Podeszliśmy
do tłumu. Stanęliśmy troszkę dalej, bo nie miało to sensu
przeciskać się przez tyle dziewczyn, chociaż Haremu to było na
rękę. Przemoknięci czekaliśmy aż tłum się zmniejszy.
-
Zimno mi. - powiedziałam
-
Wiem, chodźmy stąd, to bez sensu. - objął mnie
-Masz
rację Harry. Dokąd idziemy?
-Gdzie
chcesz.. - odpowiedział
-Dobrze,
chodźmy do domu... znaczy do Natalii.
-
Okay.
Powoli
oddalaliśmy się. Tak, jestem ciekawska, i wkurzał mnie fakt, że
nie wiem kto się znajduję w tłumie dziewczyn. Westchnęłam.
Odwróciłam się ostatni raz...stanęłam... stałam bez ruchu.
-Bożee..
- wydukałam
-
Co jest? - zapytał Harry patrząc na mnie
Stałam
w bezruchu, nie mogłam uwierzyć... a jednak, nie myliłam się. On
tu jest, jest w Polsce, przyleciał.
-Kogo
tam widzisz? - pytał Hazza pstrykając mi palcami przed twarzą,
myśląc, że ocknę się z tego pięknego snu.
-Lllloo...
LLLOO.... Louis. - wypowiedziałam zacinając się szeptem
-Loui?
Gdzie? - zdziwił się
-Tam
. - kiwnęłam głową.
-Leć
do niego. - zaproponował
-To
nie jest dobry pomysł.
-Wiem,
że cierpisz. Biegnij !
Stałam
jeszcze chwilę osłupiona, tłum zmniejszał się nie ubłagalnie,
każda dziewczyna odchodziła zadowolona.... przemoknięta... ale
zadowolona. Radość była nie do opisania, no cóż co się dziwić,
spotkały swojego idola. Ja? Ja nie wierzyłam, myślałam, że to
sen... sen który by się nie spełnił. Zrobiłam dwa kroki do
przodu, nie zwracając uwagi Louisa. Spojrzałam na Harrego, a ten
zmarznięty i uśmiechnięty, dał mi znak żebym szła dalej.
Kolejne dwa kroki... podbiegłam. Byłam coraz bliżej... serce biło
mi jak oszalałe. Przecisnęłam się przez parę dziewczyn ,
stanęłam przed nim i rzuciłam mu się na szyję. On przytulił
mnie z całej siły podniósł i okręcił wokół własnej osi.
-Kocham
Cię. - wymamrotałam wtulając się w niego
-Ja
Ciebie bardziej. Przepra...
-Nic
nie mów... tak mi ciebie brakowało. - przerwałam mu
-Kocham
Cię Olu. - spojrzał mi w oczy
-Louis,
kochanie. - pocałowałam go
-Jesteś
moim całym życiem, nawet nie wiesz jak cierpiałem... Ważne, że
jesteś ze mną tu i teraz. Nie dałaś mi dojść wtedy do głosu..
.to było straszne, tyle dni bez ciebie.. .to zdecydowanie za
długo...
-Powiedz
mi tylko jedno...
-Tak?
- zapytał
-Czy
wtedy.. w parku.. to nie byłeś ty? - spojrzałam mu w oczy, nie
chciałam psuć tej pięknej chwili, ale musiałam.
-Tak...
- spojrzał ma ziemię
-Popatrz
mi w oczy, i wytłumacz wszystko. - powiedziałam spokojnie, unosząc
lekko jego podbródek opuszkami palców.
-To
wszystko było zupełnie inaczej jak to widziałaś. Od rana
zachowywałem się dziwnie, bo organizowałem niespodziankę dla
Ciebie. Nie chciałem żebyś się domyśliła, strasznie się
denerwowałem, bo nie wiedziałem co wybrać i czy wszystko pójdzie
zgodnie z planem. Dlatego nie chciałem Ci dać mojego telefonu do
ręki, zrozum misiaczku. Pisałem smsy z chłopakiem który
organizował to ze mną, mogę nawet pokazać Ci je teraz. Chcesz? -
opowiadał
-Nie,
wierzę Ci.. kontynuuj. - złapałam jego dłoń i nadal patrzyłam w
oczy
-
Poszedłem najpierw do Harrego, następnie do Liama poinformować go
aby nic Ci nie mówił. Następny kierunek był do Patrica który
pomagał mi wybrać dla ciebie niespodziankę. Szedłem przez park ,
w tym którym akurat ty byłaś.. no i tu zaczyna się moment który
miał się nigdy nie zdarzyć... Podeszła do mnie dziewczyna,
chciała autograf i zdjęcie. Zgodziłem się, bo nie odmawiam moim
Directioners, bo tak naprawdę dzięki nim uzyskaliśmy sławę.
Zrobiliśmy zdjęcie i ni stąd ni z owąt ona rzuciła się na mnie
i pocałowała. Z twojej perspektywy było pewnie widać jak bym ją
przytulał , ale tak naprawdę ja odsuwałem, odpychałem... nie
dałem się. Nakrzyczałem na nią i zdenerwowany odszedłem.
Wierzysz mi? - Pojedyncza łza zleciała po jego policzku
-Wierzę
Ci. - dałam mu buziaka w usta
-Nawet
nie wiesz jak się cieszę, teraz trzymam się na dystans od fanów...
zdjęcie autograf i odchodź, ewentualnie przytul jak zobacze w
oczach ze nie zrobi nic więcej. - zaśmiał się
-Głupol
. - przytuliłam go
-Chodźmy
do hotelu, jesteśmy cali mokrzy.
-Dobrze.
- uśmiechnęłam się do niego i złapałam za rękę
-Nareszcie
szczęśliwi. - powiedział Harry z uśmiechem
-AA
właśnie przysłałem tu Harrego – wykrzywił się Louis
-Że
co ?! - zdziwiłam się
-Żeby
Cię pilnował i sprawdził czy mnie nadal kochasz.- objął mnie
-Harry
robił to dość nachalnie. - spojrzałam na Hazzę
-Czego
nie robi się dla przyjaciół. - uśmiechnął się pokazując zęby
Harry
Dotarliśmy
w trójkę do jakiegoś hotelu. Weszliśmy do recepcji, Louis wziął
jeden pokój na jedną noc.
-Pokój
nr 269 , 3 piętro. - podał klucz Louis Harremu
-Ach
ta uprzejmość, a wy który macie nr pokoju ? - zapytał
-Dwa
pokoje dalej, ja już wziąłem pokój wcześniej. Chodźmy. -
powiedział uśmiechnięty Louis
Weszliśmy
do windy, i wjechaliśmy na dane piętro. Weszliśmy do pokoju.
-Ładnie
tu. - uśmiechnęłam się
-Prawda.
- objął mnie w pasie Louis.
-Chodźmy
się wysuszyć. Zaśmiałam się
-Tam
jest łazienka. - wskazał ręką i dał mi buziaka
Weszłam
do łazienki, wzięłam prysznic, i wysuszyłam włosy. Obwinęłam
się ręcznikiem.
-Loui
-Słucham?
-Bo
ja nie mam suchych ciuchów. - zrobiłam smutną minę. - Nie
zagardziłabym gdybyś dał mi jakąś koszulkę i ewentualnie
spodnie. - uśmiechnęłam się zadziornie
-Proszę.
- podał mi ciuchy . - Śliczna jesteś. - cmoknął mnie w nos
-Oczywiście
w samym ręczniku. - zaśmiałam się i weszłam do łazienki
ponownie
Przebrałam
się, i zaśmiałam, wyglądałam komicznie. Spodnie dresowe i za
duża koszulka.
-Nie
musisz się tak poświęcać, dałeś mi swoją ulubioną koszulkę.
- powiedziałam
-Pięknemu
we wszystkim ładnie. - przytulił mnie
Usiadłam
na łóżku i czekałam aż Lou wyjdzie z łazienki. Złapałam
telefon do ręki i wysłałam smsa do Natalii, że pogodziłam się
z Louisem i jestem z nim w hotelu.
-Olu...
-Tak?
-Za
dwa tygodnie mamy galę. Mam nadzieję, że pójdziesz z nami. -
uśmiechnął się do mnie siadając
-Oczywiście,
że tak. - przytuliłam go
-Świetnie.
- ucieszył się
-Chodźmy
na kolację. - złapał mnie za rękę
-OK.
Przeszliśmy
przez korytarz, po drodze zahaczając o pokój Harrego, aby poszedł
z nami. W trójkę zeszliśmy do restauracji. Dostaliśmy posiłek.
Śmialiśmy się i rozmawialiśmy.
-Fajnie
wyglądasz w tych ciuchach. - poruszał brwiami Hazza
-Pewnie,
po prostu bóstwo. - zaśmiałam się
-O
nie. - powiedział zszokowany Louis
-Co?
-Tutaj
są marchewki, one są wszędzie …
-To
źle? - zapytałam
-Bbbardzo
źle. - odpowiedział
-Czemu
? - pytał Harry
-Marchewki
to moja rodzina ! A jaaaaaa. Ja właśnie zjadłem marchewkę !
-Smacznego.
- wybuchnął śmiechem Harry
-Nie
śmiej się tak, bo Ci jedzenie z buzi wylatuje. - zaśmiałam się
-Oj.
- zakrył ręką buzię Harry
-Harry
wiesz co?
-Co
Lou?
-Ola
będzie z nami na gali ! - powiedział uradowany
-Super
! - ucieszył się
-No
proszę ile jedna osoba przynosi człowiekowi szczęścia. -
uśmiechnęłam się
-Ty
sprawiasz, że moje życie jest całe szczęśliwe. - zwrócił się
do mnie Lou
Pod
wieczór , gdy Harry wyszedł od nas z pokoju nudziliśmy się.
Położyliśmy się na łóżku , Louis obdarowywał mnie
pocałunkami...
Obudziłam
się u boku Louisa, byłam strasznie szczęśliwa. Noc była
cudowna... przeżyłam swój pierwszy raz z Louim. Nie zapomnę tego.
Wtuliłam się w niego i czekałam aż się obudzi. Patrzyłam na
okno, przez które słońce wbijało się do pokoju. Po pewnym czasie
poczułam dłoń Louisa na swoim policzku.
-Jak
się czujesz kochanie? - zapytał
-Cudownie.
- uśmiechnęłam się
-To
się bardzo cieszę. - pocałował mnie
-Kocham
Cię. - powiedziałam z uśmiechem
-Mam
coś dla ciebie. - sięgnął ręką do półki obok łóżka
-Co
takiego?
-Proszę
to takie na zgodę. - podał mi pudełeczko i kopertę
-WOW
! Louis nie musiałeś, ty już mi dałeś za wiele. Wystarczy mi to,
że mogę być z Tobą, i jestem szczęśliwa. Dziękuję ! -
pocałowałam go i wtuliłam się
-Podoba
się ? - uśmiechnął się
-Tak
! - byłam bardzo szczęśliwa gdy ujrzałam srebrny pierścionek i
dwa bilety na lot na hawaje.
-Ta
noc była piękna. - pocałował mnie w czoło
-To
prawda.
-Jestem
z tobą taki szczęśliwy. - przytulił mnie. - Musimy się powoli
zbierać bo o 14 mamy samolot.
-Dobrze.
Wstaliśmy
i ubraliśmy się. Po wymeldowaniu się z hotelu , pojechaliśmy
jeszcze do Natalii.
-Jak
to dobrze widzieć was wszystkich szczęśliwych. - powiedziała
Natalia
-Będę
za tobą tęsknić. - powiedziałam
-Ja
za tobą teeż. Mam nadzieję, że przyjedziecie nas jeszcze
odwiedzić. - odpowiedziała
-Albo
wy nas. - uśmiechnęłam się i przytuliłam się do Natalii
-No,
a ty na nią tam uważaj. - zwróciłam się do Dawida, i przytuliłam
go
Pożegnaliśmy
się i wyszliśmy.
Na
lotnisku byliśmy po około godzinie, ponieważ były duże korki.
Gdy szliśmy do odprawy , parę fanek nas jeszcze zaczepiło.
Spojrzałam prosto i zobaczyłam Zuzię z mamą. Mała podbiegłą do
mnie, przytuliła i pożegnała się. W samolocie zajęliśmy swoje
miejsca i polecieliśmy.
Na
lotnisku czekał na nas Paul, przywitał się i powiedział, że
wyjdziemy tylnim wyjściem . Pojechaliśmy do domu Liama w którym
czekali na nas przyjaciele.
-Witajcie
znów w Londynie ! - zawołał Zayn
-Nareszcie
razem. - uśmiechnął się Liam
*Dzień
gali *
Chłopcy
od rana byli zdenerwowani, Louis chodził po domu i nie wiedział co
ze sobą zrobić. Ja od jakiegoś czasu źle się czułam. Gdy nikt
nie widział , poszłam do apteki i kupiłam leki. Co chwila brało
mnie na wymioty. Zamknęłam się w łazience. Usłyszałam pukanie
do drzwi.
-Tak?
-To
ja Klara.
-Wejdź.
-Ej
niunia co z tobą?
-Proszę
nikomu nie mów. - spojrzałam jej w oczy
-No
mów.
-Klara...ja
jestem w ciąży
-CO?!
-Ciszej,
zrobiłam test.
-No
to świetnie ! Będę ciocią ! - krzyknęła
-Nono
jeszcze głośniej.
-Jejku
jak się cieszę, a ty nie?
-Oczywiście,
że się cieszę. - uśmiechnęłam się . - Tylko, że nie najlepiej
się czuję.
-Wiesz?
A może nie idź na galę... Chłopcy się nie obrażą.
-Muszę
iść, dam radę.
-Chodźmy
się szykować. - pomogła mi wstać
Gala
zbliżała się wielkimi krokami.. Zrobiłyśmy sobie nawzajem
fryzury. Klara miała wyprostowane włosy spięte po boku, ja
mianowicie polokowane . Ubrałyśmy nasze nowe sukienki i buty na
platformach. Ostatnie pociągnięcie tuszem i zeszłyśmy na dół.
-Wow
wyglądacie pięknie. - powiedzieli chłopcy chórem
-Dziękujemy.
- uśmiechnęłyśmy się
-Olu
chodź tu na chwilkę. - Powiedział Niall
-Tak?
- zapytałam
-Coś
się stało? Bo ciagle trzymasz się za głowę, i cały dzień
wyglądasz na wyczerpaną.
-Nic
się nie stało, po prostu zjadłam coś i jakoś mnie zmuliło. -
skłamałam
-Ok,
chodźmy. Ale jak coś to mi powiedz.
-Dobrze.
Weszliśmy
do samochodu.
Chłopcy
weszli na czerwony dywan, a ja z Klarą wraz z ochroniarzem staliśmy
w tłumie, wszyscy weszliśmy do wielkiego pomieszczenia i zajęliśmy
miejsca. Nadeszła kolej na występ chłopców, zaśpiewali '' What
makes you beautiful '' , wypadli świetnie.
-Byliście
wspaniali ! - uśmiechnęłam się
-Klara,
muszę do toalety. - powiedziałam szeptem do dziewczyny
-Chodźmy.
- powiedziała nie zastanawiając się. - Zaraz wrócimy.-
powiedziała do chłopaków
Weszłyśmy
do łazienki, chcąc nie chcąc musiałam zwymiotować.
-Jak
się czujesz? - zapytała Klara
-Nie
najlepiej. - powiedziałam wychodząc z toalety
-Biedulka.
Wypłukałam
buzię płynem i wróciłyśmy na salę. Akurat odbywało się
ogłaszanie wyników
''The
winner is ONE DIRECTION ! '' radość chłopców? Nie do opisania.
Cieszyłyśmy się razem z nimi. Byłyśmy z nich tak bardzo dumne.
Zdobyli główną statuetkę, pobili tyle gwiazd, wybili się na
szczyty. W pewnym momencie dotarło do mnie, że dziecko może
wszystko zrujnować... całą karierę Louisa....
______________________
Czejść Wam . :) Łoł juz 40 rozdział, jak to szybko zleciało. :) Dziękuję wam wszystkim . :) :* 16000 wyświetleń ?! WOW ! :o widzisz i nie grzmisz. :D Podoba się rozdział ? Dobrze, że pogodziłam Louisa z Olą ? I jak wyobrażacie sobie Ole w ciąży? ;p
Jak tam u was? :) W szkole? xd Jestem tak dumna z chłopców po gali VMA. :) są po prostu niesamowici. :)
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM KTÓRZY CZYTAJĄ MEGO OTO BLOGA. XD XX