sobota, 8 września 2012

Rozdział 40



Podeszliśmy do tłumu. Stanęliśmy troszkę dalej, bo nie miało to sensu przeciskać się przez tyle dziewczyn, chociaż Haremu to było na rękę. Przemoknięci czekaliśmy aż tłum się zmniejszy.
- Zimno mi. - powiedziałam
- Wiem, chodźmy stąd, to bez sensu. - objął mnie
-Masz rację Harry. Dokąd idziemy?
-Gdzie chcesz.. - odpowiedział
-Dobrze, chodźmy do domu... znaczy do Natalii.
- Okay.
Powoli oddalaliśmy się. Tak, jestem ciekawska, i wkurzał mnie fakt, że nie wiem kto się znajduję w tłumie dziewczyn. Westchnęłam. Odwróciłam się ostatni raz...stanęłam... stałam bez ruchu.
-Bożee.. - wydukałam
- Co jest? - zapytał Harry patrząc na mnie
Stałam w bezruchu, nie mogłam uwierzyć... a jednak, nie myliłam się. On tu jest, jest w Polsce, przyleciał.
-Kogo tam widzisz? - pytał Hazza pstrykając mi palcami przed twarzą, myśląc, że ocknę się z tego pięknego snu.
-Lllloo... LLLOO.... Louis. - wypowiedziałam zacinając się szeptem
-Loui? Gdzie? - zdziwił się
-Tam . - kiwnęłam głową.
-Leć do niego. - zaproponował
-To nie jest dobry pomysł.
-Wiem, że cierpisz. Biegnij !
Stałam jeszcze chwilę osłupiona, tłum zmniejszał się nie ubłagalnie, każda dziewczyna odchodziła zadowolona.... przemoknięta... ale zadowolona. Radość była nie do opisania, no cóż co się dziwić, spotkały swojego idola. Ja? Ja nie wierzyłam, myślałam, że to sen... sen który by się nie spełnił. Zrobiłam dwa kroki do przodu, nie zwracając uwagi Louisa. Spojrzałam na Harrego, a ten zmarznięty i uśmiechnięty, dał mi znak żebym szła dalej. Kolejne dwa kroki... podbiegłam. Byłam coraz bliżej... serce biło mi jak oszalałe. Przecisnęłam się przez parę dziewczyn , stanęłam przed nim i rzuciłam mu się na szyję. On przytulił mnie z całej siły podniósł i okręcił wokół własnej osi.
-Kocham Cię. - wymamrotałam wtulając się w niego
-Ja Ciebie bardziej. Przepra...
-Nic nie mów... tak mi ciebie brakowało. - przerwałam mu
-Kocham Cię Olu. - spojrzał mi w oczy
-Louis, kochanie. - pocałowałam go
-Jesteś moim całym życiem, nawet nie wiesz jak cierpiałem... Ważne, że jesteś ze mną tu i teraz. Nie dałaś mi dojść wtedy do głosu.. .to było straszne, tyle dni bez ciebie.. .to zdecydowanie za długo...
-Powiedz mi tylko jedno...
-Tak? - zapytał
-Czy wtedy.. w parku.. to nie byłeś ty? - spojrzałam mu w oczy, nie chciałam psuć tej pięknej chwili, ale musiałam.
-Tak... - spojrzał ma ziemię
-Popatrz mi w oczy, i wytłumacz wszystko. - powiedziałam spokojnie, unosząc lekko jego podbródek opuszkami palców.
-To wszystko było zupełnie inaczej jak to widziałaś. Od rana zachowywałem się dziwnie, bo organizowałem niespodziankę dla Ciebie. Nie chciałem żebyś się domyśliła, strasznie się denerwowałem, bo nie wiedziałem co wybrać i czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Dlatego nie chciałem Ci dać mojego telefonu do ręki, zrozum misiaczku. Pisałem smsy z chłopakiem który organizował to ze mną, mogę nawet pokazać Ci je teraz. Chcesz? - opowiadał
-Nie, wierzę Ci.. kontynuuj. - złapałam jego dłoń i nadal patrzyłam w oczy
- Poszedłem najpierw do Harrego, następnie do Liama poinformować go aby nic Ci nie mówił. Następny kierunek był do Patrica który pomagał mi wybrać dla ciebie niespodziankę. Szedłem przez park , w tym którym akurat ty byłaś.. no i tu zaczyna się moment który miał się nigdy nie zdarzyć... Podeszła do mnie dziewczyna, chciała autograf i zdjęcie. Zgodziłem się, bo nie odmawiam moim Directioners, bo tak naprawdę dzięki nim uzyskaliśmy sławę. Zrobiliśmy zdjęcie i ni stąd ni z owąt ona rzuciła się na mnie i pocałowała. Z twojej perspektywy było pewnie widać jak bym ją przytulał , ale tak naprawdę ja odsuwałem, odpychałem... nie dałem się. Nakrzyczałem na nią i zdenerwowany odszedłem. Wierzysz mi? - Pojedyncza łza zleciała po jego policzku
-Wierzę Ci. - dałam mu buziaka w usta
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, teraz trzymam się na dystans od fanów... zdjęcie autograf i odchodź, ewentualnie przytul jak zobacze w oczach ze nie zrobi nic więcej. - zaśmiał się
-Głupol . - przytuliłam go
-Chodźmy do hotelu, jesteśmy cali mokrzy.
-Dobrze. - uśmiechnęłam się do niego i złapałam za rękę
-Nareszcie szczęśliwi. - powiedział Harry z uśmiechem
-AA właśnie przysłałem tu Harrego – wykrzywił się Louis
-Że co ?! - zdziwiłam się
-Żeby Cię pilnował i sprawdził czy mnie nadal kochasz.- objął mnie
-Harry robił to dość nachalnie. - spojrzałam na Hazzę
-Czego nie robi się dla przyjaciół. - uśmiechnął się pokazując zęby Harry
Dotarliśmy w trójkę do jakiegoś hotelu. Weszliśmy do recepcji, Louis wziął jeden pokój na jedną noc.
-Pokój nr 269 , 3 piętro. - podał klucz Louis Harremu
-Ach ta uprzejmość, a wy który macie nr pokoju ? - zapytał
-Dwa pokoje dalej, ja już wziąłem pokój wcześniej. Chodźmy. - powiedział uśmiechnięty Louis
Weszliśmy do windy, i wjechaliśmy na dane piętro. Weszliśmy do pokoju.
-Ładnie tu. - uśmiechnęłam się
-Prawda. - objął mnie w pasie Louis.
-Chodźmy się wysuszyć. Zaśmiałam się
-Tam jest łazienka. - wskazał ręką i dał mi buziaka
Weszłam do łazienki, wzięłam prysznic, i wysuszyłam włosy. Obwinęłam się ręcznikiem.
-Loui
-Słucham?
-Bo ja nie mam suchych ciuchów. - zrobiłam smutną minę. - Nie zagardziłabym gdybyś dał mi jakąś koszulkę i ewentualnie spodnie. - uśmiechnęłam się zadziornie
-Proszę. - podał mi ciuchy . - Śliczna jesteś. - cmoknął mnie w nos
-Oczywiście w samym ręczniku. - zaśmiałam się i weszłam do łazienki ponownie
Przebrałam się, i zaśmiałam, wyglądałam komicznie. Spodnie dresowe i za duża koszulka.
-Nie musisz się tak poświęcać, dałeś mi swoją ulubioną koszulkę. - powiedziałam
-Pięknemu we wszystkim ładnie. - przytulił mnie
Usiadłam na łóżku i czekałam aż Lou wyjdzie z łazienki. Złapałam telefon do ręki i wysłałam smsa do Natalii, że pogodziłam się z Louisem i jestem z nim w hotelu.
-Olu...
-Tak?
-Za dwa tygodnie mamy galę. Mam nadzieję, że pójdziesz z nami. - uśmiechnął się do mnie siadając
-Oczywiście, że tak. - przytuliłam go
-Świetnie. - ucieszył się
-Chodźmy na kolację. - złapał mnie za rękę
-OK.
Przeszliśmy przez korytarz, po drodze zahaczając o pokój Harrego, aby poszedł z nami. W trójkę zeszliśmy do restauracji. Dostaliśmy posiłek. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy.
-Fajnie wyglądasz w tych ciuchach. - poruszał brwiami Hazza
-Pewnie, po prostu bóstwo. - zaśmiałam się
-O nie. - powiedział zszokowany Louis
-Co?
-Tutaj są marchewki, one są wszędzie …
-To źle? - zapytałam
-Bbbardzo źle. - odpowiedział
-Czemu ? - pytał Harry
-Marchewki to moja rodzina ! A jaaaaaa. Ja właśnie zjadłem marchewkę !
-Smacznego. - wybuchnął śmiechem Harry
-Nie śmiej się tak, bo Ci jedzenie z buzi wylatuje. - zaśmiałam się
-Oj. - zakrył ręką buzię Harry
-Harry wiesz co?
-Co Lou?
-Ola będzie z nami na gali ! - powiedział uradowany
-Super ! - ucieszył się
-No proszę ile jedna osoba przynosi człowiekowi szczęścia. - uśmiechnęłam się
-Ty sprawiasz, że moje życie jest całe szczęśliwe. - zwrócił się do mnie Lou
Pod wieczór , gdy Harry wyszedł od nas z pokoju nudziliśmy się. Położyliśmy się na łóżku , Louis obdarowywał mnie pocałunkami...
Obudziłam się u boku Louisa, byłam strasznie szczęśliwa. Noc była cudowna... przeżyłam swój pierwszy raz z Louim. Nie zapomnę tego. Wtuliłam się w niego i czekałam aż się obudzi. Patrzyłam na okno, przez które słońce wbijało się do pokoju. Po pewnym czasie poczułam dłoń Louisa na swoim policzku.
-Jak się czujesz kochanie? - zapytał
-Cudownie. - uśmiechnęłam się
-To się bardzo cieszę. - pocałował mnie
-Kocham Cię. - powiedziałam z uśmiechem
-Mam coś dla ciebie. - sięgnął ręką do półki obok łóżka
-Co takiego?
-Proszę to takie na zgodę. - podał mi pudełeczko i kopertę
-WOW ! Louis nie musiałeś, ty już mi dałeś za wiele. Wystarczy mi to, że mogę być z Tobą, i jestem szczęśliwa. Dziękuję ! - pocałowałam go i wtuliłam się
-Podoba się ? - uśmiechnął się
-Tak ! - byłam bardzo szczęśliwa gdy ujrzałam srebrny pierścionek i dwa bilety na lot na hawaje.
-Ta noc była piękna. - pocałował mnie w czoło
-To prawda.
-Jestem z tobą taki szczęśliwy. - przytulił mnie. - Musimy się powoli zbierać bo o 14 mamy samolot.
-Dobrze.
Wstaliśmy i ubraliśmy się. Po wymeldowaniu się z hotelu , pojechaliśmy jeszcze do Natalii.
-Jak to dobrze widzieć was wszystkich szczęśliwych. - powiedziała Natalia
-Będę za tobą tęsknić. - powiedziałam
-Ja za tobą teeż. Mam nadzieję, że przyjedziecie nas jeszcze odwiedzić. - odpowiedziała
-Albo wy nas. - uśmiechnęłam się i przytuliłam się do Natalii
-No, a ty na nią tam uważaj. - zwróciłam się do Dawida, i przytuliłam go
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy.
Na lotnisku byliśmy po około godzinie, ponieważ były duże korki. Gdy szliśmy do odprawy , parę fanek nas jeszcze zaczepiło. Spojrzałam prosto i zobaczyłam Zuzię z mamą. Mała podbiegłą do mnie, przytuliła i pożegnała się. W samolocie zajęliśmy swoje miejsca i polecieliśmy.
Na lotnisku czekał na nas Paul, przywitał się i powiedział, że wyjdziemy tylnim wyjściem . Pojechaliśmy do domu Liama w którym czekali na nas przyjaciele.
-Witajcie znów w Londynie ! - zawołał Zayn
-Nareszcie razem. - uśmiechnął się Liam
*Dzień gali *
Chłopcy od rana byli zdenerwowani, Louis chodził po domu i nie wiedział co ze sobą zrobić. Ja od jakiegoś czasu źle się czułam. Gdy nikt nie widział , poszłam do apteki i kupiłam leki. Co chwila brało mnie na wymioty. Zamknęłam się w łazience. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Tak?
-To ja Klara.
-Wejdź.
-Ej niunia co z tobą?
-Proszę nikomu nie mów. - spojrzałam jej w oczy
-No mów.
-Klara...ja jestem w ciąży
-CO?!
-Ciszej, zrobiłam test.
-No to świetnie ! Będę ciocią ! - krzyknęła
-Nono jeszcze głośniej.
-Jejku jak się cieszę, a ty nie?
-Oczywiście, że się cieszę. - uśmiechnęłam się . - Tylko, że nie najlepiej się czuję.
-Wiesz? A może nie idź na galę... Chłopcy się nie obrażą.
-Muszę iść, dam radę.
-Chodźmy się szykować. - pomogła mi wstać
Gala zbliżała się wielkimi krokami.. Zrobiłyśmy sobie nawzajem fryzury. Klara miała wyprostowane włosy spięte po boku, ja mianowicie polokowane . Ubrałyśmy nasze nowe sukienki i buty na platformach. Ostatnie pociągnięcie tuszem i zeszłyśmy na dół.
-Wow wyglądacie pięknie. - powiedzieli chłopcy chórem
-Dziękujemy. - uśmiechnęłyśmy się
-Olu chodź tu na chwilkę. - Powiedział Niall
-Tak? - zapytałam
-Coś się stało? Bo ciagle trzymasz się za głowę, i cały dzień wyglądasz na wyczerpaną.
-Nic się nie stało, po prostu zjadłam coś i jakoś mnie zmuliło. - skłamałam
-Ok, chodźmy. Ale jak coś to mi powiedz.
-Dobrze.
Weszliśmy do samochodu.
Chłopcy weszli na czerwony dywan, a ja z Klarą wraz z ochroniarzem staliśmy w tłumie, wszyscy weszliśmy do wielkiego pomieszczenia i zajęliśmy miejsca. Nadeszła kolej na występ chłopców, zaśpiewali '' What makes you beautiful '' , wypadli świetnie.
-Byliście wspaniali ! - uśmiechnęłam się
-Klara, muszę do toalety. - powiedziałam szeptem do dziewczyny
-Chodźmy. - powiedziała nie zastanawiając się. - Zaraz wrócimy.- powiedziała do chłopaków
Weszłyśmy do łazienki, chcąc nie chcąc musiałam zwymiotować.
-Jak się czujesz? - zapytała Klara
-Nie najlepiej. - powiedziałam wychodząc z toalety
-Biedulka.
Wypłukałam buzię płynem i wróciłyśmy na salę. Akurat odbywało się ogłaszanie wyników
''The winner is ONE DIRECTION ! '' radość chłopców? Nie do opisania. Cieszyłyśmy się razem z nimi. Byłyśmy z nich tak bardzo dumne. Zdobyli główną statuetkę, pobili tyle gwiazd, wybili się na szczyty. W pewnym momencie dotarło do mnie, że dziecko może wszystko zrujnować... całą karierę Louisa....



______________________
Czejść Wam . :) Łoł juz 40 rozdział, jak to szybko zleciało. :) Dziękuję wam wszystkim . :) :* 16000 wyświetleń ?! WOW ! :o widzisz i nie grzmisz. :D Podoba się rozdział ? Dobrze, że pogodziłam Louisa z Olą ? I jak wyobrażacie sobie Ole w ciąży? ;p 
Jak tam u was? :) W szkole? xd Jestem tak dumna z chłopców po gali VMA. :) są po prostu niesamowici. :)
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM KTÓRZY CZYTAJĄ MEGO OTO BLOGA. XD XX




A tu macie moje gadu-gadu 11600783. ;)