czwartek, 26 kwietnia 2012

Przepraszam. :C

Kochane moje,  chcę was przeprosić, że tak długo nie dodaje 35 rozdziału. Trudne jest pisanie bez pomysłu... Chodzę po domu i myślę, myślę nad kolejnym rozdziałem, lecz każdy pomysł wydaje mi się być beznadziejny. Obiecuję jak tylko najdzie mnie wena od razu wezmę się za pisanie. Nie ważne czy to noc, ranek czy południe. Napiszę go dla was. Mam nadzieję, że na dniach się pojawi. :) Dziękuję za cierpliwość i jeszcze raz bardzo, bardzo mocno was przepraszam. :C Kocham was. ♥

czwartek, 19 kwietnia 2012

Rozdział 34




Obudziłam się o 8:10 z uśmiechem na twarzy wstałam z łóżka i od razu poszłam do łazienki. Przemyłam twarz i załatwiłam inne potrzeby. Po wyjściu z łazienki stanęłam naprzeciwko mojej garderoby. Wyciągnęłam czerwone rurki i bluzkę w paski, i ubrałam się. Usiadłam na krzesełku od mojej toaletki i przyglądałam się sobie w lustrze. Pomalowałam się i włosy spięłam w kucyka. Wyszłam z pokoju i zatrzymałam się przed pokojem Louisa, drzwi były uchylone więc zajrzałam do środka. W jasnym pokoju nikogo nie było, zeszłam na dół i poczułam jajecznicę. Podążałam za zapachem i trafiłam do kuchni.
- Lou jak pięknie pachnie. - uśmiechnęłam się stojąc w progu wejścia
- Już skończyłem, zapraszam na śniadanie. - spojrzał na mnie
- Daj, pomogę Ci. - zerknęłam w jego oczy i wzięłam talerze
Gdy jedliśmy śniadanie ciągle patrzyliśmy się na siebie i wymienialiśmy uśmiechami.
- Idziesz z nami na tą audycję? - zapytał
- Z przyjemnością. - odpowiedziałam
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - powiedział z zadowoleniem
- Gustownie wyglądasz. - poruszyłam brwiami
- O tak, jesteśmy jak bliźniacy. - zaśmiał się, bo byliśmy tak samo ubrani
Przez resztę czasu rozmawialiśmy lub siedzieliśmy w ciszy. Nadszedł czas aby pójść do szkoły.
- Loui ja muszę się zbierać. - popatrzyłam na zegarek
- Dobrze, dziś też Cię odprowadzić?
- Jak chcesz. - uśmiechnęłam się lekko
- Nie chcę mi się.
- No ok.
- Żartowałem, ubieraj buciory. - złapał mnie za rękę i pociągnął na przedpokój
- Dowcipniś. - zaśmiałam się
Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. Był ranek, a ciepły wiatr lekko rozwiewał nasze włosy.
- Nie ma żadnych kałuż. - oznajmił smutno rozglądając się po ulicy
- To chyba dobrze.
- Nie, bo nie ma tej samej zabawy.
- W sumie to masz rację.
- Nie martw się zaraz coś wymyślę. - zaśmiał się cwaniacko
- Myślę, że już nie zdążysz. - pokazałam palcem na czekający autobus
- Ale ja nie mówiłem o zabawie takiej jaka była wczoraj, ale o takiej. - musnął lekko moje usta
- Panie Louisie, muszę już iść. - oznajmiłam oplątując ręce wokół jego szyi
- Pa.
- Pa. - uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka w policzek
Pomachałam mu i pobiegłam do autobusu. Siedziałam w pojeździe i rozmawiałam z koleżankami z klasy, nie zawsze chętnie z nimi prowadziłam konwersacje , znałyśmy się długo a ja dopiero teraz zauważyłam, że to miłe, ciepłe i przyjacielskie osoby. Gdy dojechaliśmy do szkoły spędzałam czas w gronie znajomych. Lekcje minęły nadzwyczaj spokojnie. Oceny też były niczego sobie, z testu który pisaliśmy wczoraj dostałam 4, i dziwiłam się, że pani tak szybko to sprawdziła. O 15 wyszłam ze szkoły z koleżankami. Chwilę rozmawiałyśmy pod szkołą, i usłyszałam znajomy krzyk.
- Ola ! . - krzyknął Louis stojący przy czarnym busie i machając do mnie
- Ja muszę iść. Pa. - pożegnałam się z dziewczynami i podeszłam do Lou
- Nie ma czasu. - załapał mnie za rękę i wepchnął do pojazdu
- Cześć. - powiedziałam i przytuliłam każdego chłopaka po kolei
Siedzieliśmy w samochodzie i śmieliśmy się ze wszystkiego, przypomniało mi się coś co miałam w torbie.
- Louis, możesz powiedzieć mi co to jest? - zaśmiałam się otwierając moją torbę i pokazując mu ją
- Yyy no marchewki. - wyszczerzył się
- To ja też wiem, masz szczęście, że są plastikowe. Ale powiedz mi co one robią w mojej torbie?
- Śpią, cicho bo je obudzisz.
- Lou wariacie, zabieraj je ode mnie. - podałam mu torbę
- Chodźcie moje marcheweczki do tatusia. - wyciągał każde po kolei
Każdy śmiał się tak, że aż łapaliśmy się za brzuchy. Dojechaliśmy do stacji radiowej. Wyszliśmy z pojazdu i skierowaliśmy się tam. Weszliśmy i wszyscy się z nami przywitali. Atmosfera była bardzo miła. Nadeszła pora na audycję, usiadłam koło chłopaków na wysokim krześle i jeden z panów podał mi słuchawki. Założyłam i uważnie słuchałam. W radiu puszczali piosenki 1D oraz chłopacy udzielali krótkich wywiadów, a także pozdrawiali fanów. Uśmiechałam się do chłopaków, a oni do mnie. Na sobie ciągle czułam spojrzenie Louisa. Na koniec piątka przystojniaków dostała po kartonie w którym były prezenty od fanów. Pożegnaliśmy się z wszystkimi i weszliśmy do busa.
- Było świetnie. - wyszczerzyłam się
- Muszę przyznać, że to chyba najlepsza audycja w której braliśmy udział. - oznajmił Zayn
- Święta prawda Zayn. - powiedział Liam
- I dostaliśmy nawet prezenty. - ucieszył się Niall i zaczął zaglądać do pudła
- A jaka jest twoja opinia, Harry? - zapytał Zayn
- Było super. - uśmiechnął się i spojrzał na mnie i Louisa
- Mi się bardzo podobało. - powiedział Louis
- Lou zdaje mi się, że na coś usiadłeś. - zaśmiałam się
- Co? Marchewka? - spojrzał na siedzenie. - Marcheweczko nie umieraj ! - głaskał plastikowe warzywo
- Louis ale to tylko zabawkowa marchewka.
- Ona też ma uczucia. - oznajmił
Każdy wybuchnął śmiechem i zaczęliśmy rozmowę. Niall od swoich fanek dostał cały karton związany z Irlandią, oraz pełno plakatów i listów. Widać było zadowolenie na jego twarzy.
- To teraz jedziemy do kina? - zaproponował Zayn
- To dobry pomysł . - odpowiedział Liam
- Ja się na to liczę. - uśmiechnął się Louis. - a reszta? - zwrócił się do nas
- Super. - oznajmiłam z uśmiechem a Harry i Niall mi przytaknęli
Chłopacy wybrali jakiś horror. Na sali usiadłam między Louisem a Zaynem.
- Tylko mnie nie straszyć. - pogroziłam palcem
- Bardzo śmieszne. - zaśmiał się sarkastycznie Zayn i film się zaczął
Moje ostrzeżenie nie podziałało, zostałam straszona nie raz, jak nie Harry to Liam, jak nie Liam to Niall itd. Wkurzyło mnie to i chciałam iść na samą górę, lecz Zayn przytrzymał moją rękę i powiedział, że będzie pilnował, aby pozostali nie straszyli mnie. Zgodziłam się na tą propozycję i usiadłam. Niektóre sceny były naprawdę przerażające, za każdy razem wtulałam się w Louisa albo Zayna. W pewnym momencie tak się przestraszyłam, że cały popcorn wylądował na siedzeniach przede mną, zaczęłam się śmiać a Louis zasłonił mi swoją dłonią moje usta.
- Cicho, teraz najlepszy moment. - burknął
Patrzyłam na wielki ekran i wyskoczył jakiś opętany człowiek i zaczął zabijać jakaś kobietę. Zamknęłam oczy i przy okazji zatkałam uszy.
- Ej, Ola już koniec. - potrząsał moje ramię Zayn
- Ty tak siedziałaś połowę filmu? - śmiał się Niall
- To było za straszne. - wstałam i skierowałam się w stronę wyjścia i wszyscy za mną.
- Teraz kierunek Milkshake City? - zapytał Louis
- Tak. - uśmiechnął się Harry
Pojechaliśmy do miejsca o którym była mowa. Gdy weszliśmy do środka było dość dużo fanek. Chłopcy rozdali autografy i porobili zdjęcia, a ja jak zawsze czekałam na nich gdzieś z boku i robiłam coś na moim telefonie.
- Jakiego chcesz? - zapytał Harry
- Obojętnie. - powiedziałam
- No to dostaniesz o smaku Daima. - uśmiechnął się Louis
Gdy wszyscy mieli już shake, usiedliśmy do stolika. Naszą rozmowę przerywały dziewczyny ciągle podchodzące do nas, mi to nie przeszkadzało, ponieważ oni robią to dla przyjemności a nie z przymusu, obserwowałam jak uśmiechają się do każdego zdjęcia lub podpisują się. Chłopcy wrócili do stolika i kontynuowaliśmy rozmowę, w sumie to nie miała ona nawet sensu, bo rozmawialiśmy o tym co nam przyszło do głowy. Wyszliśmy z lokalu i poszliśmy się przejść. Usiedliśmy na jednej z Londyńskich ławek. Nagle podleciał do nas jakiś gołąb i dreptał koło Louisa.
- Kevin ?! - krzyknął Louis a ptak przestraszył się i odleciał. - Kevin ! Nie zostawiaj mnie ! - krzyknął smutny
- Przestraszyłeś go idioto. - powiedział Niall
- Alee Kevinn. - wymamrotał , podeszłam do niego i przytuliłam
- Wróci tutaj.... kiedyś. - zaśmiałam się
Potem poszliśmy do samochodu i kierowca odwiózł nas do domów. Pożegnaliśmy się wraz z Louisem z pozostałymi i weszliśmy do domu.
- Niesamowity dzień. - uśmiechnęłam się ściągając buty
- To jeszcze nie wszystko. - oznajmił Louis ściągając mi kurtkę
- Tyle wspaniałych atrakcji i jeszcze coś? - zapytałam zadowolona
- O 20 wychodzimy. - uśmiechnął się
- Gdzie?
- To niespodzianka, ale będziemy tylko my.
- No to ja pójdę na górę. - poszłam zdumiona do swojego pokoju
Z szafy wyciągnęłam czarną krótką sukienkę, czerwone szpilki na platformie. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic po całym zabieganym dniu. W pokoju puściłam muzykę dość cicho, że tylko ja ją słyszałam. Usiadłam przed moją toaletką i zrobiłam makijaż od nowa, tym razem mocniejszy. Po chwili nastawiłam lokówkę, w czasie w którym nagrzewała się, szukałam dodatków. Wybrałam czerwone małe korale i tego samego koloru kolczyki perełki. Na palec założyłam pierścionek z czarną różyczką. Włosy pokręciłam i przełożyłam na jedną stronę. Popsikałam się perfumami i założyłam buty. Zeszłam na dół i panowała cisza.
- Louis jesteś? - pytałam szukając go,nikt nie odpowiadał, więc zadzwoniłam do niego
- No gdzie jesteś? - zapytałam
- Czekam przed domem.
Założyłam płaszczyk i wszyłam z domu. Stał tam Louis a za nim czarny samochód.
- Wow ślicznie wyglądasz. - dał mi buziaka w policzek i otworzył mi drzwi
- Dziękuję. - odpowiedziałam i weszłam do samochodu
- Mam nadzieję, że dzisiejsza niespodzianka Ci się spodoba. - powiedział
- Na pewno . - uśmiechnęłam się
Po 15 minutach byliśmy przed ekskluzywną restauracją. Weszliśmy i stanęłam jak wryta.
- Louis tu jest pięknie.- rozglądałam się a Louis ściągnął mi płaszcz
- Cieszę się, że Ci się podoba.
Usiedliśmy do stolika zarezerwowanego dla nas obojga. Patrzyliśmy sobie w oczy i rozmawialiśmy. Kelner przyniósł nam jedzenie oraz wino, które było zamówione wcześniej, bo nie składaliśmy zamówień. Jedliśmy kolację i śmialiśmy się. Lou jest kochaną i zwariowaną osobą, poczułam, że ja czuję do niego coś więcej niż przyjaźń, to już nie był ten sam Louis, który był do tej pory, on stał się dla mnie kimś więcej, wyjątkową osobą w moim samotnym życiu. Po zjedzeniu i wyjściu z restauracji, poszliśmy na spacer. Co chwilę nasze dłonie spotykały się.
- Byłaś na nim ? - pokazał na London Eye
- Niestety nie, w moim życiu nie było na to miejsca.
- To chodźmy. - uśmiechnął się i złapał za rękę
- Louis Dziękuję. - powiedziałam z uśmiechem
Po wkupieniu biletu weszliśmy do jednej z kapsuł. Pełny obrót koła miał trwać około 40 minut. Przez połowę czasu rozmawialiśmy ze sobą bardzo szczerze.
- Tu jest niesamowicie cudownie. - powiedziałam gdy byliśmy na samej górze
- To prawda. - uśmiechnął się i mnie objął
- Lou. - zaczęłam niepewnie
- Słucham
- Ty tak dużo dla mnie robisz, a ja.. ja nawet nie mam jak Ci się odwdzięczyć. - powiedziałam smutno
- Kochanie ty już dawno mi się odwdzięczyłaś
- Niby czym? - spojrzałam w jego oczy
- Tym, że jesteś. - pocałował mnie a ja poczułam motylki w brzuchu. - Kocham Cię. - wymamrotał i kontynuował pocałunek, ja niestety nie miałam pewności co do uczuć jakimi go darzyłam, więc nie odpowiedziałam.
Przez 20 minut siedzieliśmy wtuleni w siebie i oglądaliśmy widoki. Potem poszliśmy nad jeziorko, usiedliśmy na trawie i znów zaczęliśmy rozmowę.
- Louis jesteś taki kochany. - dałam mu buziaka w policzek
- Kevin ? - powiedział po cichu i zbliżał się do gołębia co wywołało u mnie śmiech
- Lou nie masz szans. - oznajmiłam
- Tu jest ich mnóstwo, dam radę. - wyszczerzył się i zaczął biegać jak wariat po trawie.
Zdjęłam buty i dołączyłam się do niego, od czasu do czasu przechodzili tamtędy ludzie i patrzyli na nas jak na dwóch idiotów, ale nam to nie przeszkadzało, nas to śmieszyło.
- KOCHAM OLE MOORE ! - krzyknął na całe gardło Louis
- Haha Lou co to było? - zaśmiałam się
- Wyznanie moich uczuć. - uśmiechnął się
- KOCHAM LOUISA TOMLINSONA ! - również krzyknęłam i zaraz nie mogłam uwierzyć, że wyznałam miłość Louisowi
- Wariatka. - podszedł do mnie i pocałował z wielkim uczuciem
Wróciliśmy do domu wtuleni w siebie.
- Dziękuję, to był najlepszy dzień w moim życiu. - uśmiechnęłam się
- To ja powinienem podziękować, bo jakbyśmy się teraz nie znali nudzilibyśmy się w domu , a tak to spędziłem wspaniały wieczór z idealną dziewczyną.
Na jego słowa uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. Moja radość w tamtej chwili była nie do opisania. Z jednej strony byłam zdziwiona, że wyznałam miłość Louisowi, a z drugiej cieszyłam się, że powiedziałam mu to, a raczej wykrzyczałam.
- Dobranoc. - dałam mu buziaka w usta
- Idziesz spać?
- Tak. Przepraszam ale jestem trochę zmęczona.
- A mogę z tobą?
- Ale co ze mną?
- No mogę z tobą spać? Coś czuję, że sam dzisiaj nie zasnę.
- Możesz. - uśmiechnęłam się
- Robimy zawody?
- Niby jakie? - zaśmiałam się
- Kto pierwszy się umyję, czas start !
- Ok! - pobiegłam do pokoju, wzięłam piżamę i wleciałam do łazienki. Umyłam się jak najszybciej dałam radę.
Weszłam do mojego pokoju i byłam zdziwiona, bo wyglądało na to że wygrałam.
- Wygrałam ! - krzyknęłam uradowana
- Wygrałaś, tylko dlatego , że dałem Ci szansę. - do pokoju wszedł Lou
- Oszukiwałeś.
- Nie.
- Tak,
- Nie.
- Nie kłóć się ze mną. - wystawiłam język i weszłam pod kołdrę
- Lecę ! - wskoczył na łóżko i przykrył się kołdrą
Leżeliśmy przy zgaszonym świetle, nie było nic widać a my patrzyliśmy się na siebie. Co chwilę Louis gładził mój policzek. Trwało to tak około godziny.
- Śpisz? - zapytałam
- Nie .
- To śpij. - zaśmiałam się
- Nie zasnę.
- Dlaczego? - szeptałam
- Bo chcę buziaczka. - powiedział po cichu
Pochyliłam się nad nim i dostał ode mnie buziaka. Potem wtuliłam się w niego i oboje zasnęliśmy.



_________________
I jest 34 ! ;D  szczerze to tak sobie podoba mi się ten rozdział, ale może dlatego, że pisałam go tak długo i w sumie to bez pomysłu. xd 

Chciałabym bardzo podziękować pewnej osobie, a mianowicie Klarze, dziękuję Ci że jesteś ! :D  Uwielbiam Cię ! ♥ Odkąd Ciebie poznałam to zaczęłam uśmiechać się z każdej drobnostki, a do tej pory tak nie było. Jak piszę z tobą to uśmiecham się do monitora :)  Szkoda, że mieszkamy tak daleko od siebie :c Uwielbiam twoje opowiadanie ( http://story-on-one-direction.blogspot.com/ ) i bloga o twoim prywatnym życiu ( http://powiedz-mi-klamstwo.blogspot.com/ ) ♥ Wstawiłam dla Ciebie Kevina ♥ nie wiem czy tego oczekiwałaś, ale na inny pomysł nie wpadłam. :) Wiesz co? Jesteś wspaniała, zakręcona, szczera, miła i kochana, i za to Cię normalnie kocham ♥ :) Komentujesz mi każdy rozdział, za co bardzo ale to bardzo Ci dziękuję ♥ Odwdzięczam Ci się, i również komentuje twoje posty i  wyrażam w nich prawdę, szczerą prawdę o tobie :) po postu kocham komentować twoje blogi ♥ jeszcze raz Uwielbiam Cię Wariatko ! ♥ 

Dziękuję wszystkim czytającym :) Jesteście niesamowite ♥

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 33




Wstałam o 7, poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Z kanapką i kawą poszłam do jadalni. Usiadłam do stołu, i jedząc patrzyłam za wielkie okno w pomieszczeniu. Westchnęłam głośno bo pogoda była kiepska, niestety padał deszcz. Po zjedzeniu poszłam do łazienki gdzie odbyłam poranne odświeżenie . W pokoju ubrałam szare rurki i czerwoną, za dużą bluzę. Włosy zostawiłam rozpuszczone i pomalowałam się. Spakowałam swoją torbę i zeszłam na dół. Ku mojemu zdziwieniu Louis już nie spał.
- A co ty tutaj robisz? Czemu nie śpisz? - uśmiechnęłam się lekko
- Spać mi się już nie chce.
- Aha, jak ja bym była tobą to jeszcze w łóżku bym grzecznie spała.
- A ty gdzie się wybierasz?
- Szkoła marchewko, szkoła. - westchnęłam
- Odprowadzić Cię?
- Nie trzeba. Zmokniesz. - zachichotałam
- No to Cię odprowadzę. - poruszył brwiami
- Ale Louis ja muszę już wychodzić, a za nim się ubierzesz to..
- No to pójdę w piżamie. - przerwał mi
- O nie, Louis proszę Cię. - zrobiłam ''facepalm''
- Będzie fajnie. - zaczął ubierać buty i kurtkę.
- Lou idioto !
- Nie marudź tylko ubieraj się. - ubierał mi kurtkę i buty
-Mogłabym tak codziennie. - zachichotałam
- Bierz torbę i idziemy. - uśmiechnął się
- No to chodźmy. - zarzuciłam torbę na ramię i założyłam kaptur.
Wyszliśmy z domu i nie obyło się bez śmiechów.
- Louis ! Proszę Cię ! - wybuchłam śmiechem gdy Louis wskakiwał w każdą napotkaną kałużę
- No co. - wyszczerzył się
- O nie zostaw mnie ! - krzyknęłam i zaczęłam biec
- Masz za swoje ! Z Louisa Tomlinsona nie można się śmiać ! - wrzucił mnie do kałuży
- Zabije Cię wariacie ! Jak ja wyglądam ! - krzyknęłam bo byłam cała mokra i do tego spodnie przetarły mi się gdy upadłam na kolana
- Jak zawsze pięknie – wyszczerzył się
- Już się zbliżamy do przystanku. - oznajmiłam
- Wiem.
- Fajnie wyglądasz. - zachichotałam
- Raczej moją piżama. - spojrzał na mnie
- No może. - zaśmiałam się
Rozmawialiśmy a raczej wygłupialiśmy się jeszcze tak za nim doszliśmy do przystanku.
- Pa. - uśmiechnęłam się do niego
- Cześć. - dał mi buziaka w policzek
Wsiadłam do autobusu i zajęłam wolne miejsce. Zaczęłam śmiać się jeszcze chwilę widząc oddalającego się zmokniętego Louisa. Włączyłam jeszcze muzykę na odtwarzaczu i w słuchawkach obserwowałam Londyńskie ulice.
W szkole skierowałam się po salę matematyki. Nienawidziłam tego przedmiotu. Weszliśmy do klasy i usiadłam w ostatnim rzędzie.
- No to długopisy na ławki i rozdaję testy. - oznajmiła nauczycielka
- Co jakie testy? - szturchnęłam siedzącego przede mną Davida
- Właśnie też nie wiem. - odpowiedział
Gdy test pojawił się na mojej ławce nerwowo długopisem stukałam o ławkę. Wszyscy mnie uciszali, lecz ja próbowałam skupić się na zadaniach. Nagle dostałam jakąś karteczką w ramię. Otworzyłam ją i rozejrzałam się po klasie. Była to wiadomość od Ashley no a kogo innego. Napisane było '' Co teraz romansik z Louisem? Harry Ci nie wystarcza? '' odpisałam jej '' Wiesz co? To nie twoja sprawa, i daj mi spokój'' rzuciłam w nią zgniecioną karteczką. Spojrzałam na nią a ta zrobiła do mnie głupią minę. Zignorowałam ją, bo nie będę przejmować się jakąś dziewczyną. Tak mijały lekcje, nie zdziwiłam się, że Harrego nie było w szkole, bo pewnie miał prywatne lekcje.
Po wyjściu ze szkoły od razu skierowałam się do autobusu. Wysiadłam na przystanku blisko domu Louisa. Weszłam do domu i w domu panowała cisza.
- Jest tu ktoś? - zapytałam ściągając buty
- Nie ma nikogo. - burknął Louis
- No to się zabawię. - zaśmiałam się
- Ale tak bez Louisa?! - krzyknął oburzony Lou wychodzący z kuchni
- Żartowałam.- uśmiechnęłam się. - Co na obiad?- zapytałam
- Nie ma. - oznajmił
- No to zaraz coś zrobię. Jak tam twoja piżama?
- Suszy się.
- To dobrze. - poszłam do swojego pokoju po suche ciuchy i weszłam do łazienki
- Louis ! - wydarłam się
- Co?
- Jajco ! Tu jest wszędzie mokro ! - krzyknęłam
- Naprawdę? - wleciał do łazienki
- Głuptasie, od kiedy mokre ciuchy suszy się na podłodze? - walnęłam go lekko w czoło
- No spadły..
- Jasne.
- No naprawdę, przysięgam.
- Powiedzmy, że Ci wierzę.
- No to ja posprzątam, posuń się. - oznajmił
- Nie Louis, tam są drzwi, wyjdź i zamknij je. Ja to posprzątam bo chce się przebrać. - powiedziałam srogo i pokazałam palcem na wyjście
- Dobrze Olu, nie gniewaj się. - wyszedł zakrywając głowę rękami
- Co ja z nim mam. - wymamrotałem
- Słyszałem ! - krzyknął Louis
- Nie podsłuchuj !
Zmyłam wodę z podłogi, powiesiłam moje i Louisa ciuchy na kaloryferze i przebrałam się. W miarę ogarnięta wyszłam z łazienki. Weszłam do kuchni gdzie stał Louis oparty o blat. Podeszłam do niego i przytuliłam.
- Przepraszam. - rzekłam
- Za co? -zaśmiał się
- Byłam dla ciebie taka niedobra. - wtuliłam się w niego
- Wybaczam. - uśmiechnął się a ja dałam mu buziaka w policzek
- No to bierzemy się do roboty.
- Ola nie chce mi się. - przytulał mnie nadal Louis
- No to co będziemy jedli? - zapytałam i spojrzałam mu w oczy
- Zamówmy pizzę.
- No dobra.
- Chodźmy po telefon.
- Louis chyba możesz mnie już puścić. - zaśmiałam się
- Nie opuszczę Cię na krok. - poszliśmy przytuleni po telefon
Louis zamówił pizzę w bardzo śmieszny sposób. Potem zaczęliśmy się drażnić nawzajem. W końcu uwolniłam się z uścisków Lou i zaczęłam uciekać po całym domu.
- I tak Cię złapię ! - krzyknął Louis wbiegając i potykając się o każdy schodek na górę
- Nie masz szans ! - zaśmiałam się i wleciałam do pokoju Lou
On pobiegł do mojego pokoju a ja z hukiem wybiegłam z jego pokoju.
- Ola nie masz co uciekać, i tak Cię dopadnę. - mówił zdyszany
- Zmęczyłeś się? - zaczęłam się głośno śmiać stojąc za kanapą
- Mam Cię ! - krzyknął uradowany przeskakując przez oparcie kanapy i łapiąc mnie
- Wygrałeś. - oznajmiłam a on zaczął mnie łaskotać. Nawet mnie nie dotknął a już opętał mnie głośny śmiech. Gdy nasze twarze były bardzo blisko siebie usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- Kto to? - wymamrotałam gdy Lou był nade mną
- Nie wiem. - wstał i poszedł otworzyć
- Cześć ! - krzyknęli chórem pozostali członkowie One Direction
Podeszłam do każdego i przytuliłam, Harrego również, ale beż żadnego uczucia, po prostu nie chciałam aby chłopcy zorientowali się , że nie jesteśmy razem.
- Co robimy? - zapytał Zayn
- Zaraz będzie pizza. - oznajmił Louis
- Super ! - krzyknął uradowany Niall
- Gdybym wiedział to byśmy zamówili trzy a nie jedną. - zaśmiał się Lou
- Damy radę. - uśmiechnął się Harry spoglądając na mnie
Usiadłam na fotelu i obserwowałam wariujących chłopców. Zadzwonił dzwonek do drzwi i w tym samym momencie wraz z Louisem stanęliśmy na proste nogi i zaśmialiśmy się.
- Ja pójdę, siedź. - oznajmił Lou a ja zrobiłam jak powiedział
- Mmm mamy pizzę. - położył na stole
- Otwieraj szybciej ! Zaraz nie wytrzymam ! - oblizał się Horanek
- W sumie to ja też jestem głodny. - uśmiechnął się Liam
Wszyscy rzucili się na posiłek, ja postanowiłam poczekać, aż ten tłum się zmniejszy. Gdy podeszłam do Pudełka zobaczyłam tam tylko sosy.
- No dzięki. - burknęłam
- Niall oddaj jej kawałek. - zaśmiał się Zayn
- Moje! - krzyknął zasłaniając talerz
- Weź moją. - oznajmił Lou
- Nie, jedz. Pójdę sobie coś zrobić. - poszłam w stronę kuchni
- Ola ! Doba weź ten kawałek, przepraszam zabrałem Ci go. - powiedział blondasek
- Dziękuję bardzo. - wzięłam kawałek i zajadałam się.
Gdy zjedliśmy włączyliśmy jakiś film. Był on trochę nudzący i Niall wyłączył go. Chłopacy chcieli zagrać w prawda czy wyzwanie. Wszyscy się zgodzili.
- Ola prawda czy wyzwanie? - zapytał Liam
- Wyzwanie.
- Pocałuj Harrego, sory, że takie banalne ale nie wiem co wymyślić.
- A mogę jednak prawdę? - zmieniłam decyzję a 4/5 1D spojrzeli na mnie ze zdziwieniem
- Ej czy my o czymś nie wiemy? - zapytali chórem
- Przepraszam na chwilę.- powiedziałam i poszłam do swojego pokoju
Usiadłam pod drzwiami i uchyliłam je lekko. Słyszałam, że Harry opowiada im o całym zdarzeniu. Po policzku spłynęła mi jedna łza. Wstałam i gdy usłyszałam, że Hazza skończył, zeszłam na dół. Nie spojrzałam na nich, tylko od razu weszłam do kuchni. Czekałam aż woda w czajniku zagotuje się i wyglądałam przez okno.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał Louis zamykający drzwi
- A czym tu się chwalić. - powiedziałam smutno
- Ej będzie dobrze. - przytulił mnie
- Pogodziłeś się z Harrym? - zapytałam
- Tak.
- To dobrze. - odparłam i obróciłam się aby zalać sobie kawę. - Chcesz też? - zapytałam po chwili
- Nie dziękuję. Jutro mamy audycje w radiu, idziesz z nami?
- Muszę iść do szkoły. - powiedziałam
- Ale ona jest po szkole.
- Może. - uśmiechnęłam się
- Chodź do chłopaków. - oznajmił
Weszliśmy do salonu i na sobie czułam ciągle wzrok Harrego.
- Harry dlaczego nie było Cię w szkole?
- Mam prywatne lekcje.
- Tak myślałam.
- A coś się stało?
- Nic, nic. Po prostu Ashle..
- Nie mówmy o niej. - przerwał mi
- Dobrze. - wbiłam wzrok w kawę i mieszałam ją palcem
- Dobra na mnie już pora. - oznajmił Niall
- Na mnie też. - rzekł Liam a zaraz dołączyli się jeszcze Zayn i Harry.
Pożegnałam się z nimi i poszłam posprzątać w salonie.
- Zostaw ja posprzątam muszę Ci się odwdzięczyć. - zaśmiał się Louis
- Nie. - powiedziałam i wzięłam puste pudełko po pizzy do rąk
- Przestań. - wyrwał mi je Louis
- No Louis nie jestem małym dzieckiem.
- Owszem jesteś. - poruszył brawiami
- Nie prawda !
- Prawda maluszku !
- Nie ! - stanęłam na kanapie. - I co ?! Jestem wyższa. - zaśmiałam się
- Oj naprawdę dużo. - wziął mnie na ręce
- Puszczaj ! Kręgosłup sobie połamiesz. - powiedziałam
- Niby czym.?
- Moim ciężarem.
- Jesteś leciutka. - ucałował mnie w czoło
- A ty słodki. - zarumieniałam się
- Kocham Cię. - powiedział a na mojej twarzy pojawiły się jeszcze większe rumieńce
- Jestem już czerwona jak burak. - zasłoniłam dłońmi moje policzki
Louis usiadł na kanapie a ja siedziałam na jego kolanach.
- Już późno. Idę się umyć. - Wstałam
- Siadaj. - trzymał mój nadgarstek
- Louis daj mi się umyć.
- Po co masz się myć? Nie śmierdzisz. - zaśmiał się
- A to, że ty nie śmierdzisz znaczy, że się nie myjesz? - zatkałam nos
- Myje się ! - krzyknął
- No właśnie.
Uciekłam do łazienki gdzie umyłam się i przebrałam w piżamę. Nie wzięłam swojej w pokoju, a w szafce znalazłam tylko piżamę Louisa więc założyłam ją.
- Fajnie wyglądasz. - zaśmiał się
- Ciągle tu stałeś? - szturchnęłam go
- Tak. - uśmiechnął się
- A dasz mi spać?
- Nie.
- Louis ! Posuń się ! - próbowałam go odepchnąć bo stał w wejściu do mojego pokoju
- No dobrze. - przepuścił mnie
- Dziękuję. - weszłam zadowolona do pokoju
- Bój się ! - zaśmiał się jak głupi
- Czego? - zapytałam obracając się koło łóżka w jego stronę
- Tego ! - rzucił się na mnie i zaczął gilgotać.
Maltretował mnie tak jakieś 10 minut.
- Lou dość ! - śmiałam się jeszcze odpychając go nogami
- Dam ci spokój. - uśmiechnął się
- To dobrze. -opuściłam nogi a Louis wylądował na mnie
- Ała ! To bolało !
- Nie narzekaj, nie jestem taki ciężki.
- No nie jesteś, no ale nie ważne.
- Olu. - odgarnął moje włosy z czoła
- Słucham Cię.
- Kocham Cię. - pocałował mnie, pierwszy raz odwzajemniłam pocałunek.
Gdy oderwaliśmy się od siebie uśmiechnęliśmy się.
- Dobranoc. - powiedział i wyszedł z pokoju
- Dobranoc. - wymamrotałam.
Leżałam w łóżku i nie mogłam uwierzyć w to, że ja może naprawdę czuję coś do Louisa. Z rozmyśleń wyrwał mnie sms o treści '' śpisz? '' był od Lou, odpisałam '' Nie, a ty czemu nie śpisz?'' , uzyskałam odpowiedź ''Myślę o tobie.'' , zaśmiałam się i napisałam '' śpij głupolu'' z uśmiechem na twarzy zasnęłam.

_______________
A taki jakiś pisany z niedzieli na poniedziałek :D  Jejku ! Jesteście niesamowite ! ♥ Kocham was !<3 prawie 5500 wyświetleń? ;o  nie wierzę ! :* 

piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 32




Obudziłam się około godziny 8. W piżamie zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie herbatę. Z kubkiem napoju wróciłam do pokoju i usiadłam na dużym parapecie. Popijając gorącą herbatę obserwowałam przez okno zabieganych ludzi. Spojrzałam na niebo i w pewnym momencie napłynęły do oczu mi łzy. Usłyszałam pukani do drzwi, więc szybko wytarłam policzki mokre od łez.
- Kto tam? - zapytałam po cichu
- Louis. - odpowiedział
- Wejdź. - oznajmiłam
- Usłyszałem, że już nie śpisz, więc do ciebie przyszedłem. - uśmiechnął się
- Miło mi. - kąciki ust uniosły mi się w lekki uśmiech
- Ola, płakałaś. - przytrzymał mój podbródek Lou
- Nie, coś ci się wydaje.- opuściłam wzrok do środka kubka
- Ślepy nie jestem. - powiedział
- A może jednak ? - zachichotałam po cichu
- Co powiedziałaś? - burknął
- Nic, nic. - zaśmiałam się
- Co masz zamiar dzisiaj robić marcheweczko? - zapytał
- Siedzieć w domu. - odpowiedziałam
- Nie ma mowy, co za odpowiedź w ogóle - oznajmił
- Pytasz to ja odpowiadam. I dzisiaj nie wyciągniesz mnie z domu. - spojrzałam z wrogością w oczach
- Ola, bez agresji. - podniósł ręce do góry
- Wiesz co? - uśmiechnęłam się cwaniacko
- Co?
- Możesz zrobić mi jeszcze herbatę. - poruszyłam brwiami i wychyliłam kubek w jego stronę
- Co ja służący ? - pytał
- Może. Proszę. - uśmiechnęłam się
- Dobrze, ale co z tego będę miał?
- No wiesz! Za głupie picie coś chcesz? - burknęłam
- A jak myślisz, nic za damo królewno. - zaśmiał się
- Łaski bez. Zrobię sobie sama. - wyrwałam kubek z jego dłoni
- Czekaj ! -krzyknął gdy wychodziłam z pokoju
- Czego? - zapytałam udając obrażoną
- Nie umiesz udawać. - zaczął się śmiać
- Ale ja się nap..- nie dokończyłam bo Louis lekko musnął moje usta
- Nie Louis, nie możemy. Przepraszam, ale ja jestem z Harrym. - odepchnęłam go lekko i moja ręka została na jego torsie
- Nie przepraszaj, ja powinienem Cię przeprosić. To przeze mnie są te ciągłe kłótnie. - odsunął się ode mnie
- No to ja pójdę zrobić tą herbatę, chcesz też ? - zapytałam jakby nigdy nic
- Nie, dziękuję.- oznajmił i wszedł do swojego pokoju
Stałam w kuchni oparta o blat. Zastanawiałam się czy naprawdę czuję coś do Harrego, bo szczerze mówiąc nie było już między nami takiej chemii jak kiedyś. Niestety, ale czułam, ze ta miłość powoli wygasa. Nie mogłam zapomnieć słów wypowiedzianych przez loczka. W moim sercu nie było miejsca na szczęście. Co do Louisa.. na razie na pytania na ten temat nie chciałam się wypowiadać, bo sama nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Z rozmyśleń wyrwała mnie para wydobywająca się z czajnika. W jednej chwili straciłam ochotę na herbatę, a na swoich wargach nadal czułam smak ust Louisa. Zrezygnowana ruszyłam w stronę swojego pokoju. Przed drzwiami Lou zatrzymałam się na chwilę i miałam ochotę do niego wejść, lecz po krótkim zastanowieniu weszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i bezczynnie wpatrywałam się w zdjęcia wiszące na ścianie. Kręciłam się z kąta w kąt. Rzuciłam się na duży fotel i zza niego wyciągnęłam swojego laptopa. Przejrzałam parę witryn i nie chcący w nowej karcie otworzyła mi się nowa strona. Kliknęłam na nią i wyskoczył mi twitter. Tyle o tym mówili, więc powiedziałam sobie czemu nie, i założyłam konto. Poszperałam trochę folderów na moim pulpicie w poszukiwaniu jakiegoś mojego w miarę normalnego zdjęcia. Po krótkim dylemacie wybrałam i wstawiłam jako moją miniaturkę i wpisałam trochę tekstu o sobie. Na tt poszukałam chłopaków i '' obserwowałam'' ich. Po dosłownie około 20 minutach miałam już 2000 obserwujących. Trochę się zdziwiłam, bo w sumie nie wiedziałam o co chodzi, należałam do osób które myślą wolniej. Weszłam w stronę główną i zobaczyłam, że Louis dodał tweeta o Harrym, w stylu '' nie pisz tak o Oli'' . Nie zastanawiając się dłużej weszłam na profil Harolda. Przeczytałam jego tweety i zrobiło mi się aż słabo. Rzeczy jakie o mnie wypisywał nie były normalne, ponieważ był moim chłopakiem, i mimo tego na stronie publicznej pisał, że nam się nie układa, napisał o wczorajszym zdarzeniu i najgorsze było to, że się mną nie przejmował, bo nie interesowało go to co sobie zrobię. Weszłam na mój profil i na mojej tablicy było pełno wiadomości do mnie, jaka to ja jestem. Dziewczyny zaczęły mnie wyzywać, groziły mi nawet śmiercią, i nie chciały żebym raniła Harrego oraz Louisa. Była także garstka dziewcząt, które były po mojej stronie i broniły mnie. Wstałam z fotela i poszłam po walizkę do mojej szafy. Narobiłam trochę hałasu, bo zaklinowała się.
- Ola, co ty robisz?! - krzyknął Louis wbiegający do pokoju
- Pakuje się. - oznajmiłam ze łzami w oczach
- Nie ! Zostaw te rzeczy. - podszedł do mnie i wyciągał ciuchy z walizki
Chwilę się z nim poszarpałam zabierając moje rzeczy z jego rąk.
- Czemu to robisz? - zapytał
- Widziałeś twittera Harrego, więc powinieneś wiedzieć dlaczego. - oznajmiłam
- Ola. - przytulił mnie. - Harry to zwykły drań. - powiedział
- Louis, ja już chyba do niego nic nie czuje.- wtuliłam się w niego i popłakałam
- Musisz z nim porozmawiać.
- Nie, na pewno nie teraz.
- Nie będziesz miała wyjścia, nie mówię, że teraz ale będziesz musiała to zrobić.
- Wiem.
- A teraz nie płacz. - dał mi buziaka w czółko
- Lou dziękuję Ci, że pomagasz mi w takich chwilach
- Na mnie zawsze możesz liczyć, a fankami się nie przejmuj.
- Groziły mi śmiercią. - oznajmiłam
- Ja im pokażę. - zaśmiał się
Rozmawialiśmy tak jeszcze wtuleni w siebie na podłodze gdzieś godzinę.
- Idziemy się gdzieś przejść? - zaproponował
- Nie mam ochoty. - oznajmiłam
- Proszę, zrób to dla mnie. Nie marnujmy takiej ładnej pogody.
- No dobrze, zrobię to dla ciebie. - powiedziałam po cichu
- No to ubieraj się. - uśmiechnął się
- Lou ale chyba najpierw powinieneś wyjść.
- No ok.
Zaśmiałam się pod nosem i wstałam z podłogi. Z szafy wyciągnęłam i ubrałam granatowe rurki oraz białą luźną bluzkę. Włosy pokręciłam i pomalowałam się. Chwyciłam czarną, małą torebkę i zeszłam na dół.
- Pięknie wyglądasz. - oznajmił Louis
- Marchewko nie przesadzaj , wyglądam tak codziennie.
- No właśnie, bo zawsze wyglądasz ślicznie.
- Louis nie słodź mi. - zaśmiałam się
- To tylko czysta prawda.
- Idziemy? - zmieniłam temat
- Tak.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę miasta. Gdy byliśmy już na zatłoczonych ulicach Londynu, fotoreporterzy dopadli Louisa. Udzielał krótkich wywiadów i był fotografowany. Ja natomiast oglądałam wystawy sklepowe. Podeszła do mnie grupka dziewcząt w wieku około 14-16 lat.
- Jeśli zrobisz krzywdę Harremu lub Louisowy to nie podarujemy Ci.
- Ej dziewczyny spokojnie. - uspokajałam je
- Nie będziemy spokojne, jeżeli któryś jeszcze raz będzie przez ciebie smutny to będzie z tobą źle.- pogroziła mi z tego co mi się wydawało najstarsza z nich
- Co tu się dzieje? - zapytał Louis podchodzący do mnie
- Twoje fanki. - burknęłam
- Możemy z tobą zdjęcie? - zachichotały jak słodkie idiotki
- Pewnie. - uśmiechnął się i oddalił ode mnie
Czekałam na niego siedząc na jednej z ławek. Rozglądałam się i obserwowałam ludzi. Myślałam o Harrym, postanowiłam, że pójdę dziś do niego i porozmawiam z nim na spokojnie.
- Chodźmy dalej. - wyciągnął swoją dłoń Louis w moją stronę
- Tak, tak chodźmy. - chwyciłam ją aby wstać, ale zaraz pościłam
- O czym tak myślisz? - zapytał
- O wszystkim i o niczym.
- Czyli?
- O tym co powiedziały mi tamte dziewczyny.
- Co gadały? - spoważniał
- Groziły mi.
- Ej niunia nie przejmuj się nimi, one po prostu nie są normalne, nie martw się wygrane im to. - zaśmiał się i mnie objął
- Louis
- Słucham.
- Postanowiłam i pójdę dziś do Harrego.
- Jesteś pewna?
- Tak.
- No dobrze, ale tym razem po ciebie przyjdę.
- Nie Lou. Nie przychodź.
- Nie ma Nie !
- Jest. - zaśmiałam się
- Cicho. - zasłonił moje usta. - Nie ma.
- Ale Louis ja będę chciała pobyć sama. - powiedziałam ściągając jego dłoń
- Zastanowię się.
Spacerowaliśmy tak jeszcze dobre dwie godziny, i wróciliśmy do domu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizję.
- Co oglądasz? - zapytał Louis
- Serial.
- Chcesz coś do jedzenia?
- Cicho, przeszkadzasz mi.
- No ej. - skrzywił się. - Dzięki za taką odpowiedź, zrobię tylko sobie. - wstał z fotela
- Dobra, dobra. Zaraz zakleję Ci tą buźkę taśmą.
- Ola ! - krzyknął oburzony
- Louis ! Co chcesz?! - odkrzyknęłam
- Przytul mnie. - powiedział niewinnie w wejściu do kuchni
- Haha oj Lou! - podbiegłam do niego i mocno przytuliłam
- Słodka jesteś.
- Ej ! - szturchnęłam go w ramię
- Za co to?
- Znowu mi słodzisz. - spojrzałam mu w oczy
- No bo tobie inaczej się nie da. Życie bez ciebie nie miało by sensu .
- Dałbyś radę, jestem nikim.
- Nie prawda, jesteś wyjątkową osobą w moim życiu.
- No to ja już będę szła. Pa. - dałam mu niepewnie buziaka w policzek
- Cześć, i zadzwoń do mnie jak już skończycie rozmowę.
Nie odpowiedziałam, tylko ubrałam się i wyszłam. Po około godzinie stałam już przed domem Harrego. Westchnęłam głośno i zapukałam do drzwi. Otworzyła mi mama Harrego.
- Dzień dobry, czy jest Harry?
- Tak, wjedź.
- Dziękuję.
Weszłam do domu i zobaczyłam Harrego siedzącego na kanapie i oglądającego teleturniej. Gdy szłam po cichu w jego stronę jego mama zaczęła mówić.
- Harry masz gościa. - powiedziała ,ja stanęłam a Harry obrócił się
- Cześć Harry. - powiedziałam niepewnie
- Cześć. Po co przyszłaś? - zapytał
- Chciałabym porozmawiać. - odpowiedziałam
- Dobrze, chodźmy do mojego pokoju. - i skierowaliśmy się w stronę schodów
- Wchodź. - otworzył drzwi od pokoju i przepuścił mnie
Usiadłam na łóżku a Harry naprzeciwko mnie. Siedzieliśmy w ciszy i rozglądaliśmy się po pokoju. Na jego nocnej półce zauważyłam nasze wspólne zdjęcie. Chwyciłam je i spojrzałam na Harolda.
- Miałem je wyrzucić. Zapomniałem. - oznajmił a w moim oczach pojawiły się łzy
- Dlaczego? - zapytałam po cichu
- Olu.. - jąkał się
- Czemu pisałeś na twitterze rzeczy które dotyczą tylko nas, przecież to nasze prywatne sprawy, że nam się nie układa. - łza poleciała mi po policzku
- Ola wysłuchaj mnie. - wytarł mój policzek
- Słucham Cię.
- Z tym twitterem to było tak, ja nie radziłem sobie z tym, było mi ciężko. Smutek wypełniał moje serce. Wiedziałem, że mam wsparcie u fanek.
- Harry one grożą mi nawet na ulicy. - przerwałam mu
- Wiem, i nie chcę żeby tak było. Przez dłuższy czas nie układa nam się najlepiej, te ciągłe kłótnie, zdrady i brak zaufania mówią same za siebie.
- Harry chyba nie chcesz przez to powie..
- Tak Olu, myślę że tak będzie najlepiej dla nas obojga – przerwał mi
- Harry. - popłakałam się
- Proszę nie płacz. Nie chcę żebyś przeze mnie cierpiała, nie zasługujesz na to. - przytulił mnie
- Nie chcę żeby przeze mnie rozpadło się One Direction, chcę abyś pogodził się z Louisem, i wiem, że nie jestem idealna i nie zasługuje na ciebie. Znajdziesz sobie dziewczynę z którą będzie Ci dobrze. - oznajmiłam i wtuliłam się w niego ostatni raz
- Dobrze, pogodzę się z nim. A my nie urywajmy kontaktu, już nie kocham Cię tak bardzo jak kiedyś, teraz odczuwam do ciebie tylko przyjaźń. Przepraszam.
- Chciałam aby ta rozmowa się tak potoczyła, nie chciałam abyśmy na siebie krzyczeli. Ja również Cię przepraszam i powinnam już iść.
- Dobrze.
Zeszliśmy na dół i chciałam już wyjść, ale loczek zaczął mówić.
- Ola jeszcze raz Cię przepraszam. - oznajmił
- Dobra, daruj sobie. - odpowiedziałam i Harry chciał mi dać buziaka w policzek ale ja odsunęłam się i podałam mu dłoń.
- Cześć. - wymamrotałam i wyszłam
Szłam przed siebie i płakałam, trafiłam do parku w którym zawsze przesiadywałam. Usiadłam na jednej z ławek i wpatrywałam się w trawę. Nagle dosiadł się do mnie jakiś chłopak.
- Hej. - powiedział i ten głos był znajomy
- David co ty tu robisz? - zapytałam
- Codziennie tu przychodzę. - oznajmił
- Sory, że wczoraj Cię tak potraktowałam.
- Nic się nie stało.
- Tak mi głupio.
- Ola ty płakałaś. - powiedział
- Niestety.
- Kto Ci to zrobił ? Zabije tego kogoś.
- David spokojnie, zostaw tego kogoś w spokoju.
- Nikt nie będzie Cię krzywdził.
- Jest wszystko ok.
- Właśnie widzę. Czekaj masz tu coś. - podniósł mój podbródek i pocałował. Od razu się oderwałam
- Co ty do cholery robisz?! - krzyknęłam i strzeliłam go w policzek
- Przepraszam, od dawna mi się podobasz, bałem się Ci to powiedzieć.
- David nie obraź się, ja już pójdę. - powiedziałam i poszłam szybkim krokiem do domu.
Weszłam do domu i usiadłam w salonie.
- Co to miało znaczyć? - zapytał Louis
- Ale co?
- Nie zadzwoniłaś.
- Zapomniałam.
- Jak rozmowa z Harrym?
- Nie ważne. - poszłam do swojego pokoju
Leżałam bezczynnie na łóżku. Cały wieczór przesiedziałam w pokoju. Nawet Louis do mnie nie przyszedł, co mnie bardzo zdziwiło, lecz znając go chciał dać mi pobyć samej. Dopiero około godziny 2 w nocy zasnęłam.


_____________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam ale brak weny. :c Co do rozdziału musiałam ich rozdzielić, niestety, ale od samego początku miałam taki plan. :(   Dziękuję za te wszystkie pozytywne komentarze ♥ Niesamowite jesteście ! :) Przy zakładaniu tego bloga, myślałam, że czytać będą go tylko moje bliskie koleżanki, lecz okazało się, że jesteście i wy ♥ Bardzo wam dziękuję ! ♥♥

 

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 31




Przetarłam oczy i usłyszałam, że ktoś chodzi po domu. Przeciągnęłam się i w zielonych skarpetkach w marchewki, na palcach skradałam się do kuchni. Otworzyłam drzwi niczym ninja. To co tam ujrzałam, a raczej kogo wywołało u mnie szeroki uśmiech. Podeszłam bliżej i zasłoniłam mu oczy.
- Ola wiem, że to ty. - powiedział
- Skąd wiedziałeś. - posmutniałam
- Wszędzie poznam te delikatne dłonie. - zaśmiał się Louis i odwrócił w moją stronę
- Nawet nie wiesz jak tęskniłam ! - przytuliłam go
- Ja tęskniłem bardziej. - odwzajemnił uścisk
- A gdzie pozostali przystojniacy? - zapytałam
- U siebie. - odpowiedział
- Co z Harrym? W ogóle się do mnie nie odezwał. - spojrzałam mu w oczy
- Musisz z nim porozmawiać, mi niestety się nie udało. - oznajmił
- Biedaczek mój.- westchnęłam
- Gustowne skarpetki. - wyszczerzył się Lou
- Wiem. - zaśmiałam się spoglądając na nie
- Co chcesz na śniadanko? - zapytał
- Ty idź lepiej spać, bo jesteś pewnie zmęczony po podróży. - poklepałam jego ramię
- No ale ja się stęskniłem ! I chcę ten stracony czas wykorzystać. - zrobił smutną minę
- Oj idź Lou, masz dużo czasu. Jak nie pójdziesz sam to Cię zaprowadzę na siłę. - zaśmiałam się cwaniacko
- A wiesz, że zapomniałem gdzie jest mój pokój? - poruszył brwiami
- Louis ! - szturchnęłam go
- No co, chciałem żebyś mnie zaprowadziła. - poszedł zrezygnowany w stronę schodów
- No ok ! - krzyknęłam z entuzjazmem i złapałam go za rękę i ruszyliśmy w stronę jego pokoju
- I teraz spać. - wyszczerzyłam się i pokazałam palcem na łóżko
- Dobrze, dobrze nie złość się. - powiedział
- Oj Lou. - uśmiechnęłam się lekko
- Dziękuję, teraz możesz wyjść. - oznajmił
- Pff ! - wyszłam i trzasnęłam drzwiami
- Ola ! Czekaj ! - krzyknął i wybiegł z pokoju
- Słucham. - odwróciłam się na pięcie udając obrażoną
- I tak Cię kocham. - powiedział i dał mi buziaka w policzek
- Fajnie, fajnie ale idź już spać. - popchnęłam go.
Gdy Tomlinson spał, wzięłam prysznic, ubrałam jasne rurki i czarną luźną bluzkę, pomalowałam i uczesałam się. Zbiegłam uradowana do kuchni i zrobiłam sobie kawę. Popijając ją usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor, po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Szybkim krokiem poszłam je otworzyć.
- A pyszczki moje ! - uśmiechnęłam się i przytuliłam każdego po kolei
- Cześć! - powiedzieli uradowani pozostali trzej członkowie One Direction
- Wchodźcie. - pokazałam ręką. - A gdzie Harry? - zapytałam wychylając i rozglądając się za drzwi.
- Nie chciał przyjść. - oznajmił Niall
- Aha. A gdzie teraz jest? - zapytałam
- Z rodziną u siebie w domu. - powiedział Zayn
- Muszę do niego jechać. - wymamrotałam zakładając buty.
- Co tam mówisz? - zapytał skrzywiony Liam
- Nic, nic. Może zachowam się teraz trochę nie gościnnie, no ale muszę wyjść. Przepraszam i jak obudzi się Louis to powiedźcie mu, że za niedługo powinnam wrócić. - powiedziałam. - W sumie to już możecie go obudzić. Koniec tego dobrego. - powiedziałam pod nosem
- Poradzimy sobie. Mam nadzieję, że jest jedzenie. - oznajmił Niall
- Dla ciebie zawsze.- uśmiechnęłam się, chwyciłam płaszczyk w rękę i wyszłam z domu.
Skierowałam się w stronę postoju taksówek który był dosłownie dwie minuty drogi od domu Louisa. Wsiadłam do jednej i kierowca zawiózł mnie pod dom Harrego.
Stanęłam przed wielkim domem i wzięłam głęboki wdech.
- Ola dasz radę, raz się żyje. - powtarzałam pod nosem i zapukałam
- Dzień dobry, czy jest Harry? - zapytałam jego mamy
- Dzień dobry, tak jest, ale nie wiem czy ma ochoty na rozmowy Olu. - powiedziała
- Proszę mnie wpuścić, to dla mnie bardzo ważne. - oznajmiłam
- Wejdź. - uśmiechnęła się kobieta.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko i w pomieszczeniu zdjęłam buty i skierowałam do schodów.
W połowie drogi do pokoju Harrego brzuch ścisnął mnie z całej siły, aż musiałam na chwilę się zatrzymać i podparłam się ściany. Po chwili ból odpuścił i poszłam dalej. Stanęłam przed pokojem loczka i niepewnie zapukałam do drzwi.
- Kto tam? - zapytał Harry
- Ola, mogę wejść?
- Wejdź. - powiedział
Weszłam do pokoju z opuszczoną głową, powoli zamknęłam drzwi i niewinnie spojrzałam na mojego chłopaka który siedział na łóżku i wpatrywał się w ścianę. Weszłam powoli na duże łóżko i uklękłam obok Harrego. Mój wzrok wylądował na twarzy zapatrzonego chłopaka. Delikatnie odgarnęłam kosmyk jego włosów z czoła i niepewnie przytuliłam go. Nie odepchnął mnie, wręcz przeciwnie wtulił się we mnie.
- Olu jak mogłaś. - spojrzał w moje oczy
- Przepraszam.- spuściłam wzrok i poprawiłam jego koszulkę.
- Spójrz na mnie. - powiedział i podniósł mój podbródek. - Proszę wytłumacz mi to.
- Harry, to było tak. - jąkałam się - Byliśmy wtedy w Polsce, i poszłam z Louisem do sklepu po picie, no ale mniejsza z tym. I jak wracaliśmy do poszliśmy na około, dlatego tak długo nas nie było. I wtedy Lou zatrzymał się i mnie – zatrzymałam się bo strasznie rozbolał mnie brzuch
- Coś się stało? - zapytał Harry patrząc zmartwiony na mnie
- Nie nic mi nie jest, to ze zdenerwowania. - oznajmiłam
- A więc kontynuuj. - położył swoją dłoń na moim ramieniu
- I wtedy mnie pocałował. - oznajmiłam i loczek zsunął swoją rękę
- Dlaczego nie zaprotestowałaś? Czemu nie powiedziałaś że nie możesz? Zapomniałaś o mnie ?! - krzyknął
- Harry zrozum, to działo się tak szybko. Nie, nie zapomniałam o tobie bo Cię strasznie kocham – oznajmiam
- Gdybyś mnie kochała nie zrobiłabyś mi tego !
- Zastanów się co mówisz ! - krzyknęłam
- Dobrze wiem co mówię !
- Nie wydaje mi się, to samo mogłabym powiedzieć o tobie ! Zdradziłeś mnie dwa razy ! I proszę poczuj się teraz jak ja ! - wykrzyczałam mu prosto w twarz
- Dobra daruj sobie i wyjdź!
- Uspokój się. - powiedziałam
- Proszę wyjdź. - oznajmił a do moich oczu napłynęły łzy
- Dobrze wyjdę, ale nie zdziw się jak mnie już nigdy nie zobaczysz. - powiedziałam otwierając drzwi
- Zaraz, co ty masz na myśli?! Co ty chcesz sobie zrobić? - zapytał
- Sory, nie powinno Cię to interesować, bo nie mamy do siebie zaufania. - trzasnęłam drzwiami i zbiegłam po schodach, w salonie siedziała mama Harrego i spojrzała na mnie trochę zdziwiona.
- Ola czekaj ! - krzyknął Harry zbiegający po schodach
- Nie idź za mną. - oznajmiłam i wyszłam z domu
Biegłam prosto przed siebie, słyszałam, że za mną biegnie Harry.
- Daruj sobie ! - krzyknęłam
- Nie !
- Harry do cholery nie biegnij za mną ! Zostaw mnie w spokoju ! - wykrzyczałam zdyszana
- Dobrze nie będę Cię gonił, może tam będzie Ci lepiej. - zatrzymał się i pokazał na niebo
W momencie w którym wypowiedział słowa '' Może tam będzie Ci lepiej '' odwróciła się akurat w jego stronę. Popłakałam się i patrzyłam na biegnącego w innym kierunku loczka. Upadłam na ziemię i płakałam jeszcze bardziej. Klęczałam tak około 10 minut. Podszedł do mnie David, czyli mój kolega z klasy.
- O rany Ola ! Co się stało? - pomógł mi wstać
- Nie ważne. - oznajmiłam
- Powiedz, będzie Ci lżej. - przytulił mnie
- Nie David, przepraszam ale muszę już iść. - powiedziałam
- Może Cię odprowadzić. ? - zapytał chłopak
- Nie. Pa. - wymamrotałam i poszłam w stronę parku w którym zawsze przesiadywałam gdy miałam jakiś problem.
- Po prostu pięknie. - burknęłam gdy zaczął padać deszcz. Poczułam wibracje w mojej kieszeni i zobaczyłam, że dzwoni Louis.
- Gdzie ty jesteś? - zapytał
- Louis ja.. - powiedziałam zapłakanym i zachrypniętym głosem
- Boże Ola ! Co Ci się stało ?! - krzyknął przejęty do słuchawki.
- Louis nie krzycz. Ja.. Lou nie szukaj mnie. - powiedziałam cicho i rozłączyłam się
Usiadłam pod drzewem i po głowie chodziły mi ciągle te pięć słów wypowiedziane przez Harrego. Spojrzałam na telefon i akurat dzwonił loczek.
- Ola ! Nie daruje sobie, jak sobie coś zrobisz ! Nie powinienem tak mówić, zachowałem się jak dupek. Teraz do mnie dotarło, że ja Ciebie zraniłem i to bardziej. Przepraszam. - powiedział do słuchawki
- Zostawcie mnie wszyscy w spokoju, Harry a jak miałeś racje? Może jednak tam na górze będzie o wiele lepiej. - oznajmiłam po cichu
- Olu proszę nie mów tak. Kochanie gdzie jesteś? - zapytał
- No proszę, nagle kochanie. Harry nie szukaj mnie, wy wszyscy mnie nie szukajcie. - wymamrotałam
- Ola powiedz proszę Cię.
- Nie. - rozłączyłam się
Siedziałam tak jeszcze dopóki zrobiło się ciemno, byłam już cała mokra. Zajrzałam do mojej torby i wyciągnęłam z niej bluzę Harrego, nie miałam pojęcia skąd ona się tam wzięła ale nie zastanawiałam się długo tylko zdjęłam płaszczyk i założyłam ciepłą bluzę. Usłyszałam kroki od mojej prawej strony. Przestraszyłam się trochę i czym prędzej wstałam, założyłam kaptur na głowę i szybkim krokiem ruszyłam w stronę najbliższej kawiarenki. Z moich podejrzeń to osoba idąca za mną przyśpieszyła kroku więc ja zaczęłam biec. Mężczyzna za mną nie wyglądał na młodego chłopaka, był starszy. Serce waliło mi jak oszalałe. Wpadłam szybko do kawiarenki, ale okazało się jak byłam już w środku, że zamykają.
- Proszę,niech pan to dla mnie zrobi i jeszcze nie zamyka. - prosiłam
- Dlaczego? Czy coś się stało? - zapytał
- Tak, szedł za mną jakiś starszy mężczyzna i się przestraszyłam . Właśnie tu wszedł.- schowałam się za dość przystojnego kelnera
- Ale to mój szef. Pewnie śpieszył się bo właśnie zamykamy. - zaśmiał się
- O rany, naprawdę? Tak mi głupio. Przepraszam. - zaczerwieniłam się.
- Nic nie szkodzi. - uśmiechnął się
- Do widzenia . - powiedziałam
- Czekaj, podwieźć Cię gdzieś? Właśnie wychodzę. - zaproponował
- Nie dziękuję. Muszę pobyć sama. - oznajmiłam i wyszłam z lokalu.
Zbliżała się godzina 4 w nocy. A ja nadal błąkałam się po ulicach Londynu. Czułam strach, bo nigdy nie wiadomo kogo można spotkać po drodze. Postanowiłam wrócić do domu. Chciałam zadzwonić po taksówkę, bo opadałam już z sił, ale mój telefon się rozładował i byłam skazana dojść sama.
W domu byłam po 30 minutach. Otworzyłam powoli drzwi i tak samo je zamknęłam.
- Ola ! Nic Ci nie jest?! Gdzieś ty była ! - krzyknął Louis
- Czemu nie śpisz? - zapytałam
- Umierałem z przerażenia. - oznajmił
- No i po co się tak martwiłeś, przecież jak to powiedział Harry byłoby lepiej gdybym była w niebie. - powiedziałam i łzy spłynęły mi po policzkach
- Nie przejmuj się nim, to kretyn. - przytulił mnie
- Louis opadam z sił. - wtuliłam się w niego
- Już się robi. - uśmiechnął się i wziął mnie na ręce
- Lou dałabym radę sama dojść do pokoju. - zaśmiałam się
- Nie, nie dałabyś. - wymamrotał i położył mnie na łóżku
- Dziękuję, teraz możesz wyjść, bo muszę się przebrać w piżamę. - oznajmiłam
- No dobrze. - odpowiedział
Chwilę mi to zajęło, bo nie mogłam znaleźć ciuchów.
- Już mogę wejść? - zapytał Louis
- Tak. - powiedziałam
- To co. Mam poczytać Ci bajeczkę? - zaśmiał się
- Oj głuptasie. - przykryłam się kołdrą.
- Śpij dobrze. - powiedział
- Ty też – zaśmiałam się
- Kocham Cię. - powiedział i dał mi buziaka w policzek
- Dobranoc.-oznajmiłam gdy wychodził z pokoju
Dosłownie minęła chwila i zasnęłam, byłam strasznie zmęczona. 

____________
Wyjątkowo długi :) no ale cóż wena złapała mnie o 2 w nocy. :p A więc moje kochane chcę wam życzyć Wesołych Świąt, smacznego jajka, mokrego dyngusa i mogłabym wymieniać do woli :) Wiecie, że jesteście niesamowite? Normalnie kocham was ♥ Ostatnio byłyśmy bardzo mądre z Klarą. ;d nasz plan to było pójście na pieszo do Londynu ;d okok :D my jesteśmy całkiem normalne ♥   Dziękuję ! ♥

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział 30




Piątek. O 8 rano wstałam z dużego, wygodnego łóżka. Ślamazarnym ruchem otworzyłam drzwi od łazienki, i tak samo je zamknęłam. Spojrzałam w lustro i wyglądałam podobnie jak zombie. Weszłam do kabiny prysznicowej i szybko odświeżyłam się , i umyłam włosy, następnie wzięłam suszarkę do ręki i wysuszyłam je a potem wyprostowałam. W pokoju ubrałam czerwone rurki i białą bluzkę. Włosy spięłam w koczka i pomalowałam się. Zeszłam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie kanapkę. Po zjedzeniu ubrałam czarne conversy, płaszczyk, torbę zawiesiłam na ramieniu i wyszłam z domu z parasolką w ręku.
Po 15 minutach siedziałam już w autobusie. Usiadłam na miejscu i wlepiłam wzrok w okno.
- Cześć mogę się przysiąść? - zapytał chłopak który wydawał mi się być znajomy
- Tak. - oznajmiłam
- Brzydka dzisiaj pogoda. - powiedział
- Prawda. - odpowiedziałam i przypomniałam sobie, że to właśnie ten chłopak pytał się mnie ostatnio w autobusie czy się z nim spotkam.
- Jak tam Ci się układa z Louisem? - zapytał
- Louisem? - zrobiłam wielkie oczy
- No przecież ty z nim jesteś. - spojrzał na mnie jak na kretynkę
- Skąd wiesz? - zapytałam
- Twitter droga koleżanko. Jest zdjęcie jak się całujecie. - powiedział
- Co?! Ale jak to ! … przecież.. - łza poleciała mi po policzku.
Przez dalszą drogę nie odezwałam się do chłopaka ani słowem. Dręczyła mnie myśl, że zdjęcie mógł zobaczyć Harry.
Siedziałam na lekcjach, i byłam kompletnie nie skupiona na materiale. Na matematyce poczułam wibrację w mojej kieszeni, ktoś do mnie dzwonił chciałam odebrać, ale wiedziałam jakie będą skutki ze srogą nauczycielką. Po kryjomu wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że dzwoni Harry. Szybkim ruchem wstałam i wybiegłam z klasy.
- Halo? Harry?- zapytałam zdyszana stojąc na końcu korytarza, w słuchawce słyszałam tylko szlochanie.
- Harry kotku wiem, że tam jesteś słyszę Cię. Powiedz co się stało. - powiedziałam
- Jak mogłaś. - płakał
- Uspokój się, co mogłam? Proszę nie płacz. - oznajmiłam i Harold rozłączył się.
Po chwili dostałam smsa, był od Hazzy, napisał ; '' Louis.'' , w tamtej chwili byłam pewna, że już wie o tym jaką byłam kretynką i że w porę nie odczepiłam się od Louisa, tylko dałam się pocałować.
- Ola wracaj na lekcje ! Co to miało znaczyć ! - krzyknęła nauczycielka matematyki
- Już idę. - skierowałam się do klasy.
Gdy weszłam, każdy się na mnie dziwnie patrzył, a mój wzrok wyrażał '' Co się tak gapisz? '' , usiadłam na miejsce i pani zaczęła swoją gadkę.
- Ola słucham Cię, tłumacz się. Nie ujdzie Ci to na sucho. - oznajmiła srogo
- Wiem. Miałam ważny telefon. - powiedziałam
- Pewnie dzwonił Harry. - zaśmiała się Ashley
- Cicho bądź. - przerwałam jej
- O albo Louis ! No tak zapomniałam , przecież z nim zdradziłaś swojego chłopaka. - powiedziała głośno dziewczyna
- Ashley zamknij tą swoją nie wygadaną buzię ! - krzyknęłam
- Nie zamknę ! Nie rozkazuj mi ! - wykrzyczała
- Spokój ! - wtrąciła się nauczycielka. - Ashley lepiej sobie nie nagrab bo i ty będziesz miała kłopoty, a z tobą panno Olu jeszcze sobie porozmawiam, masz mi coś do powiedzenia? - powiedziała
- Nie. - burknęłam i koledzy którzy siedzieli dookoła szturchnęli mnie abym się opamiętała. - Przepraszam. - oznajmiłam.
- Wracajmy do lekcji. - powiedziała matematyczka zwracając się do klasy.
Przez resztę lekcji nie miałam przy sobie telefonu, ponieważ wylądował on u dyrektorki. Mogłam go odebrać dopiero jak będę wracała do domu. Na każdej przerwie jak i lekcji byłam zadręczana pytaniami czy ja naprawdę zdradziłam Harrego, czy czuję coś do Louisa i takie tam. Nie odpowiadałam na nie, starałam się siedzieć cicho, zdarzyło się, że odpowiedziałam na pytanie związane z całym zespołem.
Po wyjściu od dyrektorki i po 30 minutowym tłumaczeniu się, wyszłam wreszcie ze szkoły. Pod budynkiem czekała na mnie Natasha, moja koleżanka z klasy, o dość długich brązowych włosach, szczupłej sylwetce i niebieskich oczach.
- A co ty tu robisz? - zapytałam
- Czekam na ciebie. - oznajmiła
- O jak miło. - uśmiechnęłam się
- Chciałam z tobą pogadać. - powiedziała
- Tak? A o czym? - spojrzałam na nią
- Nie wiem jak to powiedzieć, bo ja jestem fanką One Direction. A jak zauważyłaś to u nas w klasie prawie wszyscy stanęli po stronie Ashley, i podobno nie lubią 1D - powiedziała
- O to fajnie. - uśmiechnęłam się. - Niestety, myśli, że jak pognębi ludzi to będzie popularna i że wszystko jej wolno. - oznajmiłam
- Racja. - odpowiedziała – Ja muszę już iść, Do zobaczenia.! - uśmiechnęła się
- No Papa ! - pomachałam jej
Szłam przez park, z rozłożoną parasolką spoglądałam na mój telefon. Nie wiedziałam co mam robić. Tak bardzo chciałam mieć ich wszystkich teraz przy sobie. Wytrzeć spływające łzy po policzkach Harrego, porozmawiać z Louisem o tym całym zajściu i prowadzić konwersację o marchewkach, wysłuchiwać od Liama na okrągło jakie to Toy Story jest fajne, z Zaynem powygłupiać się i specjalnie rozczochrać mu włoski, z Niallem upichcić coś w kuchni albo zrobić mu bardzo dużo naleśników. Tak mi tego brakowało, że aż pojedyncze łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Wykręciłam numer Louisa i zadzwoniłam. Dzwoniłam, dzwoniłam, dzwoniłam nie odbierał. Potem do Nialla ten też nie odbierał. W myślach zaczęłam układać sobie historyjki gdzie teraz mogą być, może jakiś wywiad, czat, próba? Nie miałam pojęcia gdzie teraz są i co robią.
Weszłam do domu, i od razu moją torbę z książkami rzuciłam na podłogę i w ciepłych kapciach wskoczyłam na kanapę i oglądałam telewizję. Na szafce dostrzegłam pudełko z płytami. Podeszłam i oglądałam krążki, może trafiłabym na jakiś dobry film. Mój wzrok przykuł wielki napis na płycie '' Toy Story Liama ! '' zaśmiałam się i włączyłam tą bajkę, bo muszę się przyznać choć oglądałam ją tyle razy to nigdy nie dokładnie.
Po dość długiej bajce poszłam do swojego pokoju. Było mi bardzo zimno więc założyłam luźną, ciepłą bluzę. Usiadłam na szerokim parapecie i spoglądałam przez szybę na ludzi. Nie którzy byli szczęśliwi, inni zabiegani, a reszta pogrążona w smutku, rozpaczy lub złością do deszczowej pogody. Uchyliłam lekko okno i świeży wiatr lekko podmuchiwał mi w twarz. Palcem przejechałam po szybie , po lecącej powoli kropelce wody. Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Harrego.
- Odbierz do cholery, odbierz proszę. - mruczałam pod nosem ale sygnał co chwilę urywał się.
Postanowiłam zadzwonić do Louisa, lecz ten też nie odbierał.
- No wreszcie. - powiedziałam po cichu do Lou który odebrał telefon za 20 razem.
- Przepraszam, że nie odbierałem, mieliśmy wywiad a potem czat. - oznajmił. - Dlaczego mówisz szeptem? - zapytał
- Nie mam poco się drzeć w tym cichym domu, bo i tak mnie nikt nie słucha. - mówiłam coraz ciszej
- Ola tęsknię za tobą.
- Ja za tobą też.
- Słyszałem, że rozmawiałaś z Harrym.
- Tak, Louis on już wie ! - krzyknęłam i rozpłakałam się
- Wiem, to wszystko moja wina, nie powinienem. Biedaczek teraz się zamartwia, nie odzywa do nas i płacze. - odpowiedział
- Nie Lou, to nie twoja wina. Jak ja bym chciała go teraz przytulić i wszystko mu wytłumaczyć. - powiedziałam smutna
- Wiem Olu , ale teraz nikt do niego nie dotrze. Pilnujemy go na każdym kroku, aby sobie nic nie zrobił.
- No i bardzo dobrze.
- A ty nie zamartwiaj się tak głuptasie, wszystko będzie dobrze.
- Nie będzie, Louis on mi nie wybaczy.
- Wybaczy. Skąd dowiedziałaś się o zdjęciu? - zapytał
- Taki jeden chłopak ze szkoły mi powiedział, ja nie mam twittera i już wolę nie mieć, bo nie wiadomo na jakie fotki się jeszcze nadzieje.
- Zgadnij kto wstawił to zdjęcie...
- Nie wiem, mów.
- Moja była dziewczyna.
- Skąd je niby miała? I jak ja miałam zgadnąć? .
- Nie wiem skąd je miała. Na pewno w Polsce nie była.
- Może Cie śledzi? Może to nijna ?! - zaśmiałam się
- O tak marchewkowy ninja. O nie, muszę już kończyć. - oznajmił
- No dobrze, szkoda. Pa.
- Pa. Kocham Cię. - odpowiedział
Przez godzinę wpatrywałam się jeszcze w krople deszczu i w ludzi z których twarzy, lub samego zachowania można było dużo wyczytać. Zeszłam do kuchni przekąsić coś. Następnie umyłam się i zrobiłam sobie wieczór filmowy, popcorn i te sprawy. Jeden z filmów był dość nudny i zasnęłam na kanapie.

__________________
O nie, pisałam ten rozdział z bolącą głową. ;c Jak zwykle na święta się rozchoruje.;o Tak, tak moje szczęście.  Jejkuu ! jesteście niesamowite ! ♥ Dziękuję za pozytywne komentarze <3 aż tyle wyświetleń ? nie wierze ! przecież ostatnio było zaledwie 100 .!  ♥
 

A tu macie moje gadu-gadu 11600783. ;)