnięcia że to właśnie ten dzieciaczek sięgający mi do pasa. Wykończona usiadłam na łóżku w moim pokoju i otworzyłam laptopa, aby zobaczyć co nowego dzieje się w świecie sławnych ludzi, i od razu sprawdziłam facebook’a.  Po wykąpaniu , walnęłam się na łóżko, przykryłam ciepłą kołderką i próbowałam zasnąć z nadzieją, że jutrzejszy dzień będzie lepszy od dzisiejszego, ale obawiałam się jednego, do mojej klasy miał dołączyć nowy chłopak, podobno mega przystojny i jest z jakiegoś zespołu Direction? One Direction? Two Direction?  W sumie to nie pamiętam co mówiła moja koleżanka, nie przejmowałam się tym faktem dłużej i zasnełam…





















__________________
Mamy prolog. Myślę, że się podoba. To moje pierwsze opowiadanie. :)



A tu macie moje gadu-gadu 11600783. ;)