Kochane moje, chcę was przeprosić, że tak długo nie dodaje 35 rozdziału. Trudne jest pisanie bez pomysłu... Chodzę po domu i myślę, myślę nad kolejnym rozdziałem, lecz każdy pomysł wydaje mi się być beznadziejny. Obiecuję jak tylko najdzie mnie wena od razu wezmę się za pisanie. Nie ważne czy to noc, ranek czy południe. Napiszę go dla was. Mam nadzieję, że na dniach się pojawi. :) Dziękuję za cierpliwość i jeszcze raz bardzo, bardzo mocno was przepraszam. :C Kocham was. ♥
czwartek, 26 kwietnia 2012
czwartek, 19 kwietnia 2012
Rozdział 34
Obudziłam się o 8:10 z uśmiechem na
twarzy wstałam z łóżka i od razu poszłam do łazienki. Przemyłam
twarz i załatwiłam inne potrzeby. Po wyjściu z łazienki stanęłam
naprzeciwko mojej garderoby. Wyciągnęłam czerwone rurki i bluzkę
w paski, i ubrałam się. Usiadłam na krzesełku od mojej toaletki i
przyglądałam się sobie w lustrze. Pomalowałam się i włosy
spięłam w kucyka. Wyszłam z pokoju i zatrzymałam się przed
pokojem Louisa, drzwi były uchylone więc zajrzałam do środka. W
jasnym pokoju nikogo nie było, zeszłam na dół i poczułam
jajecznicę. Podążałam za zapachem i trafiłam do kuchni.
- Lou jak pięknie pachnie. -
uśmiechnęłam się stojąc w progu wejścia
- Już skończyłem, zapraszam na
śniadanie. - spojrzał na mnie
- Daj, pomogę Ci. - zerknęłam w jego
oczy i wzięłam talerze
Gdy jedliśmy śniadanie ciągle
patrzyliśmy się na siebie i wymienialiśmy uśmiechami.
- Idziesz z nami na tą audycję? -
zapytał
- Z przyjemnością. - odpowiedziałam
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. -
powiedział z zadowoleniem
- Gustownie wyglądasz. - poruszyłam
brwiami
- O tak, jesteśmy jak bliźniacy. -
zaśmiał się, bo byliśmy tak samo ubrani
Przez resztę czasu rozmawialiśmy lub
siedzieliśmy w ciszy. Nadszedł czas aby pójść do szkoły.
- Loui ja muszę się zbierać. -
popatrzyłam na zegarek
- Dobrze, dziś też Cię odprowadzić?
- Jak chcesz. - uśmiechnęłam się
lekko
- Nie chcę mi się.
- No ok.
- Żartowałem, ubieraj buciory. -
złapał mnie za rękę i pociągnął na przedpokój
- Dowcipniś. - zaśmiałam się
Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu.
Był ranek, a ciepły wiatr lekko rozwiewał nasze włosy.
- Nie ma żadnych kałuż. - oznajmił
smutno rozglądając się po ulicy
- To chyba dobrze.
- Nie, bo nie ma tej samej zabawy.
- W sumie to masz rację.
- Nie martw się zaraz coś wymyślę.
- zaśmiał się cwaniacko
- Myślę, że już nie zdążysz. -
pokazałam palcem na czekający autobus
- Ale ja nie mówiłem o zabawie takiej
jaka była wczoraj, ale o takiej. - musnął lekko moje usta
- Panie Louisie, muszę już iść. -
oznajmiłam oplątując ręce wokół jego szyi
- Pa.
- Pa. - uśmiechnęłam się i dałam
mu buziaka w policzek
Pomachałam mu i pobiegłam do
autobusu. Siedziałam w pojeździe i rozmawiałam z koleżankami z
klasy, nie zawsze chętnie z nimi prowadziłam konwersacje ,
znałyśmy się długo a ja dopiero teraz zauważyłam, że to miłe,
ciepłe i przyjacielskie osoby. Gdy dojechaliśmy do szkoły
spędzałam czas w gronie znajomych. Lekcje minęły nadzwyczaj
spokojnie. Oceny też były niczego sobie, z testu który pisaliśmy
wczoraj dostałam 4, i dziwiłam się, że pani tak szybko to
sprawdziła. O 15 wyszłam ze szkoły z koleżankami. Chwilę
rozmawiałyśmy pod szkołą, i usłyszałam znajomy krzyk.
- Ola ! . - krzyknął Louis stojący
przy czarnym busie i machając do mnie
- Ja muszę iść. Pa. - pożegnałam
się z dziewczynami i podeszłam do Lou
- Nie ma czasu. - załapał mnie za
rękę i wepchnął do pojazdu
- Cześć. - powiedziałam i
przytuliłam każdego chłopaka po kolei
Siedzieliśmy w samochodzie i śmieliśmy
się ze wszystkiego, przypomniało mi się coś co miałam w torbie.
- Louis, możesz powiedzieć mi co to
jest? - zaśmiałam się otwierając moją torbę i pokazując mu ją
- Yyy no marchewki. - wyszczerzył się
- To ja też wiem, masz szczęście, że
są plastikowe. Ale powiedz mi co one robią w mojej torbie?
- Śpią, cicho bo je obudzisz.
- Lou wariacie, zabieraj je ode mnie. -
podałam mu torbę
- Chodźcie moje marcheweczki do
tatusia. - wyciągał każde po kolei
Każdy śmiał się tak, że aż
łapaliśmy się za brzuchy. Dojechaliśmy do stacji radiowej.
Wyszliśmy z pojazdu i skierowaliśmy się tam. Weszliśmy i wszyscy
się z nami przywitali. Atmosfera była bardzo miła. Nadeszła pora
na audycję, usiadłam koło chłopaków na wysokim krześle i jeden
z panów podał mi słuchawki. Założyłam i uważnie słuchałam. W
radiu puszczali piosenki 1D oraz chłopacy udzielali krótkich
wywiadów, a także pozdrawiali fanów. Uśmiechałam się do
chłopaków, a oni do mnie. Na sobie ciągle czułam spojrzenie
Louisa. Na koniec piątka przystojniaków dostała po kartonie w
którym były prezenty od fanów. Pożegnaliśmy się z wszystkimi i
weszliśmy do busa.
- Było świetnie. - wyszczerzyłam się
- Muszę przyznać, że to chyba
najlepsza audycja w której braliśmy udział. - oznajmił Zayn
- Święta prawda Zayn. - powiedział
Liam
- I dostaliśmy nawet prezenty. -
ucieszył się Niall i zaczął zaglądać do pudła
- A jaka jest twoja opinia, Harry? -
zapytał Zayn
- Było super. - uśmiechnął się i
spojrzał na mnie i Louisa
- Mi się bardzo podobało. -
powiedział Louis
- Lou zdaje mi się, że na coś
usiadłeś. - zaśmiałam się
- Co? Marchewka? - spojrzał na
siedzenie. - Marcheweczko nie umieraj ! - głaskał plastikowe
warzywo
- Louis ale to tylko zabawkowa
marchewka.
- Ona też ma uczucia. - oznajmił
Każdy wybuchnął śmiechem i
zaczęliśmy rozmowę. Niall od swoich fanek dostał cały karton
związany z Irlandią, oraz pełno plakatów i listów. Widać było
zadowolenie na jego twarzy.
- To teraz jedziemy do kina? -
zaproponował Zayn
- To dobry pomysł . - odpowiedział
Liam
- Ja się na to liczę. - uśmiechnął
się Louis. - a reszta? - zwrócił się do nas
- Super. - oznajmiłam z uśmiechem a
Harry i Niall mi przytaknęli
Chłopacy wybrali jakiś horror. Na
sali usiadłam między Louisem a Zaynem.
- Tylko mnie nie straszyć. -
pogroziłam palcem
- Bardzo śmieszne. - zaśmiał się
sarkastycznie Zayn i film się zaczął
Moje ostrzeżenie nie podziałało,
zostałam straszona nie raz, jak nie Harry to Liam, jak nie Liam to
Niall itd. Wkurzyło mnie to i chciałam iść na samą górę, lecz
Zayn przytrzymał moją rękę i powiedział, że będzie pilnował,
aby pozostali nie straszyli mnie. Zgodziłam się na tą propozycję
i usiadłam. Niektóre sceny były naprawdę przerażające, za każdy
razem wtulałam się w Louisa albo Zayna. W pewnym momencie tak się
przestraszyłam, że cały popcorn wylądował na siedzeniach przede
mną, zaczęłam się śmiać a Louis zasłonił mi swoją dłonią
moje usta.
- Cicho, teraz najlepszy moment. -
burknął
Patrzyłam na wielki ekran i wyskoczył
jakiś opętany człowiek i zaczął zabijać jakaś kobietę.
Zamknęłam oczy i przy okazji zatkałam uszy.
- Ej, Ola już koniec. - potrząsał
moje ramię Zayn
- Ty tak siedziałaś połowę filmu? -
śmiał się Niall
- To było za straszne. - wstałam i
skierowałam się w stronę wyjścia i wszyscy za mną.
- Teraz kierunek Milkshake City? -
zapytał Louis
- Tak. - uśmiechnął się Harry
Pojechaliśmy do miejsca o którym była
mowa. Gdy weszliśmy do środka było dość dużo fanek. Chłopcy
rozdali autografy i porobili zdjęcia, a ja jak zawsze czekałam na
nich gdzieś z boku i robiłam coś na moim telefonie.
- Jakiego chcesz? - zapytał Harry
- Obojętnie. - powiedziałam
- No to dostaniesz o smaku Daima. -
uśmiechnął się Louis
Gdy wszyscy mieli już shake,
usiedliśmy do stolika. Naszą rozmowę przerywały dziewczyny ciągle
podchodzące do nas, mi to nie przeszkadzało, ponieważ oni robią
to dla przyjemności a nie z przymusu, obserwowałam jak uśmiechają
się do każdego zdjęcia lub podpisują się. Chłopcy wrócili do
stolika i kontynuowaliśmy rozmowę, w sumie to nie miała ona nawet
sensu, bo rozmawialiśmy o tym co nam przyszło do głowy. Wyszliśmy
z lokalu i poszliśmy się przejść. Usiedliśmy na jednej z
Londyńskich ławek. Nagle podleciał do nas jakiś gołąb i dreptał
koło Louisa.
- Kevin ?! - krzyknął Louis a ptak
przestraszył się i odleciał. - Kevin ! Nie zostawiaj mnie ! -
krzyknął smutny
- Przestraszyłeś go idioto. -
powiedział Niall
- Alee Kevinn. - wymamrotał ,
podeszłam do niego i przytuliłam
- Wróci tutaj.... kiedyś. - zaśmiałam
się
Potem poszliśmy do samochodu i
kierowca odwiózł nas do domów. Pożegnaliśmy się wraz z Louisem
z pozostałymi i weszliśmy do domu.
- Niesamowity dzień. - uśmiechnęłam
się ściągając buty
- To jeszcze nie wszystko. - oznajmił
Louis ściągając mi kurtkę
- Tyle wspaniałych atrakcji i jeszcze
coś? - zapytałam zadowolona
- O 20 wychodzimy. - uśmiechnął się
- Gdzie?
- To niespodzianka, ale będziemy tylko
my.
- No to ja pójdę na górę. - poszłam
zdumiona do swojego pokoju
Z szafy wyciągnęłam czarną krótką
sukienkę, czerwone szpilki na platformie. Poszłam do łazienki
gdzie wzięłam prysznic po całym zabieganym dniu. W pokoju puściłam
muzykę dość cicho, że tylko ja ją słyszałam. Usiadłam przed
moją toaletką i zrobiłam makijaż od nowa, tym razem mocniejszy.
Po chwili nastawiłam lokówkę, w czasie w którym nagrzewała się,
szukałam dodatków. Wybrałam czerwone małe korale i tego samego
koloru kolczyki perełki. Na palec założyłam pierścionek z czarną
różyczką. Włosy pokręciłam i przełożyłam na jedną stronę.
Popsikałam się perfumami i założyłam buty. Zeszłam na dół i
panowała cisza.
- Louis jesteś? - pytałam szukając
go,nikt nie odpowiadał, więc zadzwoniłam do niego
- No gdzie jesteś? - zapytałam
- Czekam przed domem.
Założyłam płaszczyk i wszyłam z
domu. Stał tam Louis a za nim czarny samochód.
- Wow ślicznie wyglądasz. - dał mi
buziaka w policzek i otworzył mi drzwi
- Dziękuję. - odpowiedziałam i
weszłam do samochodu
- Mam nadzieję, że dzisiejsza
niespodzianka Ci się spodoba. - powiedział
- Na pewno . - uśmiechnęłam się
Po 15 minutach byliśmy przed
ekskluzywną restauracją. Weszliśmy i stanęłam jak wryta.
- Louis tu jest pięknie.- rozglądałam
się a Louis ściągnął mi płaszcz
- Cieszę się, że Ci się podoba.
Usiedliśmy do stolika zarezerwowanego
dla nas obojga. Patrzyliśmy sobie w oczy i rozmawialiśmy. Kelner
przyniósł nam jedzenie oraz wino, które było zamówione
wcześniej, bo nie składaliśmy zamówień. Jedliśmy kolację i
śmialiśmy się. Lou jest kochaną i zwariowaną osobą, poczułam,
że ja czuję do niego coś więcej niż przyjaźń, to już nie był
ten sam Louis, który był do tej pory, on stał się dla mnie kimś
więcej, wyjątkową osobą w moim samotnym życiu. Po zjedzeniu i
wyjściu z restauracji, poszliśmy na spacer. Co chwilę nasze dłonie
spotykały się.
- Byłaś na nim ? - pokazał na London
Eye
- Niestety nie, w moim życiu nie było
na to miejsca.
- To chodźmy. - uśmiechnął się i
złapał za rękę
- Louis Dziękuję. - powiedziałam z
uśmiechem
Po wkupieniu biletu weszliśmy do
jednej z kapsuł. Pełny obrót koła miał trwać około 40 minut.
Przez połowę czasu rozmawialiśmy ze sobą bardzo szczerze.
- Tu jest niesamowicie cudownie. -
powiedziałam gdy byliśmy na samej górze
- To prawda. - uśmiechnął się i
mnie objął
- Lou. - zaczęłam niepewnie
- Słucham
- Ty tak dużo dla mnie robisz, a ja..
ja nawet nie mam jak Ci się odwdzięczyć. - powiedziałam smutno
- Kochanie ty już dawno mi się
odwdzięczyłaś
- Niby czym? - spojrzałam w jego oczy
- Tym, że jesteś. - pocałował mnie
a ja poczułam motylki w brzuchu. - Kocham Cię. - wymamrotał i
kontynuował pocałunek, ja niestety nie miałam pewności co do
uczuć jakimi go darzyłam, więc nie odpowiedziałam.
Przez 20 minut siedzieliśmy wtuleni w
siebie i oglądaliśmy widoki. Potem poszliśmy nad jeziorko,
usiedliśmy na trawie i znów zaczęliśmy rozmowę.
- Louis jesteś taki kochany. - dałam
mu buziaka w policzek
- Kevin ? - powiedział po cichu i
zbliżał się do gołębia co wywołało u mnie śmiech
- Lou nie masz szans. - oznajmiłam
- Tu jest ich mnóstwo, dam radę. -
wyszczerzył się i zaczął biegać jak wariat po trawie.
Zdjęłam buty i dołączyłam się do
niego, od czasu do czasu przechodzili tamtędy ludzie i patrzyli na
nas jak na dwóch idiotów, ale nam to nie przeszkadzało, nas to
śmieszyło.
- KOCHAM OLE MOORE ! - krzyknął na
całe gardło Louis
- Haha Lou co to było? - zaśmiałam
się
- Wyznanie moich uczuć. - uśmiechnął
się
- KOCHAM LOUISA TOMLINSONA ! - również
krzyknęłam i zaraz nie mogłam uwierzyć, że wyznałam miłość
Louisowi
- Wariatka. - podszedł do mnie i
pocałował z wielkim uczuciem
Wróciliśmy do domu wtuleni w siebie.
- Dziękuję, to był najlepszy dzień
w moim życiu. - uśmiechnęłam się
- To ja powinienem podziękować, bo
jakbyśmy się teraz nie znali nudzilibyśmy się w domu , a tak to
spędziłem wspaniały wieczór z idealną dziewczyną.
Na jego słowa uśmiechnęłam się
jeszcze bardziej. Moja radość w tamtej chwili była nie do
opisania. Z jednej strony byłam zdziwiona, że wyznałam miłość
Louisowi, a z drugiej cieszyłam się, że powiedziałam mu to, a
raczej wykrzyczałam.
- Dobranoc. - dałam mu buziaka w usta
- Idziesz spać?
- Tak. Przepraszam ale jestem trochę
zmęczona.
- A mogę z tobą?
- Ale co ze mną?
- No mogę z tobą spać? Coś czuję,
że sam dzisiaj nie zasnę.
- Możesz. - uśmiechnęłam się
- Robimy zawody?
- Niby jakie? - zaśmiałam się
- Kto pierwszy się umyję, czas start
!
- Ok! - pobiegłam do pokoju, wzięłam
piżamę i wleciałam do łazienki. Umyłam się jak najszybciej
dałam radę.
Weszłam do mojego pokoju i byłam
zdziwiona, bo wyglądało na to że wygrałam.
- Wygrałam ! - krzyknęłam uradowana
- Wygrałaś, tylko dlatego , że dałem
Ci szansę. - do pokoju wszedł Lou
- Oszukiwałeś.
- Nie.
- Tak,
- Nie.
- Nie kłóć się ze mną. -
wystawiłam język i weszłam pod kołdrę
- Lecę ! - wskoczył na łóżko i
przykrył się kołdrą
Leżeliśmy przy zgaszonym świetle,
nie było nic widać a my patrzyliśmy się na siebie. Co chwilę
Louis gładził mój policzek. Trwało to tak około godziny.
- Śpisz? - zapytałam
- Nie .
- To śpij. - zaśmiałam się
- Nie zasnę.
- Dlaczego? - szeptałam
- Bo chcę buziaczka. - powiedział po
cichu
Pochyliłam się nad nim i dostał ode
mnie buziaka. Potem wtuliłam się w niego i oboje zasnęliśmy.
_________________
I jest 34 ! ;D szczerze to tak sobie podoba mi się ten rozdział, ale może dlatego, że pisałam go tak długo i w sumie to bez pomysłu. xd
Chciałabym bardzo podziękować pewnej osobie, a mianowicie Klarze, dziękuję Ci że jesteś ! :D Uwielbiam Cię ! ♥ Odkąd Ciebie poznałam to zaczęłam uśmiechać się z każdej drobnostki, a do tej pory tak nie było. Jak piszę z tobą to uśmiecham się do monitora :) Szkoda, że mieszkamy tak daleko od siebie :c Uwielbiam twoje opowiadanie ( http://story-on-one-direction.blogspot.com/ ) i bloga o twoim prywatnym życiu ( http://powiedz-mi-klamstwo.blogspot.com/ ) ♥ Wstawiłam dla Ciebie Kevina ♥ nie wiem czy tego oczekiwałaś, ale na inny pomysł nie wpadłam. :) Wiesz co? Jesteś wspaniała, zakręcona, szczera, miła i kochana, i za to Cię normalnie kocham ♥ :) Komentujesz mi każdy rozdział, za co bardzo ale to bardzo Ci dziękuję ♥ Odwdzięczam Ci się, i również komentuje twoje posty i wyrażam w nich prawdę, szczerą prawdę o tobie :) po postu kocham komentować twoje blogi ♥ jeszcze raz Uwielbiam Cię Wariatko ! ♥
Dziękuję wszystkim czytającym :) Jesteście niesamowite ♥
niedziela, 15 kwietnia 2012
Rozdział 33
Wstałam o 7, poszłam do kuchni zrobić
sobie śniadanie. Z kanapką i kawą poszłam do jadalni. Usiadłam
do stołu, i jedząc patrzyłam za wielkie okno w pomieszczeniu.
Westchnęłam głośno bo pogoda była kiepska, niestety padał
deszcz. Po zjedzeniu poszłam do łazienki gdzie odbyłam poranne
odświeżenie . W pokoju ubrałam szare rurki i czerwoną, za dużą
bluzę. Włosy zostawiłam rozpuszczone i pomalowałam się.
Spakowałam swoją torbę i zeszłam na dół. Ku mojemu zdziwieniu
Louis już nie spał.
- A co ty tutaj robisz? Czemu nie
śpisz? - uśmiechnęłam się lekko
- Spać mi się już nie chce.
- Aha, jak ja bym była tobą to
jeszcze w łóżku bym grzecznie spała.
- A ty gdzie się wybierasz?
- Szkoła marchewko, szkoła. -
westchnęłam
- Odprowadzić Cię?
- Nie trzeba. Zmokniesz. -
zachichotałam
- No to Cię odprowadzę. - poruszył
brwiami
- Ale Louis ja muszę już wychodzić,
a za nim się ubierzesz to..
- No to pójdę w piżamie. - przerwał
mi
- O nie, Louis proszę Cię. - zrobiłam
''facepalm''
- Będzie fajnie. - zaczął ubierać
buty i kurtkę.
- Lou idioto !
- Nie marudź tylko ubieraj się. -
ubierał mi kurtkę i buty
-Mogłabym tak codziennie. -
zachichotałam
- Bierz torbę i idziemy. - uśmiechnął
się
- No to chodźmy. - zarzuciłam torbę
na ramię i założyłam kaptur.
Wyszliśmy z domu i nie obyło się bez
śmiechów.
- Louis ! Proszę Cię ! - wybuchłam
śmiechem gdy Louis wskakiwał w każdą napotkaną kałużę
- No co. - wyszczerzył się
- O nie zostaw mnie ! - krzyknęłam i
zaczęłam biec
- Masz za swoje ! Z Louisa Tomlinsona
nie można się śmiać ! - wrzucił mnie do kałuży
- Zabije Cię wariacie ! Jak ja
wyglądam ! - krzyknęłam bo byłam cała mokra i do tego spodnie
przetarły mi się gdy upadłam na kolana
- Jak zawsze pięknie – wyszczerzył
się
- Już się zbliżamy do przystanku. -
oznajmiłam
- Wiem.
- Fajnie wyglądasz. - zachichotałam
- Raczej moją piżama. - spojrzał na
mnie
- No może. - zaśmiałam się
Rozmawialiśmy a raczej wygłupialiśmy
się jeszcze tak za nim doszliśmy do przystanku.
- Pa. - uśmiechnęłam się do niego
- Cześć. - dał mi buziaka w policzek
Wsiadłam do autobusu i zajęłam wolne
miejsce. Zaczęłam śmiać się jeszcze chwilę widząc oddalającego
się zmokniętego Louisa. Włączyłam jeszcze muzykę na odtwarzaczu
i w słuchawkach obserwowałam Londyńskie ulice.
W szkole skierowałam się po salę
matematyki. Nienawidziłam tego przedmiotu. Weszliśmy do klasy i
usiadłam w ostatnim rzędzie.
- No to długopisy na ławki i rozdaję
testy. - oznajmiła nauczycielka
- Co jakie testy? - szturchnęłam
siedzącego przede mną Davida
- Właśnie też nie wiem. -
odpowiedział
Gdy test pojawił się na mojej ławce
nerwowo długopisem stukałam o ławkę. Wszyscy mnie uciszali, lecz
ja próbowałam skupić się na zadaniach. Nagle dostałam jakąś
karteczką w ramię. Otworzyłam ją i rozejrzałam się po klasie.
Była to wiadomość od Ashley no a kogo innego. Napisane było '' Co
teraz romansik z Louisem? Harry Ci nie wystarcza? '' odpisałam jej
'' Wiesz co? To nie twoja sprawa, i daj mi spokój'' rzuciłam w nią
zgniecioną karteczką. Spojrzałam na nią a ta zrobiła do mnie
głupią minę. Zignorowałam ją, bo nie będę przejmować się
jakąś dziewczyną. Tak mijały lekcje, nie zdziwiłam się, że
Harrego nie było w szkole, bo pewnie miał prywatne lekcje.
Po wyjściu ze szkoły od razu
skierowałam się do autobusu. Wysiadłam na przystanku blisko domu
Louisa. Weszłam do domu i w domu panowała cisza.
- Jest tu ktoś? - zapytałam ściągając
buty
- Nie ma nikogo. - burknął Louis
- No to się zabawię. - zaśmiałam
się
- Ale tak bez Louisa?! - krzyknął
oburzony Lou wychodzący z kuchni
- Żartowałam.- uśmiechnęłam się.
- Co na obiad?- zapytałam
- Nie ma. - oznajmił
- No to zaraz coś zrobię. Jak tam
twoja piżama?
- Suszy się.
- To dobrze. - poszłam do swojego
pokoju po suche ciuchy i weszłam do łazienki
- Louis ! - wydarłam się
- Co?
- Jajco ! Tu jest wszędzie mokro ! -
krzyknęłam
- Naprawdę? - wleciał do łazienki
- Głuptasie, od kiedy mokre ciuchy
suszy się na podłodze? - walnęłam go lekko w czoło
- No spadły..
- Jasne.
- No naprawdę, przysięgam.
- Powiedzmy, że Ci wierzę.
- No to ja posprzątam, posuń się. -
oznajmił
- Nie Louis, tam są drzwi, wyjdź i
zamknij je. Ja to posprzątam bo chce się przebrać. - powiedziałam
srogo i pokazałam palcem na wyjście
- Dobrze Olu, nie gniewaj się. -
wyszedł zakrywając głowę rękami
- Co ja z nim mam. - wymamrotałem
- Słyszałem ! - krzyknął Louis
- Nie podsłuchuj !
Zmyłam wodę z podłogi, powiesiłam
moje i Louisa ciuchy na kaloryferze i przebrałam się. W miarę
ogarnięta wyszłam z łazienki. Weszłam do kuchni gdzie stał Louis
oparty o blat. Podeszłam do niego i przytuliłam.
- Przepraszam. - rzekłam
- Za co? -zaśmiał się
- Byłam dla ciebie taka niedobra. -
wtuliłam się w niego
- Wybaczam. - uśmiechnął się a ja
dałam mu buziaka w policzek
- No to bierzemy się do roboty.
- Ola nie chce mi się. - przytulał
mnie nadal Louis
- No to co będziemy jedli? - zapytałam
i spojrzałam mu w oczy
- Zamówmy pizzę.
- No dobra.
- Chodźmy po telefon.
- Louis chyba możesz mnie już puścić.
- zaśmiałam się
- Nie opuszczę Cię na krok. -
poszliśmy przytuleni po telefon
Louis zamówił pizzę w bardzo
śmieszny sposób. Potem zaczęliśmy się drażnić nawzajem. W
końcu uwolniłam się z uścisków Lou i zaczęłam uciekać po
całym domu.
- I tak Cię złapię ! - krzyknął
Louis wbiegając i potykając się o każdy schodek na górę
- Nie masz szans ! - zaśmiałam się i
wleciałam do pokoju Lou
On pobiegł do mojego pokoju a ja z
hukiem wybiegłam z jego pokoju.
- Ola nie masz co uciekać, i tak Cię
dopadnę. - mówił zdyszany
- Zmęczyłeś się? - zaczęłam się
głośno śmiać stojąc za kanapą
- Mam Cię ! - krzyknął uradowany
przeskakując przez oparcie kanapy i łapiąc mnie
- Wygrałeś. - oznajmiłam a on zaczął
mnie łaskotać. Nawet mnie nie dotknął a już opętał mnie głośny
śmiech. Gdy nasze twarze były bardzo blisko siebie usłyszeliśmy
pukanie do drzwi.
- Kto to? - wymamrotałam gdy Lou był
nade mną
- Nie wiem. - wstał i poszedł
otworzyć
- Cześć ! - krzyknęli chórem
pozostali członkowie One Direction
Podeszłam do każdego i przytuliłam,
Harrego również, ale beż żadnego uczucia, po prostu nie chciałam
aby chłopcy zorientowali się , że nie jesteśmy razem.
- Co robimy? - zapytał Zayn
- Zaraz będzie pizza. - oznajmił
Louis
- Super ! - krzyknął uradowany Niall
- Gdybym wiedział to byśmy zamówili
trzy a nie jedną. - zaśmiał się Lou
- Damy radę. - uśmiechnął się
Harry spoglądając na mnie
Usiadłam na fotelu i obserwowałam
wariujących chłopców. Zadzwonił dzwonek do drzwi i w tym samym
momencie wraz z Louisem stanęliśmy na proste nogi i zaśmialiśmy
się.
- Ja pójdę, siedź. - oznajmił Lou a
ja zrobiłam jak powiedział
- Mmm mamy pizzę. - położył na
stole
- Otwieraj szybciej ! Zaraz nie
wytrzymam ! - oblizał się Horanek
- W sumie to ja też jestem głodny. -
uśmiechnął się Liam
Wszyscy rzucili się na posiłek, ja
postanowiłam poczekać, aż ten tłum się zmniejszy. Gdy podeszłam
do Pudełka zobaczyłam tam tylko sosy.
- No dzięki. - burknęłam
- Niall oddaj jej kawałek. - zaśmiał
się Zayn
- Moje! - krzyknął zasłaniając
talerz
- Weź moją. - oznajmił Lou
- Nie, jedz. Pójdę sobie coś zrobić.
- poszłam w stronę kuchni
- Ola ! Doba weź ten kawałek,
przepraszam zabrałem Ci go. - powiedział blondasek
- Dziękuję bardzo. - wzięłam
kawałek i zajadałam się.
Gdy zjedliśmy włączyliśmy jakiś
film. Był on trochę nudzący i Niall wyłączył go. Chłopacy
chcieli zagrać w prawda czy wyzwanie. Wszyscy się zgodzili.
- Ola prawda czy wyzwanie? - zapytał
Liam
- Wyzwanie.
- Pocałuj Harrego, sory, że takie
banalne ale nie wiem co wymyślić.
- A mogę jednak prawdę? - zmieniłam
decyzję a 4/5 1D spojrzeli na mnie ze zdziwieniem
- Ej czy my o czymś nie wiemy? -
zapytali chórem
- Przepraszam na chwilę.- powiedziałam
i poszłam do swojego pokoju
Usiadłam pod drzwiami i uchyliłam je
lekko. Słyszałam, że Harry opowiada im o całym zdarzeniu. Po
policzku spłynęła mi jedna łza. Wstałam i gdy usłyszałam, że
Hazza skończył, zeszłam na dół. Nie spojrzałam na nich, tylko
od razu weszłam do kuchni. Czekałam aż woda w czajniku zagotuje
się i wyglądałam przez okno.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? -
zapytał Louis zamykający drzwi
- A czym tu się chwalić. -
powiedziałam smutno
- Ej będzie dobrze. - przytulił mnie
- Pogodziłeś się z Harrym? -
zapytałam
- Tak.
- To dobrze. - odparłam i obróciłam
się aby zalać sobie kawę. - Chcesz też? - zapytałam po chwili
- Nie dziękuję. Jutro mamy audycje w
radiu, idziesz z nami?
- Muszę iść do szkoły. -
powiedziałam
- Ale ona jest po szkole.
- Może. - uśmiechnęłam się
- Chodź do chłopaków. - oznajmił
Weszliśmy do salonu i na sobie czułam
ciągle wzrok Harrego.
- Harry dlaczego nie było Cię w
szkole?
- Mam prywatne lekcje.
- Tak myślałam.
- A coś się stało?
- Nic, nic. Po prostu Ashle..
- Nie mówmy o niej. - przerwał mi
- Dobrze. - wbiłam wzrok w kawę i
mieszałam ją palcem
- Dobra na mnie już pora. - oznajmił
Niall
- Na mnie też. - rzekł Liam a zaraz
dołączyli się jeszcze Zayn i Harry.
Pożegnałam się z nimi i poszłam
posprzątać w salonie.
- Zostaw ja posprzątam muszę Ci się
odwdzięczyć. - zaśmiał się Louis
- Nie. - powiedziałam i wzięłam
puste pudełko po pizzy do rąk
- Przestań. - wyrwał mi je Louis
- No Louis nie jestem małym dzieckiem.
- Owszem jesteś. - poruszył brawiami
- Nie prawda !
- Prawda maluszku !
- Nie ! - stanęłam na kanapie. - I co
?! Jestem wyższa. - zaśmiałam się
- Oj naprawdę dużo. - wziął mnie na
ręce
- Puszczaj ! Kręgosłup sobie
połamiesz. - powiedziałam
- Niby czym.?
- Moim ciężarem.
- Jesteś leciutka. - ucałował mnie w
czoło
- A ty słodki. - zarumieniałam się
- Kocham Cię. - powiedział a na mojej
twarzy pojawiły się jeszcze większe rumieńce
- Jestem już czerwona jak burak. -
zasłoniłam dłońmi moje policzki
Louis usiadł na kanapie a ja
siedziałam na jego kolanach.
- Już późno. Idę się umyć. -
Wstałam
- Siadaj. - trzymał mój nadgarstek
- Louis daj mi się umyć.
- Po co masz się myć? Nie śmierdzisz.
- zaśmiał się
- A to, że ty nie śmierdzisz znaczy,
że się nie myjesz? - zatkałam nos
- Myje się ! - krzyknął
- No właśnie.
Uciekłam do łazienki gdzie umyłam
się i przebrałam w piżamę. Nie wzięłam swojej w pokoju, a w
szafce znalazłam tylko piżamę Louisa więc założyłam ją.
- Fajnie wyglądasz. - zaśmiał się
- Ciągle tu stałeś? - szturchnęłam
go
- Tak. - uśmiechnął się
- A dasz mi spać?
- Nie.
- Louis ! Posuń się ! - próbowałam
go odepchnąć bo stał w wejściu do mojego pokoju
- No dobrze. - przepuścił mnie
- Dziękuję. - weszłam zadowolona do
pokoju
- Bój się ! - zaśmiał się jak
głupi
- Czego? - zapytałam obracając się
koło łóżka w jego stronę
- Tego ! - rzucił się na mnie i
zaczął gilgotać.
Maltretował mnie tak jakieś 10 minut.
- Lou dość ! - śmiałam się
jeszcze odpychając go nogami
- Dam ci spokój. - uśmiechnął się
- To dobrze. -opuściłam nogi a Louis
wylądował na mnie
- Ała ! To bolało !
- Nie narzekaj, nie jestem taki ciężki.
- No nie jesteś, no ale nie ważne.
- Olu. - odgarnął moje włosy z czoła
- Słucham Cię.
- Kocham Cię. - pocałował mnie,
pierwszy raz odwzajemniłam pocałunek.
Gdy oderwaliśmy się od siebie
uśmiechnęliśmy się.
- Dobranoc. - powiedział i wyszedł z
pokoju
- Dobranoc. - wymamrotałam.
Leżałam w łóżku i nie mogłam
uwierzyć w to, że ja może naprawdę czuję coś do Louisa. Z
rozmyśleń wyrwał mnie sms o treści '' śpisz? '' był od Lou,
odpisałam '' Nie, a ty czemu nie śpisz?'' , uzyskałam odpowiedź
''Myślę o tobie.'' , zaśmiałam się i napisałam '' śpij
głupolu'' z uśmiechem na twarzy zasnęłam.
_______________
A taki jakiś pisany z niedzieli na poniedziałek :D Jejku ! Jesteście niesamowite ! ♥ Kocham was !<3 prawie 5500 wyświetleń? ;o nie wierzę ! :*
piątek, 13 kwietnia 2012
Rozdział 32
Obudziłam się około godziny 8. W
piżamie zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie herbatę. Z kubkiem
napoju wróciłam do pokoju i usiadłam na dużym parapecie.
Popijając gorącą herbatę obserwowałam przez okno zabieganych
ludzi. Spojrzałam na niebo i w pewnym momencie napłynęły do oczu
mi łzy. Usłyszałam pukani do drzwi, więc szybko wytarłam
policzki mokre od łez.
- Kto tam? - zapytałam po cichu
- Louis. - odpowiedział
- Wejdź. - oznajmiłam
- Usłyszałem, że już nie śpisz,
więc do ciebie przyszedłem. - uśmiechnął się
- Miło mi. - kąciki ust uniosły mi
się w lekki uśmiech
- Ola, płakałaś. - przytrzymał mój
podbródek Lou
- Nie, coś ci się wydaje.- opuściłam
wzrok do środka kubka
- Ślepy nie jestem. - powiedział
- A może jednak ? - zachichotałam po
cichu
- Co powiedziałaś? - burknął
- Nic, nic. - zaśmiałam się
- Co masz zamiar dzisiaj robić
marcheweczko? - zapytał
- Siedzieć w domu. - odpowiedziałam
- Nie ma mowy, co za odpowiedź w
ogóle - oznajmił
- Pytasz to ja odpowiadam. I dzisiaj
nie wyciągniesz mnie z domu. - spojrzałam z wrogością w oczach
- Ola, bez agresji. - podniósł ręce
do góry
- Wiesz co? - uśmiechnęłam się
cwaniacko
- Co?
- Możesz zrobić mi jeszcze herbatę.
- poruszyłam brwiami i wychyliłam kubek w jego stronę
- Co ja służący ? - pytał
- Może. Proszę. - uśmiechnęłam
się
- Dobrze, ale co z tego będę miał?
- No wiesz! Za głupie picie coś
chcesz? - burknęłam
- A jak myślisz, nic za damo królewno.
- zaśmiał się
- Łaski bez. Zrobię sobie sama. -
wyrwałam kubek z jego dłoni
- Czekaj ! -krzyknął gdy wychodziłam
z pokoju
- Czego? - zapytałam udając obrażoną
- Nie umiesz udawać. - zaczął się
śmiać
- Ale ja się nap..- nie dokończyłam
bo Louis lekko musnął moje usta
- Nie Louis, nie możemy. Przepraszam,
ale ja jestem z Harrym. - odepchnęłam go lekko i moja ręka została
na jego torsie
- Nie przepraszaj, ja powinienem Cię
przeprosić. To przeze mnie są te ciągłe kłótnie. - odsunął
się ode mnie
- No to ja pójdę zrobić tą herbatę,
chcesz też ? - zapytałam jakby nigdy nic
- Nie, dziękuję.- oznajmił i wszedł
do swojego pokoju
Stałam w kuchni oparta o blat.
Zastanawiałam się czy naprawdę czuję coś do Harrego, bo szczerze
mówiąc nie było już między nami takiej chemii jak kiedyś.
Niestety, ale czułam, ze ta miłość powoli wygasa. Nie mogłam
zapomnieć słów wypowiedzianych przez loczka. W moim sercu nie było
miejsca na szczęście. Co do Louisa.. na razie na pytania na ten
temat nie chciałam się wypowiadać, bo sama nie wiedziałam co mam
o tym myśleć. Z rozmyśleń wyrwała mnie para wydobywająca się z
czajnika. W jednej chwili straciłam ochotę na herbatę, a na swoich
wargach nadal czułam smak ust Louisa. Zrezygnowana ruszyłam w
stronę swojego pokoju. Przed drzwiami Lou zatrzymałam się na
chwilę i miałam ochotę do niego wejść, lecz po krótkim
zastanowieniu weszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i
bezczynnie wpatrywałam się w zdjęcia wiszące na ścianie.
Kręciłam się z kąta w kąt. Rzuciłam się na duży fotel i zza
niego wyciągnęłam swojego laptopa. Przejrzałam parę witryn i nie
chcący w nowej karcie otworzyła mi się nowa strona. Kliknęłam na
nią i wyskoczył mi twitter. Tyle o tym mówili, więc powiedziałam
sobie czemu nie, i założyłam konto. Poszperałam trochę folderów
na moim pulpicie w poszukiwaniu jakiegoś mojego w miarę normalnego
zdjęcia. Po krótkim dylemacie wybrałam i wstawiłam jako moją
miniaturkę i wpisałam trochę tekstu o sobie. Na tt poszukałam
chłopaków i '' obserwowałam'' ich. Po dosłownie około 20
minutach miałam już 2000 obserwujących. Trochę się zdziwiłam,
bo w sumie nie wiedziałam o co chodzi, należałam do osób które
myślą wolniej. Weszłam w stronę główną i zobaczyłam, że
Louis dodał tweeta o Harrym, w stylu '' nie pisz tak o Oli'' . Nie
zastanawiając się dłużej weszłam na profil Harolda. Przeczytałam
jego tweety i zrobiło mi się aż słabo. Rzeczy jakie o mnie
wypisywał nie były normalne, ponieważ był moim chłopakiem, i
mimo tego na stronie publicznej pisał, że nam się nie układa,
napisał o wczorajszym zdarzeniu i najgorsze było to, że się mną
nie przejmował, bo nie interesowało go to co sobie zrobię. Weszłam
na mój profil i na mojej tablicy było pełno wiadomości do mnie,
jaka to ja jestem. Dziewczyny zaczęły mnie wyzywać, groziły mi
nawet śmiercią, i nie chciały żebym raniła Harrego oraz Louisa.
Była także garstka dziewcząt, które były po mojej stronie i
broniły mnie. Wstałam z fotela i poszłam po walizkę do mojej
szafy. Narobiłam trochę hałasu, bo zaklinowała się.
- Ola, co ty robisz?! - krzyknął
Louis wbiegający do pokoju
- Pakuje się. - oznajmiłam ze łzami
w oczach
- Nie ! Zostaw te rzeczy. - podszedł
do mnie i wyciągał ciuchy z walizki
Chwilę się z nim poszarpałam
zabierając moje rzeczy z jego rąk.
- Czemu to robisz? - zapytał
- Widziałeś twittera Harrego, więc
powinieneś wiedzieć dlaczego. - oznajmiłam
- Ola. - przytulił mnie. - Harry to
zwykły drań. - powiedział
- Louis, ja już chyba do niego nic nie
czuje.- wtuliłam się w niego i popłakałam
- Musisz z nim porozmawiać.
- Nie, na pewno nie teraz.
- Nie będziesz miała wyjścia, nie
mówię, że teraz ale będziesz musiała to zrobić.
- Wiem.
- A teraz nie płacz. - dał mi buziaka
w czółko
- Lou dziękuję Ci, że pomagasz mi w
takich chwilach
- Na mnie zawsze możesz liczyć, a
fankami się nie przejmuj.
- Groziły mi śmiercią. - oznajmiłam
- Ja im pokażę. - zaśmiał się
Rozmawialiśmy tak jeszcze wtuleni w
siebie na podłodze gdzieś godzinę.
- Idziemy się gdzieś przejść? -
zaproponował
- Nie mam ochoty. - oznajmiłam
- Proszę, zrób to dla mnie. Nie
marnujmy takiej ładnej pogody.
- No dobrze, zrobię to dla ciebie. -
powiedziałam po cichu
- No to ubieraj się. - uśmiechnął
się
- Lou ale chyba najpierw powinieneś
wyjść.
- No ok.
Zaśmiałam się pod nosem i wstałam z
podłogi. Z szafy wyciągnęłam i ubrałam granatowe rurki oraz
białą luźną bluzkę. Włosy pokręciłam i pomalowałam się.
Chwyciłam czarną, małą torebkę i zeszłam na dół.
- Pięknie wyglądasz. - oznajmił
Louis
- Marchewko nie przesadzaj , wyglądam
tak codziennie.
- No właśnie, bo zawsze wyglądasz
ślicznie.
- Louis nie słodź mi. - zaśmiałam
się
- To tylko czysta prawda.
- Idziemy? - zmieniłam temat
- Tak.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się
w stronę miasta. Gdy byliśmy już na zatłoczonych ulicach Londynu,
fotoreporterzy dopadli Louisa. Udzielał krótkich wywiadów i był
fotografowany. Ja natomiast oglądałam wystawy sklepowe. Podeszła
do mnie grupka dziewcząt w wieku około 14-16 lat.
- Jeśli zrobisz krzywdę Harremu lub
Louisowy to nie podarujemy Ci.
- Ej dziewczyny spokojnie. -
uspokajałam je
- Nie będziemy spokojne, jeżeli
któryś jeszcze raz będzie przez ciebie smutny to będzie z tobą
źle.- pogroziła mi z tego co mi się wydawało najstarsza z nich
- Co tu się dzieje? - zapytał Louis
podchodzący do mnie
- Twoje fanki. - burknęłam
- Możemy z tobą zdjęcie? -
zachichotały jak słodkie idiotki
- Pewnie. - uśmiechnął się i
oddalił ode mnie
Czekałam na niego siedząc na jednej z
ławek. Rozglądałam się i obserwowałam ludzi. Myślałam o
Harrym, postanowiłam, że pójdę dziś do niego i porozmawiam z nim
na spokojnie.
- Chodźmy dalej. - wyciągnął swoją
dłoń Louis w moją stronę
- Tak, tak chodźmy. - chwyciłam ją
aby wstać, ale zaraz pościłam
- O czym tak myślisz? - zapytał
- O wszystkim i o niczym.
- Czyli?
- O tym co powiedziały mi tamte
dziewczyny.
- Co gadały? - spoważniał
- Groziły mi.
- Ej niunia nie przejmuj się nimi, one
po prostu nie są normalne, nie martw się wygrane im to. - zaśmiał
się i mnie objął
- Louis
- Słucham.
- Postanowiłam i pójdę dziś do
Harrego.
- Jesteś pewna?
- Tak.
- No dobrze, ale tym razem po ciebie
przyjdę.
- Nie Lou. Nie przychodź.
- Nie ma Nie !
- Jest. - zaśmiałam się
- Cicho. - zasłonił moje usta. - Nie
ma.
- Ale Louis ja będę chciała pobyć
sama. - powiedziałam ściągając jego dłoń
- Zastanowię się.
Spacerowaliśmy tak jeszcze dobre dwie
godziny, i wróciliśmy do domu. Usiadłam na kanapie i włączyłam
telewizję.
- Co oglądasz? - zapytał Louis
- Serial.
- Chcesz coś do jedzenia?
- Cicho, przeszkadzasz mi.
- No ej. - skrzywił się. - Dzięki za
taką odpowiedź, zrobię tylko sobie. - wstał z fotela
- Dobra, dobra. Zaraz zakleję Ci tą
buźkę taśmą.
- Ola ! - krzyknął oburzony
- Louis ! Co chcesz?! - odkrzyknęłam
- Przytul mnie. - powiedział niewinnie
w wejściu do kuchni
- Haha oj Lou! - podbiegłam do niego i
mocno przytuliłam
- Słodka jesteś.
- Ej ! - szturchnęłam go w ramię
- Za co to?
- Znowu mi słodzisz. - spojrzałam mu
w oczy
- No bo tobie inaczej się nie da.
Życie bez ciebie nie miało by sensu .
- Dałbyś radę, jestem nikim.
- Nie prawda, jesteś wyjątkową osobą
w moim życiu.
- No to ja już będę szła. Pa. -
dałam mu niepewnie buziaka w policzek
- Cześć, i zadzwoń do mnie jak już
skończycie rozmowę.
Nie odpowiedziałam, tylko ubrałam się
i wyszłam. Po około godzinie stałam już przed domem Harrego.
Westchnęłam głośno i zapukałam do drzwi. Otworzyła mi mama
Harrego.
- Dzień dobry, czy jest Harry?
- Tak, wjedź.
- Dziękuję.
Weszłam do domu i zobaczyłam Harrego
siedzącego na kanapie i oglądającego teleturniej. Gdy szłam po
cichu w jego stronę jego mama zaczęła mówić.
- Harry masz gościa. - powiedziała
,ja stanęłam a Harry obrócił się
- Cześć Harry. - powiedziałam
niepewnie
- Cześć. Po co przyszłaś? - zapytał
- Chciałabym porozmawiać. -
odpowiedziałam
- Dobrze, chodźmy do mojego pokoju. -
i skierowaliśmy się w stronę schodów
- Wchodź. - otworzył drzwi od pokoju
i przepuścił mnie
Usiadłam na łóżku a Harry
naprzeciwko mnie. Siedzieliśmy w ciszy i rozglądaliśmy się po
pokoju. Na jego nocnej półce zauważyłam nasze wspólne zdjęcie.
Chwyciłam je i spojrzałam na Harolda.
- Miałem je wyrzucić. Zapomniałem. -
oznajmił a w moim oczach pojawiły się łzy
- Dlaczego? - zapytałam po cichu
- Olu.. - jąkał się
- Czemu pisałeś na twitterze rzeczy
które dotyczą tylko nas, przecież to nasze prywatne sprawy, że
nam się nie układa. - łza poleciała mi po policzku
- Ola wysłuchaj mnie. - wytarł mój
policzek
- Słucham Cię.
- Z tym twitterem to było tak, ja nie
radziłem sobie z tym, było mi ciężko. Smutek wypełniał moje
serce. Wiedziałem, że mam wsparcie u fanek.
- Harry one grożą mi nawet na ulicy.
- przerwałam mu
- Wiem, i nie chcę żeby tak było.
Przez dłuższy czas nie układa nam się najlepiej, te ciągłe
kłótnie, zdrady i brak zaufania mówią same za siebie.
- Harry chyba nie chcesz przez to
powie..
- Tak Olu, myślę że tak będzie
najlepiej dla nas obojga – przerwał mi
- Harry. - popłakałam się
- Proszę nie płacz. Nie chcę żebyś
przeze mnie cierpiała, nie zasługujesz na to. - przytulił mnie
- Nie chcę żeby przeze mnie rozpadło
się One Direction, chcę abyś pogodził się z Louisem, i wiem, że
nie jestem idealna i nie zasługuje na ciebie. Znajdziesz sobie
dziewczynę z którą będzie Ci dobrze. - oznajmiłam i wtuliłam
się w niego ostatni raz
- Dobrze, pogodzę się z nim. A my nie
urywajmy kontaktu, już nie kocham Cię tak bardzo jak kiedyś, teraz
odczuwam do ciebie tylko przyjaźń. Przepraszam.
- Chciałam aby ta rozmowa się tak
potoczyła, nie chciałam abyśmy na siebie krzyczeli. Ja również
Cię przepraszam i powinnam już iść.
- Dobrze.
Zeszliśmy na dół i chciałam już
wyjść, ale loczek zaczął mówić.
- Ola jeszcze raz Cię przepraszam. -
oznajmił
- Dobra, daruj sobie. - odpowiedziałam
i Harry chciał mi dać buziaka w policzek ale ja odsunęłam się i
podałam mu dłoń.
- Cześć. - wymamrotałam i wyszłam
Szłam przed siebie i płakałam,
trafiłam do parku w którym zawsze przesiadywałam. Usiadłam na
jednej z ławek i wpatrywałam się w trawę. Nagle dosiadł się do
mnie jakiś chłopak.
- Hej. - powiedział i ten głos był
znajomy
- David co ty tu robisz? - zapytałam
- Codziennie tu przychodzę. - oznajmił
- Sory, że wczoraj Cię tak
potraktowałam.
- Nic się nie stało.
- Tak mi głupio.
- Ola ty płakałaś. - powiedział
- Niestety.
- Kto Ci to zrobił ? Zabije tego
kogoś.
- David spokojnie, zostaw tego kogoś w
spokoju.
- Nikt nie będzie Cię krzywdził.
- Jest wszystko ok.
- Właśnie widzę. Czekaj masz tu coś.
- podniósł mój podbródek i pocałował. Od razu się oderwałam
- Co ty do cholery robisz?! -
krzyknęłam i strzeliłam go w policzek
- Przepraszam, od dawna mi się
podobasz, bałem się Ci to powiedzieć.
- David nie obraź się, ja już pójdę.
- powiedziałam i poszłam szybkim krokiem do domu.
Weszłam do domu i usiadłam w salonie.
- Co to miało znaczyć? - zapytał
Louis
- Ale co?
- Nie zadzwoniłaś.
- Zapomniałam.
- Jak rozmowa z Harrym?
- Nie ważne. - poszłam do swojego
pokoju
Leżałam bezczynnie na łóżku. Cały
wieczór przesiedziałam w pokoju. Nawet Louis do mnie nie przyszedł,
co mnie bardzo zdziwiło, lecz znając go chciał dać mi pobyć
samej. Dopiero około godziny 2 w nocy zasnęłam.
_____________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam ale brak weny. :c Co do rozdziału musiałam ich rozdzielić, niestety, ale od samego początku miałam taki plan. :( Dziękuję za te wszystkie pozytywne komentarze ♥ Niesamowite jesteście ! :) Przy zakładaniu tego bloga, myślałam, że czytać będą go tylko moje bliskie koleżanki, lecz okazało się, że jesteście i wy ♥ Bardzo wam dziękuję ! ♥♥
piątek, 6 kwietnia 2012
Rozdział 31
Przetarłam oczy i usłyszałam, że
ktoś chodzi po domu. Przeciągnęłam się i w zielonych skarpetkach
w marchewki, na palcach skradałam się do kuchni. Otworzyłam drzwi
niczym ninja. To co tam ujrzałam, a raczej kogo wywołało u mnie
szeroki uśmiech. Podeszłam bliżej i zasłoniłam mu oczy.
- Ola wiem, że to ty. - powiedział
- Skąd wiedziałeś. - posmutniałam
- Wszędzie poznam te delikatne dłonie.
- zaśmiał się Louis i odwrócił w moją stronę
- Nawet nie wiesz jak tęskniłam ! -
przytuliłam go
- Ja tęskniłem bardziej. -
odwzajemnił uścisk
- A gdzie pozostali przystojniacy? -
zapytałam
- U siebie. - odpowiedział
- Co z Harrym? W ogóle się do mnie
nie odezwał. - spojrzałam mu w oczy
- Musisz z nim porozmawiać, mi
niestety się nie udało. - oznajmił
- Biedaczek mój.- westchnęłam
- Gustowne skarpetki. - wyszczerzył
się Lou
- Wiem. - zaśmiałam się spoglądając
na nie
- Co chcesz na śniadanko? - zapytał
- Ty idź lepiej spać, bo jesteś
pewnie zmęczony po podróży. - poklepałam jego ramię
- No ale ja się stęskniłem ! I chcę
ten stracony czas wykorzystać. - zrobił smutną minę
- Oj idź Lou, masz dużo czasu. Jak
nie pójdziesz sam to Cię zaprowadzę na siłę. - zaśmiałam się
cwaniacko
- A wiesz, że zapomniałem gdzie jest
mój pokój? - poruszył brwiami
- Louis ! - szturchnęłam go
- No co, chciałem żebyś mnie
zaprowadziła. - poszedł zrezygnowany w stronę schodów
- No ok ! - krzyknęłam z entuzjazmem
i złapałam go za rękę i ruszyliśmy w stronę jego pokoju
- I teraz spać. - wyszczerzyłam się
i pokazałam palcem na łóżko
- Dobrze, dobrze nie złość się. -
powiedział
- Oj Lou. - uśmiechnęłam się lekko
- Dziękuję, teraz możesz wyjść. -
oznajmił
- Pff ! - wyszłam i trzasnęłam
drzwiami
- Ola ! Czekaj ! - krzyknął i wybiegł
z pokoju
- Słucham. - odwróciłam się na
pięcie udając obrażoną
- I tak Cię kocham. - powiedział i
dał mi buziaka w policzek
- Fajnie, fajnie ale idź już spać. -
popchnęłam go.
Gdy Tomlinson spał, wzięłam
prysznic, ubrałam jasne rurki i czarną luźną bluzkę, pomalowałam
i uczesałam się. Zbiegłam uradowana do kuchni i zrobiłam sobie
kawę. Popijając ją usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor,
po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Szybkim krokiem poszłam je
otworzyć.
- A pyszczki moje ! - uśmiechnęłam
się i przytuliłam każdego po kolei
- Cześć! - powiedzieli uradowani
pozostali trzej członkowie One Direction
- Wchodźcie. - pokazałam ręką. - A
gdzie Harry? - zapytałam wychylając i rozglądając się za drzwi.
- Nie chciał przyjść. - oznajmił
Niall
- Aha. A gdzie teraz jest? - zapytałam
- Z rodziną u siebie w domu. -
powiedział Zayn
- Muszę do niego jechać. -
wymamrotałam zakładając buty.
- Co tam mówisz? - zapytał
skrzywiony Liam
- Nic, nic. Może zachowam się teraz
trochę nie gościnnie, no ale muszę wyjść. Przepraszam i jak
obudzi się Louis to powiedźcie mu, że za niedługo powinnam
wrócić. - powiedziałam. - W sumie to już możecie go obudzić.
Koniec tego dobrego. - powiedziałam pod nosem
- Poradzimy sobie. Mam nadzieję, że
jest jedzenie. - oznajmił Niall
- Dla ciebie zawsze.- uśmiechnęłam
się, chwyciłam płaszczyk w rękę i wyszłam z domu.
Skierowałam się w stronę postoju
taksówek który był dosłownie dwie minuty drogi od domu Louisa.
Wsiadłam do jednej i kierowca zawiózł mnie pod dom Harrego.
Stanęłam przed wielkim domem i
wzięłam głęboki wdech.
- Ola dasz radę, raz się żyje. -
powtarzałam pod nosem i zapukałam
- Dzień dobry, czy jest Harry? -
zapytałam jego mamy
- Dzień dobry, tak jest, ale nie wiem
czy ma ochoty na rozmowy Olu. - powiedziała
- Proszę mnie wpuścić, to dla mnie
bardzo ważne. - oznajmiłam
- Wejdź. - uśmiechnęła się
kobieta.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się
lekko i w pomieszczeniu zdjęłam buty i skierowałam do schodów.
W połowie drogi do pokoju Harrego
brzuch ścisnął mnie z całej siły, aż musiałam na chwilę się
zatrzymać i podparłam się ściany. Po chwili ból odpuścił i
poszłam dalej. Stanęłam przed pokojem loczka i niepewnie zapukałam
do drzwi.
- Kto tam? - zapytał Harry
- Ola, mogę wejść?
- Wejdź. - powiedział
Weszłam do pokoju z opuszczoną głową,
powoli zamknęłam drzwi i niewinnie spojrzałam na mojego chłopaka
który siedział na łóżku i wpatrywał się w ścianę. Weszłam
powoli na duże łóżko i uklękłam obok Harrego. Mój wzrok
wylądował na twarzy zapatrzonego chłopaka. Delikatnie odgarnęłam
kosmyk jego włosów z czoła i niepewnie przytuliłam go. Nie
odepchnął mnie, wręcz przeciwnie wtulił się we mnie.
- Olu jak mogłaś. - spojrzał w moje
oczy
- Przepraszam.- spuściłam wzrok i
poprawiłam jego koszulkę.
- Spójrz na mnie. - powiedział i
podniósł mój podbródek. - Proszę wytłumacz mi to.
- Harry, to było tak. - jąkałam się
- Byliśmy wtedy w Polsce, i poszłam z Louisem do sklepu po picie,
no ale mniejsza z tym. I jak wracaliśmy do poszliśmy na około,
dlatego tak długo nas nie było. I wtedy Lou zatrzymał się i mnie
– zatrzymałam się bo strasznie rozbolał mnie brzuch
- Coś się stało? - zapytał Harry
patrząc zmartwiony na mnie
- Nie nic mi nie jest, to ze
zdenerwowania. - oznajmiłam
- A więc kontynuuj. - położył
swoją dłoń na moim ramieniu
- I wtedy mnie pocałował. -
oznajmiłam i loczek zsunął swoją rękę
- Dlaczego nie zaprotestowałaś? Czemu
nie powiedziałaś że nie możesz? Zapomniałaś o mnie ?! -
krzyknął
- Harry zrozum, to działo się tak
szybko. Nie, nie zapomniałam o tobie bo Cię strasznie kocham –
oznajmiam
- Gdybyś mnie kochała nie zrobiłabyś
mi tego !
- Zastanów się co mówisz ! -
krzyknęłam
- Dobrze wiem co mówię !
- Nie wydaje mi się, to samo mogłabym
powiedzieć o tobie ! Zdradziłeś mnie dwa razy ! I proszę poczuj
się teraz jak ja ! - wykrzyczałam mu prosto w twarz
- Dobra daruj sobie i wyjdź!
- Uspokój się. - powiedziałam
- Proszę wyjdź. - oznajmił a do
moich oczu napłynęły łzy
- Dobrze wyjdę, ale nie zdziw się jak
mnie już nigdy nie zobaczysz. - powiedziałam otwierając drzwi
- Zaraz, co ty masz na myśli?! Co ty
chcesz sobie zrobić? - zapytał
- Sory, nie powinno Cię to
interesować, bo nie mamy do siebie zaufania. - trzasnęłam drzwiami
i zbiegłam po schodach, w salonie siedziała mama Harrego i
spojrzała na mnie trochę zdziwiona.
- Ola czekaj ! - krzyknął Harry
zbiegający po schodach
- Nie idź za mną. - oznajmiłam i
wyszłam z domu
Biegłam prosto przed siebie,
słyszałam, że za mną biegnie Harry.
- Daruj sobie ! - krzyknęłam
- Nie !
- Harry do cholery nie biegnij za mną
! Zostaw mnie w spokoju ! - wykrzyczałam zdyszana
- Dobrze nie będę Cię gonił, może
tam będzie Ci lepiej. - zatrzymał się i pokazał na niebo
W momencie w którym wypowiedział
słowa '' Może tam będzie Ci lepiej '' odwróciła się akurat w
jego stronę. Popłakałam się i patrzyłam na biegnącego w innym
kierunku loczka. Upadłam na ziemię i płakałam jeszcze bardziej.
Klęczałam tak około 10 minut. Podszedł do mnie David, czyli mój
kolega z klasy.
- O rany Ola ! Co się stało? - pomógł
mi wstać
- Nie ważne. - oznajmiłam
- Powiedz, będzie Ci lżej. -
przytulił mnie
- Nie David, przepraszam ale muszę
już iść. - powiedziałam
- Może Cię odprowadzić. ? - zapytał
chłopak
- Nie. Pa. - wymamrotałam i poszłam w
stronę parku w którym zawsze przesiadywałam gdy miałam jakiś
problem.
- Po prostu pięknie. - burknęłam gdy
zaczął padać deszcz. Poczułam wibracje w mojej kieszeni i
zobaczyłam, że dzwoni Louis.
- Gdzie ty jesteś? - zapytał
- Louis ja.. - powiedziałam zapłakanym
i zachrypniętym głosem
- Boże Ola ! Co Ci się stało ?! -
krzyknął przejęty do słuchawki.
- Louis nie krzycz. Ja.. Lou nie szukaj
mnie. - powiedziałam cicho i rozłączyłam się
Usiadłam pod drzewem i po głowie
chodziły mi ciągle te pięć słów wypowiedziane przez Harrego.
Spojrzałam na telefon i akurat dzwonił loczek.
- Ola ! Nie daruje sobie, jak sobie coś
zrobisz ! Nie powinienem tak mówić, zachowałem się jak dupek.
Teraz do mnie dotarło, że ja Ciebie zraniłem i to bardziej.
Przepraszam. - powiedział do słuchawki
- Zostawcie mnie wszyscy w spokoju,
Harry a jak miałeś racje? Może jednak tam na górze będzie o
wiele lepiej. - oznajmiłam po cichu
- Olu proszę nie mów tak. Kochanie
gdzie jesteś? - zapytał
- No proszę, nagle kochanie. Harry nie
szukaj mnie, wy wszyscy mnie nie szukajcie. - wymamrotałam
- Ola powiedz proszę Cię.
- Nie. - rozłączyłam się
Siedziałam tak jeszcze dopóki zrobiło
się ciemno, byłam już cała mokra. Zajrzałam do mojej torby i
wyciągnęłam z niej bluzę Harrego, nie miałam pojęcia skąd ona
się tam wzięła ale nie zastanawiałam się długo tylko zdjęłam
płaszczyk i założyłam ciepłą bluzę. Usłyszałam kroki od
mojej prawej strony. Przestraszyłam się trochę i czym prędzej
wstałam, założyłam kaptur na głowę i szybkim krokiem ruszyłam
w stronę najbliższej kawiarenki. Z moich podejrzeń to osoba idąca
za mną przyśpieszyła kroku więc ja zaczęłam biec. Mężczyzna
za mną nie wyglądał na młodego chłopaka, był starszy. Serce
waliło mi jak oszalałe. Wpadłam szybko do kawiarenki, ale okazało
się jak byłam już w środku, że zamykają.
- Proszę,niech pan to dla mnie zrobi i
jeszcze nie zamyka. - prosiłam
- Dlaczego? Czy coś się stało? -
zapytał
- Tak, szedł za mną jakiś starszy
mężczyzna i się przestraszyłam . Właśnie tu wszedł.- schowałam
się za dość przystojnego kelnera
- Ale to mój szef. Pewnie śpieszył
się bo właśnie zamykamy. - zaśmiał się
- O rany, naprawdę? Tak mi głupio.
Przepraszam. - zaczerwieniłam się.
- Nic nie szkodzi. - uśmiechnął się
- Do widzenia . - powiedziałam
- Czekaj, podwieźć Cię gdzieś?
Właśnie wychodzę. - zaproponował
- Nie dziękuję. Muszę pobyć sama. -
oznajmiłam i wyszłam z lokalu.
Zbliżała się godzina 4 w nocy. A ja
nadal błąkałam się po ulicach Londynu. Czułam strach, bo nigdy
nie wiadomo kogo można spotkać po drodze. Postanowiłam wrócić do
domu. Chciałam zadzwonić po taksówkę, bo opadałam już z sił,
ale mój telefon się rozładował i byłam skazana dojść sama.
W domu byłam po 30 minutach.
Otworzyłam powoli drzwi i tak samo je zamknęłam.
- Ola ! Nic Ci nie jest?! Gdzieś ty
była ! - krzyknął Louis
- Czemu nie śpisz? - zapytałam
- Umierałem z przerażenia. - oznajmił
- No i po co się tak martwiłeś,
przecież jak to powiedział Harry byłoby lepiej gdybym była w
niebie. - powiedziałam i łzy spłynęły mi po policzkach
- Nie przejmuj się nim, to kretyn. -
przytulił mnie
- Louis opadam z sił. - wtuliłam się
w niego
- Już się robi. - uśmiechnął się
i wziął mnie na ręce
- Lou dałabym radę sama dojść do
pokoju. - zaśmiałam się
- Nie, nie dałabyś. - wymamrotał i
położył mnie na łóżku
- Dziękuję, teraz możesz wyjść, bo
muszę się przebrać w piżamę. - oznajmiłam
- No dobrze. - odpowiedział
Chwilę mi to zajęło, bo nie mogłam
znaleźć ciuchów.
- Już mogę wejść? - zapytał Louis
- Tak. - powiedziałam
- To co. Mam poczytać Ci bajeczkę? -
zaśmiał się
- Oj głuptasie. - przykryłam się
kołdrą.
- Śpij dobrze. - powiedział
- Ty też – zaśmiałam się
- Kocham Cię. - powiedział i dał mi
buziaka w policzek
- Dobranoc.-oznajmiłam gdy wychodził
z pokoju
Dosłownie minęła chwila i zasnęłam,
byłam strasznie zmęczona.
____________
Wyjątkowo długi :) no ale cóż wena złapała mnie o 2 w nocy. :p A więc moje kochane chcę wam życzyć Wesołych Świąt, smacznego jajka, mokrego dyngusa i mogłabym wymieniać do woli :) Wiecie, że jesteście niesamowite? Normalnie kocham was ♥ Ostatnio byłyśmy bardzo mądre z Klarą. ;d nasz plan to było pójście na pieszo do Londynu ;d okok :D my jesteśmy całkiem normalne ♥ Dziękuję ! ♥
wtorek, 3 kwietnia 2012
Rozdział 30
Piątek. O 8 rano wstałam z dużego,
wygodnego łóżka. Ślamazarnym ruchem otworzyłam drzwi od
łazienki, i tak samo je zamknęłam. Spojrzałam w lustro i
wyglądałam podobnie jak zombie. Weszłam do kabiny prysznicowej i
szybko odświeżyłam się , i umyłam włosy, następnie wzięłam
suszarkę do ręki i wysuszyłam je a potem wyprostowałam. W pokoju
ubrałam czerwone rurki i białą bluzkę. Włosy spięłam w koczka
i pomalowałam się. Zeszłam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie
kanapkę. Po zjedzeniu ubrałam czarne conversy, płaszczyk, torbę
zawiesiłam na ramieniu i wyszłam z domu z parasolką w ręku.
Po 15 minutach siedziałam już w
autobusie. Usiadłam na miejscu i wlepiłam wzrok w okno.
- Cześć mogę się przysiąść? -
zapytał chłopak który wydawał mi się być znajomy
- Tak. - oznajmiłam
- Brzydka dzisiaj pogoda. - powiedział
- Prawda. - odpowiedziałam i
przypomniałam sobie, że to właśnie ten chłopak pytał się mnie
ostatnio w autobusie czy się z nim spotkam.
- Jak tam Ci się układa z Louisem? -
zapytał
- Louisem? - zrobiłam wielkie oczy
- No przecież ty z nim jesteś. -
spojrzał na mnie jak na kretynkę
- Skąd wiesz? - zapytałam
- Twitter droga koleżanko. Jest
zdjęcie jak się całujecie. - powiedział
- Co?! Ale jak to ! … przecież.. -
łza poleciała mi po policzku.
Przez dalszą drogę nie odezwałam
się do chłopaka ani słowem. Dręczyła mnie myśl, że zdjęcie
mógł zobaczyć Harry.
Siedziałam na lekcjach, i byłam
kompletnie nie skupiona na materiale. Na matematyce poczułam
wibrację w mojej kieszeni, ktoś do mnie dzwonił chciałam odebrać,
ale wiedziałam jakie będą skutki ze srogą nauczycielką. Po
kryjomu wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że dzwoni Harry.
Szybkim ruchem wstałam i wybiegłam z klasy.
- Halo? Harry?- zapytałam zdyszana
stojąc na końcu korytarza, w słuchawce słyszałam tylko
szlochanie.
- Harry kotku wiem, że tam jesteś
słyszę Cię. Powiedz co się stało. - powiedziałam
- Jak mogłaś. - płakał
- Uspokój się, co mogłam? Proszę
nie płacz. - oznajmiłam i Harold rozłączył się.
Po chwili dostałam smsa, był od
Hazzy, napisał ; '' Louis.'' , w tamtej chwili byłam pewna, że już
wie o tym jaką byłam kretynką i że w porę nie odczepiłam się
od Louisa, tylko dałam się pocałować.
- Ola wracaj na lekcje ! Co to miało
znaczyć ! - krzyknęła nauczycielka matematyki
- Już idę. - skierowałam się do
klasy.
Gdy weszłam, każdy się na mnie
dziwnie patrzył, a mój wzrok wyrażał '' Co się tak gapisz? '' ,
usiadłam na miejsce i pani zaczęła swoją gadkę.
- Ola słucham Cię, tłumacz się. Nie
ujdzie Ci to na sucho. - oznajmiła srogo
- Wiem. Miałam ważny telefon. -
powiedziałam
- Pewnie dzwonił Harry. - zaśmiała
się Ashley
- Cicho bądź. - przerwałam jej
- O albo Louis ! No tak zapomniałam ,
przecież z nim zdradziłaś swojego chłopaka. - powiedziała głośno
dziewczyna
- Ashley zamknij tą swoją nie
wygadaną buzię ! - krzyknęłam
- Nie zamknę ! Nie rozkazuj mi ! -
wykrzyczała
- Spokój ! - wtrąciła się
nauczycielka. - Ashley lepiej sobie nie nagrab bo i ty będziesz
miała kłopoty, a z tobą panno Olu jeszcze sobie porozmawiam, masz
mi coś do powiedzenia? - powiedziała
- Nie. - burknęłam i koledzy którzy
siedzieli dookoła szturchnęli mnie abym się opamiętała. -
Przepraszam. - oznajmiłam.
- Wracajmy do lekcji. - powiedziała
matematyczka zwracając się do klasy.
Przez resztę lekcji nie miałam przy
sobie telefonu, ponieważ wylądował on u dyrektorki. Mogłam go
odebrać dopiero jak będę wracała do domu. Na każdej przerwie jak
i lekcji byłam zadręczana pytaniami czy ja naprawdę zdradziłam
Harrego, czy czuję coś do Louisa i takie tam. Nie odpowiadałam na
nie, starałam się siedzieć cicho, zdarzyło się, że
odpowiedziałam na pytanie związane z całym zespołem.
Po wyjściu od dyrektorki i po 30
minutowym tłumaczeniu się, wyszłam wreszcie ze szkoły. Pod
budynkiem czekała na mnie Natasha, moja koleżanka z klasy, o dość
długich brązowych włosach, szczupłej sylwetce i niebieskich
oczach.
- A co ty tu robisz? - zapytałam
- Czekam na ciebie. - oznajmiła
- O jak miło. - uśmiechnęłam się
- Chciałam z tobą pogadać. -
powiedziała
- Tak? A o czym? - spojrzałam na nią
- Nie wiem jak to powiedzieć, bo ja
jestem fanką One Direction. A jak zauważyłaś to u nas w klasie
prawie wszyscy stanęli po stronie Ashley, i podobno nie lubią 1D -
powiedziała
- O to fajnie. - uśmiechnęłam się.
- Niestety, myśli, że jak pognębi ludzi to będzie popularna i że
wszystko jej wolno. - oznajmiłam
- Racja. - odpowiedziała – Ja muszę
już iść, Do zobaczenia.! - uśmiechnęła się
- No Papa ! - pomachałam jej
Szłam przez park, z rozłożoną
parasolką spoglądałam na mój telefon. Nie wiedziałam co mam
robić. Tak bardzo chciałam mieć ich wszystkich teraz przy sobie.
Wytrzeć spływające łzy po policzkach Harrego, porozmawiać z
Louisem o tym całym zajściu i prowadzić konwersację o
marchewkach, wysłuchiwać od Liama na okrągło jakie to Toy Story
jest fajne, z Zaynem powygłupiać się i specjalnie rozczochrać mu
włoski, z Niallem upichcić coś w kuchni albo zrobić mu bardzo
dużo naleśników. Tak mi tego brakowało, że aż pojedyncze łzy
zaczęły spływać mi po policzkach. Wykręciłam numer Louisa i
zadzwoniłam. Dzwoniłam, dzwoniłam, dzwoniłam nie odbierał. Potem
do Nialla ten też nie odbierał. W myślach zaczęłam układać
sobie historyjki gdzie teraz mogą być, może jakiś wywiad, czat,
próba? Nie miałam pojęcia gdzie teraz są i co robią.
Weszłam do domu, i od razu moją torbę
z książkami rzuciłam na podłogę i w ciepłych kapciach
wskoczyłam na kanapę i oglądałam telewizję. Na szafce
dostrzegłam pudełko z płytami. Podeszłam i oglądałam krążki,
może trafiłabym na jakiś dobry film. Mój wzrok przykuł wielki
napis na płycie '' Toy Story Liama ! '' zaśmiałam się i
włączyłam tą bajkę, bo muszę się przyznać choć oglądałam
ją tyle razy to nigdy nie dokładnie.
Po dość długiej bajce poszłam do
swojego pokoju. Było mi bardzo zimno więc założyłam luźną,
ciepłą bluzę. Usiadłam na szerokim parapecie i spoglądałam
przez szybę na ludzi. Nie którzy byli szczęśliwi, inni zabiegani,
a reszta pogrążona w smutku, rozpaczy lub złością do deszczowej
pogody. Uchyliłam lekko okno i świeży wiatr lekko podmuchiwał mi
w twarz. Palcem przejechałam po szybie , po lecącej powoli kropelce
wody. Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Harrego.
- Odbierz do cholery, odbierz proszę.
- mruczałam pod nosem ale sygnał co chwilę urywał się.
Postanowiłam zadzwonić do Louisa,
lecz ten też nie odbierał.
- No wreszcie. - powiedziałam po cichu
do Lou który odebrał telefon za 20 razem.
- Przepraszam, że nie odbierałem,
mieliśmy wywiad a potem czat. - oznajmił. - Dlaczego mówisz
szeptem? - zapytał
- Nie mam poco się drzeć w tym cichym
domu, bo i tak mnie nikt nie słucha. - mówiłam coraz ciszej
- Ola tęsknię za tobą.
- Ja za tobą też.
- Słyszałem, że rozmawiałaś z
Harrym.
- Tak, Louis on już wie ! - krzyknęłam
i rozpłakałam się
- Wiem, to wszystko moja wina, nie
powinienem. Biedaczek teraz się zamartwia, nie odzywa do nas i
płacze. - odpowiedział
- Nie Lou, to nie twoja wina. Jak ja
bym chciała go teraz przytulić i wszystko mu wytłumaczyć. -
powiedziałam smutna
- Wiem Olu , ale teraz nikt do niego
nie dotrze. Pilnujemy go na każdym kroku, aby sobie nic nie zrobił.
- No i bardzo dobrze.
- A ty nie zamartwiaj się tak
głuptasie, wszystko będzie dobrze.
- Nie będzie, Louis on mi nie wybaczy.
- Wybaczy. Skąd dowiedziałaś się o
zdjęciu? - zapytał
- Taki jeden chłopak ze szkoły mi
powiedział, ja nie mam twittera i już wolę nie mieć, bo nie
wiadomo na jakie fotki się jeszcze nadzieje.
- Zgadnij kto wstawił to zdjęcie...
- Nie wiem, mów.
- Moja była dziewczyna.
- Skąd je niby miała? I jak ja miałam
zgadnąć? .
- Nie wiem skąd je miała. Na pewno w
Polsce nie była.
- Może Cie śledzi? Może to nijna ?!
- zaśmiałam się
- O tak marchewkowy ninja. O nie, muszę
już kończyć. - oznajmił
- No dobrze, szkoda. Pa.
- Pa. Kocham Cię. - odpowiedział
Przez godzinę wpatrywałam się
jeszcze w krople deszczu i w ludzi z których twarzy, lub samego
zachowania można było dużo wyczytać. Zeszłam do kuchni przekąsić
coś. Następnie umyłam się i zrobiłam sobie wieczór filmowy,
popcorn i te sprawy. Jeden z filmów był dość nudny i zasnęłam
na kanapie.
__________________
O nie, pisałam ten rozdział z bolącą głową. ;c Jak zwykle na święta się rozchoruje.;o Tak, tak moje szczęście. Jejkuu ! jesteście niesamowite ! ♥ Dziękuję za pozytywne komentarze <3 aż tyle wyświetleń ? nie wierze ! przecież ostatnio było zaledwie 100 .! ♥
Subskrybuj:
Posty (Atom)
A tu macie moje gadu-gadu 11600783. ;)